Piłka nożnaVictoria Września

Czyżby światełko w tunelu?

Victoria nie strzeliła gola, przegrała mecz z Victorią Skarszew 0:1, ale w starciu z liderem gr. 3 V ligi nie była zespołem gorszym. Zagrała przyzwoite zawody w pierwszych 45. minutach i co najważniejsze, mimo porażki, widać było poprawę gry obronnej. Czyżby zapaliło się jakieś światełko w tunelu i jest szansa na lepsze granie Victorii?

Na mecz z Victorią Skarszew Victoria pojechała w niepełnym składzie. Na boisku w Pleszewie brakowało m.in. Mikołaja Kistowskiego, Huberta Szaufera, Adriana Kruszyńskiego, Mateusza Goździaszka i Antonio Asaniego. Trenerzy Tomasz Krzyżowiak i Paweł Lisiecki zdecydowali się na następujący skład:

Nowicki – Czerniak, Kaczmarek, Kwiatkowski – Szczublewski, Witczak, Krawczyński, Groszkowski, Kwaśny – Szymański – Wolniewicz, czyli taki nowy dla drużyny system 1-3-5-1-1

Trzech szeroko ustawionych obrońców w fazie ataku, bliżej siebie w fazie obrony, przy cofających się wahadłach, dwóch defensywnych pomocników, rozgrywający i dwóch w pionie grających napastników miało stawić czoła bardzo ofensywnie nastawionym piłkarzom lidera V ligi. I trzeba przyznać, że to ustawienie w pierwszych 45. minutach zdawało egzamin. Victoria miała piłkę przy nodze, kontrolowała grę i nie dawała się rozpędzić rywalom. Bardzo poprawnie grała linia obrony, w której zdecydowanie wyróżniał się Michał Czerniak. Ten piłkarz, mimo młodego wieku, grał bardzo spokojnie, rozważnie, pewnie, podejmował właściwe decyzje – praktycznie nie popełniał błędów. Lepiej niż we wcześniejszych meczach prezentowali się nowi, czyli Kaczmarek ustawiony tym razem na środku i Kwiatkowski, tym razem po lewej stronie. Mam wrażenie, że to nowe ustawienie linii obrony zostało wymuszone brakiem już na stałe Huberta Oczkowskiego, a na dodatek absencją Huberta Szaufera. Cóż powiedzieć, graczy do obrony Victoria ma jak na lekarstwo i każda kontuzja, czy z innego powodu wynikająca nieobecność jest dla trenerów nie lada wyzwaniem. Tak było w trakcie pierwszej części gry, kiedy to kontuzji uległ Kamil Kwiatkowski (ratując zespół od utraty gola trafił nogami w słupek bramki) i jego miejsce zajął Klaudiusz Marecki.
W tej części meczu Victoria dobrze się broniła. Przeciwnicy mieli tylko dwie okazje do strzelenia gola. Pierwszą wybronił wspomniany Kwiatkowski, a w drugiej piłka po strzale zawodnika Skaryszewa trafiła w słupek.
Jeśli chodzi o działania ofensywne Victorii, to wyglądały one bardzo obiecująco. Nasza drużyna miała przewagę w środku pola, bo piłkę rozgrywali doświadczeni i pewni swych umiejętności Krawczyński i Groszkowski, ale im bliżej pola karnego przeciwników, tym było gorzej. Ani Szymański, ani Wolniewicz nie potrafili sobie poradzić z obrońcami, nie potrafili wypracować sobie czystej pozycji strzeleckiej. Raz tylko zza pola karnego uderzył Arek Wolniewicz, ale piłka minimalnie minęła bramkę rywali. Na dodatek obaj nasi napastnicy byli niemiłosiernie poniewierani i faulowani. Nie potrafili się przeciwstawić silnym, wysokim obrońcom Victorii Skarszew. Zdecydowanie najjaśniejsza postacią naszej drużyny był Maciej Szczublewski. Biegał i walczył od pola karnego do pola karnego, był motorem napędowym praktycznie wszystkich akcji. Rozgrywał, kiwał pędził po skrzydle i dośrodkowywał, szkoda, że żadne z tych zagrań nie przyniosło Victorii gola.
Po zmianie stron zaszło w ekipie Victorii Września wiele zmian. W bramce Tobiasza Nowickiego zastąpił Jan Perzyński, a w 60. minucie doszło do kolejnych roszad. Igora Witczaka zastąpił Wiktor Strzelczyk, Jakuba Kwaśnego Adrian Szaufer, chwilę potem w miejsce Arkadiusza Wolniewicza wszedł Hubert Bartkowski. Gdy kontuzji doznał Kaczmarek na murawie, w roli stopera, ponownie pojawił się Witczak, a Patryk Wasela zastąpił Dawida Szymańskiego. Grali wszyscy piłkarze, których mieli do dyspozycji nasi trenerzy.
Na boisku niewiele się zmieniało, trwał wyrównany bój o zwycięstwo. I Victoria Września była naprawdę bliska zdobycia gola po kolejnej znakomitej akcji Macieja Szczublewskiego. Nasz skrzydłowy pobiegł prawą stroną boiska, minął obrońcę, złamał akcję do środka i strzelił w krótki róg. Bramkarz przeciwników mógł tylko odprowadzić wzrokiem piłkę, która niestety trafiła w słupek. Kilka minut potem, dokładnie w 75. minucie meczu, wrześnianie stracili gola. Piłka po bardzo precyzyjnym uderzenie piłkarza Victorii Skarszew (Janek Perzyński bez szans) znalazła drogę do siatki. Do końca tego spotkania nic się już nie zmieniło i Victoria ze Skarszew zwyciężyła 1:0.
Cóż, nasz zespół zaliczył drugą porażkę w trzecim sparingu, ale tym razem gra podopiecznych Tomasza Krzyżkowiaka wyglądała ciut lepiej, przede wszystkim w formacji obronnej. Nasi obrońcy nie dopuszczali silnych, szybkich piłkarzy rywali do sytuacji strzeleckich. Grali spokojniej i pewniej niż w poprzednich meczach kontrolnych. Oby ta postawa była jakimś światełkiem w tunelu. Oby w kolejnych grach dyspozycja obrony była jeszcze lepsza. Martwi jedynie to, że obaj nasi nowi piłkarze, czyli Kwiatkowski i Kaczmarek doznali w tym meczu urazów. Mam jednak nadzieję, że będą one niegroźne i już w środę, 16 lutego obaj będą mogli zagrać w meczu kontrolnym z Polonusem Kazimierz Biskupi, kolejnym rywalem z V-ligowego poziomu. Prawdziwy sprawdzian dla naszego zespołu odbędzie się za tydzień, 19 lutego. Wtedy Victoria zagra z Polonią Środa.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Zbliżające się wydarzenia