Michał Miller bohaterem ćwierćfinału PP
Trzy akcje Michała dały przegrywającej mecz Victorii 3 gole. Najpierw wypracował karnego, a potem sam dwukrotnie pokonał bramkarza Polonii Chodzież. Tym samym, w 15 minut, ze staniu 0:1 Victoria wyszła na prowadzenie 3:1 i tego prowadzenia już nie oddała awansując do wielkopolskiego półfinału Pucharu Polski. W nim spotka się też z Polonią, ale tą ze Środy Wlkp.
To był dziwny mecz, w którym tak naprawdę, mimo że grały 2 drużyny widzieliśmy 4 zespoły. Tak tak, bo Victoria przed przerwą i po przerwie to dwie różne drużyny i taka sama sytuacja dotyczyła gości. Ale zanim podsumujemy ten mecz to zdań kilka o jego przebiegu.
Jeśli chodzi o pierwszą część, to szczerze mówiąc gospodarze mogą dać na mszę za to, że do przerwy nie przegrywali np 0:3. Victoria grała źle, wolno, bez zaangażowania, rzekłbym bez ładu i składu. Najgorzej wyglądały skrzydła, najmocniejsza broń Victorii w meczach minionych, a najlepiej, co nie dziwi już wiosną, formacja obronna.
Do nieustających roszadach w składzie Victorii zdążyliśmy się przyzwyczaić. Tym razem, przede wszystkim ze wzgl. na urazy, przeciwko Polonii Chodzież wyszła następująca jedenastka:
Perzyński – Kwaśny, Maćkowiak, Węcławek, Szaufer – Szczublewski, Strzelczyk, Groszkowski, Kanior – Sarnowski, Miller
Polonia w pierwszej części meczu grała bardzo dobrze, grała szybko, często na jeden kontakt, z wykorzystaniem skrzydeł. Raz po raz młody Ukrainiec (nr 92) grający w środku pola takiego „wolnego elektrona”, dzięki swoim umiejętnościom technicznym, dobrym warunkom fizycznym potrafił wygrywać pojedynki i długim, celnym podaniem stwarzać niebezpieczeństwo na przedpolu Victorii. Polonia prezentowała mądry, poukładany futbol – długo grała od tyłu szukając okazji do zawiązania akcji, które naprawdę były bardzo groźne. Goście często wjeżdżali w nasze pole karne, na szczęście byli nieskuteczni, bądź dobrze interweniowali nasi obrońcy. Niestety, o składnych atakach naszej drużyny mogliśmy tylko pomarzyć. I ta bardzo dobra postawa gości, a słaba gospodarzy przyniosła bramkę dla Polonii. Wyrzucona z autu piłka wpadła w nasze pole bramkowe. Została natychmiast wybita, ale zbyt krótko. Znalazła się pod nogami piłkarza z Chodzieży, który stał w okolicach linii pola karnego. Uderzył bez namysłu, piłka otarła się jeszcze o plecy Michała Millera i wpadła do bramki Victorii tuż przy tzw. długim słupku. Janek Perzyński był bez szans. Po stracie gola w naszej grze nic się nie zmieniło – nadal nie kleiła się kompletnie, a Polonia grała jak z nut. Była bardzo bliska zdobycia kolejnych goli. Najpierw prawoskrzydłowy Polonii znalazł się w idealnej sytuacji strzeleckiej, ale, na szczęście dla gospodarzy, piłka „przelała mu się” na zewnętrzną część buta i piłka po strzale z ok. 10 metrów trafiła w boczną siatkę, a potem wspomniany już młody Ukrainiec trafił z dystansu w słupek. Oj, piłkarskie szczęście było po stronie Victorii. W naszych szeregach wyróżniał się Hubert Szaufer, który nie dość, że bronił, to był jeszcze aktywny na lewym skrzydle „kasując” w tej części gry naszych potencjalnych dwóch skrzydłowych, czyli Macieja Szczublewskiego i Kamila Kaniora. Tak naprawdę Victoria przeprowadziła tylko jedną akcję. Z lewego skrzydła do środka dogrywał Michał Miller, piłka trafiła do Igora Sarnowskiego i gdy wszyscy czekali na strzał Igor dograł do nadbiegającego Kamila Kaniora. Niestety, strzał tego ostatniego był bardzo niecelny. Potem z rzutu wolnego strzelał Wiktor Strzelczyk, ale zbyt słabo i bramkarz zdołał wybić piłkę w bok, poza pole karne. Ostatecznie wynik do przerwy nie uległ zmianie, Victoria przegrywała 0:1. A obserwatorzy tego meczu zastanawiali się czy w drugiej połowie Polonia da radę grać nadal tak dobrze i czy Victoria przestanie grać aż tak źle. Cóż, raz jeszcze okazało się, że bez walki zaangażowania, nawet w IV lidze potencjalny faworyt nie wygra meczu.
Na szczęście widział to również trener Paweł Lisiecki i prawdopodobnie szatnia gospodarzy dawno nie przeżyła tak gorącego kwadransa.
Po wznowieniu gry widzieliśmy inna Victorię – tę zmotywowaną, tę walczącą i tę pragnąca i dążącą do zwycięstwa. Zaskoczeni tym obrotem sprawy goście coraz częściej popełniali błędy i widać było, że, krótko mówiąc, opadli z sił, bo pierwsza część meczu kosztowała ich zbyt wiele.
I jak to często w piłce bywa za ogromny wysiłek zapłacili dużą cenę i to już w pierwszym kwadransie drugiej części gry.
Już w 52. minucie gry idealny pas Marcela Węcławka do Michała Millera otworzył naszemu napastnikowi drogę w pole karne. Tam Michał był faulowany i arbiter wskazał na wapno. Pewnym egzekutorem jedenastki był kapitan Jakub Groszkowski. test
Na tablicy zaświeciło się, że wynik meczu Victoria – Polonia jest 1:1. Victoria, widząc i wykorzystując to, że Polonia opada z sił, ruszyła do ataku. w 57. minucie „Groszek” zagrał idealnie do wbiegającego z lewej strony w p ole karne Macieja Szczublewskiego. Maciej piłkę przyjął, uderzył i trafił w poprzeczkę. Na szczęście piłka odbiła się jeszcze od murawy i będący tuż obok Michał Miller skoczył i skierował ją głowa do siatki. Victoria prowadziła 2:1 i był bliższa awansu do półfinału Pucharu Polski. Ale to jeszcze nie koniec, chwile potem w idealnej sytuacji, by podwyższyć wynik na 3:1 był Igor Sarnowski. Będąc może 10 metrów od bramki i mając przed sobą tylko bramkarza nie zdecydował się podać piłki do będącego przed pustą bramką Michała Millera, a strzelił sam mocno, ale wprost w bramkarza. Szansa przepadła. Co się odwlecze…. W 60. minucie Jakub Groszkowski dośrodkowywał z lewej strony i taką piłkarską „zawiesinkę” głową do siatki strącił niesamowity tego dnia Michał Miller. Cóż jakby nie patrzeć Michał miał tego dnia swój udział przy wszystkich golach tego meczu 🙂 ! Victoria prowadziła 3:1. Potem w szeregach gospodarzy nastąpiło kilka zmian, a zespół bardziej czuwał nad wynikiem niż dążył do strzelenia kolejnych goli. Mecz zakończył się zwycięstwem Victorii i awansem do 1/2 rozgrywek Pucharu Polski w Wielkopolsce i 8 maja, na stadionie we Wrześni, spotka się w meczu o finał z Polonią Środa Wielkopolska.
Goście są zdecydowanym faworytem tej potyczki i to z wielu powodów: są ograni, bardziej doświadczeni w meczach pucharowych, grają w III lidze, mają teoretycznie mocniejszy zespół, a na dodatek Victoria zagra osłabiona brakiem bohatera ćwierćfinału, Michała Millera, który otrzymał w meczu z Polonią Chodzież drugą żółta kartkę w tych rozgrywkach (bardzo kontrowersyjną, bo zareagował na niewłaściwe, wręcz chamskie zachowanie młodego Ukraińca nr 92), a drugie żółtko eliminuje z kolejnego meczu. Trochę to chore, trochę niesprawiedliwe, ale cóż dura lex sed lex.
Z drugiej strony półfinał Pucharu Polski w Wielkopolsce do czegoś zobowiązuje, na pewno do ambitnej gry przez cały mecz, na pewno do walki o korzystny wynik. A to, że z Polonią można powalczyć pokazał Huragan Pobiedziska, który poległ ze średzką drużyną dopiero po serii rzutów karnych. Tutaj nie ma co kalkulować, trzeba jak najlepiej przygotować się do meczu z ekipą „zza miedzy”, by nie powtórzyło się więcej takie 45 minut jak z Chodzieżą. Z drugiej strony cała ta akcja pt. Polonia Środa może być bardzo trudna. Victoria gra praktycznie co 3 dni systemem środa – sobota.
Mieliśmy w sobotę mecz z Mieszkiem, w środę z Polonią Chodzież, w nadchodząca sobotę z Ostrovią w Ostrowie, 1 maja zaległy mecz z Nielbą we Wrześni, 4 maja gramy w Poznaniu z Wiarą Lecha, 8 maja we Wrześni z Polonią i 11 maja w Gołuchowie z LKS-em. Proszę sobie wyobrazić: od 20 kwietnia do 11 maja mamy 21 dni i Victoria rozegra w tym czasie 7 meczów! Tak tylko w Anglii grają! A Victoria, z całym szacunkiem i uznaniem, do takich potęg nie należy i tej bardzo potrzebnej odnowy biologicznej, regeneracji sił może zabraknąć. Oby tak się nie stało i oby nasi piłkarze, którzy tej wiosny grają doskonale, znaleźli właściwą koncentrację i motywację!
Na koniec wrócę na chwilkę do ligi, bo przed nami niezwykle istotne dwa mecze. Mecze, które mogą decydować o tym, czy Victoria, mimo ogromnych strat z jesieni, znajdzie się w ścisłej czołówce IV ligi, czy niestety jej wiosenny zryw pójdzie na marne i osiądzie na stałe w okolicach 7. miejsca.
Najpierw w sobotę, 27 kwietnia, o godz. 16:00, Victoria zagra w Ostrowie z Ostrovią, która broni się przed spadkiem z ligi i będzie walczyć. To będzie niezwykle istotny i trudny pojedynek, bo jeśli uda się Victorii utrzymać zwycięską passę, to w najbliższą środę, 1 maja, u siebie, zagra zaległy mecz z Nielbą Wągrowiec. I to dopiero będzie wydarzenie. Mecz, którego absolutnie żaden kibic futbolu we Wrześni nie może przegapić. Dlaczego? Ano dlatego, że w przypadku wygranej z Nielbą Wągrowiec Victoria, mająca po jesieni aż 12 pkt. straty do 5. miejsca dopadnie takie drużyny jak Obra Kościan, czy Polonia Leszno na 2 oczka. A wtedy wszystko jest możliwe i nasza drużyna może nawet bić się o pierwszą „Piątkę” ligi. Jak boli dzisiaj fatalna jesień 🙁 Ale ta drużyna się rozwija, dojrzewa, krzepnie na tle rutynowanych, zdecydowanie starszych zespołów czołówki i myślę, że jeszcze nie raz i nie dwa dostarczy kibicom wielu powodów do radości.
Póki co trzymajmy kciuki za sobotę, za to, by Victoria pokonała w Ostrowie Ostrovię 1909.