Piłka nożnaVictoria Września

4 dni – 7 straconych goli i 0 punktów!

Nie ma co gadać, ostatnie dni są bardzo złe dla Victorii Września. Piłkarze Tomasza Krzyżkowiaka najpierw dostali łupnia 0:5 u siebie z Obrą Kościan, a po 3. dniach przegrali w Gołuchowie 1:2. Bilans bramek 1:7 sprawił, że Victoria znów znalazła się wśród drużyn z największą liczbą straconych goli w IV lidze.

Po meczu Victorii z Obrą Kościan dałem sobie nieco czasu, by ochłonąć po tym, co widziałem ja i co widzieli nieliczni kibice zgromadzeni na widowni, czyli postanowiłem spokojnie wrócić do rzeczywistości po obrazie nędzy i rozpaczy, jaki swoim fanom „zmalowali” piłkarze Victorii. To oczywiste, że nad popisami gospodarzy w meczu z Obrą nie ma co się rozwodzić, szkoda czasu i nerwów. Choć, by być sprawiedliwym, muszę przyznać, że pierwszy kwadrans był naprawdę niezły i obiecujący. Victoria miała przewagę, stwarzała sytuacje bramkowe, których Arkowi Wolniewiczowi nie udało się jednak wykorzystać. Potem piorun w bombki strzelił i światło zgasło. Nawet „bramkarz stulecia” nie pomógł. Ba, pierwszy raz w tej rundzie wpuścił 5 goli, z czego jednego po swoim kardynalnym błędzie, które tej wiosny mu się nie zdarzały.
Ale katastrofa zaczęła się kilka minut wcześniej, w 20. minucie. Po dośrodkowaniu z prawej strony żaden obrońca nie potrafił wybić piłki, nawet nie bardzo się komukolwiek chciało ruszyć. Widząc ten brak zaangażowania piłkarz gości nie namyślał się długo, będąc tyłem do bramki obrócił się i strzelił celnie. Obra objęła prowadzenie. 2. minuty potem powtórka z rozrywki, czyli dośrodkowanie z prawej strony, bramkarz nie potrafił złapać, bądź wybić piłki, która utknęła w gąszczu nóg, tuż przed linią bramkową. Nadbiegający Asani mógł ją wybić, ale postanowił, kiwając rywali, wyprowadzić ją z pola bramkowego. Oczywiście ta sztuka mu się nie udała, piłkę przejęli goście i sekundy później było 0:2. W 24. minucie, o czym już wspominałem, Tobiasz Nowicki popełnił błąd, „wsadził na konia” Adriana Kruszyńskiego. Ten broniąc się przed stratą wybił piłkę pod nogi piłkarza Obry, który dorzucił ją w pole karne, gdzie nadbiegający partner głową skierował ją do siatki. Było już 0:3. W 38. minucie Obra Kościan zdobyła czwartą bramkę bawiąc się z naszymi piłkarzami jak kotek z myszką. Goście rozegrali rzut wolny jakby grali z trampkarzami: pyk na skrzydło, pyk do środka i pyk do bramki. Ktoś z naszych przeszkodził? Absolutnie nie, a po co? Taka ładna akcja, pewnie żal było ją przerywać – można by ze smutkiem zakpić. Ale już poważnie mówiąc – postawa naszej drużyny wołała o pomstę do nieba – zero gry, zero zaangażowania, zero pozytywnych emocji i do przerwy 0:4.
Po zmianie stron w grze naszej drużyny niewiele się zmieniło, a to, że Victoria straciła tylko jednego gola zawdzięcza bardziej nieskutecznej grze gości niż swojej lepszej postawie. W 60 min. rywale mieli idealną okazję, by zdobyć gola, ale będący w sytuacji sam na sam z naszym bramkarzem gracz Obry strzelił i trafił w Tobiasza Nowickiego. Cztery minuty potem Obra zdobyła jednak piątą bramkę. Wykorzystała rzut karny z kapelusza podyktowany przez sędziego, dla którego mecz Victoria – Obra był lekcją, nauką zawodu, w ramach warsztatów sędziowskich, które w tym czasie odbywały się w Jarocinie. Nie wiem kto to wymyślił i skierował tych panów do Wrześni (pewnie Wielkopolski ZPN), ale postawa wytypowanych „warsztatowców” wołała o pomstę do nieba. Mylili się na każdą stronę, dopuszczając chwilami do ostrej, bezpardonowej walki, której nie potrafili ani ujarzmić ani właściwie ocenić. Nie czuli „ducha gry” wywołując ogromne niezadowolenie w obu walczących obozach. Pod koniec meczu Obra mogła strzelić jeszcze szóstego gola, ale bardzo dobrą interwencją popisał się rezerwowy bramkarz gospodarzy, Patryk Sikora.
I na tym zakończę, bo o strasznych mękach naszej drużyny nie mam już ani ochoty, ani przyjemności pisać. Szczerze mówiąc nie wiem jak to się dzieje, że Victoria potrafi zagrać mądrze, z ogromnym zaangażowaniem, jak np w Słupcy, z Koroną we Wrześni, czy z Kotwicą w Kórniku i tak beznadziejnie jak z Obrą Kościan (o meczach jesiennych już nie wspominam). Co sprawia, że ten zespół jest tak rozchwiany emocjonalnie, że brakuje mu stabilizacji??? Ja stawiam na brak wyrównanego, szerokiego składu. Ten obecny nie ma jakości, która pozwoliłaby uniknąć tak żenujących występów jak z Obrą. Huśtawka wyników i nastrojów to z pewnością problem, z którym trenerzy i zarząd klubu muszą się mierzyć.

3 dni potem Victoria znów przegrała. Tym razem w Gołuchowie z tamtejszym LKS-em 1:2. Pierwszego gola w tym meczu, w 18. minucie zdobyli gospodarze po samobójczym trafieniu Jakuba Groszkowskiego. W 26. minucie było już 2:0 dla LKS-u. W 42. minucie bramkę strzelił Arek Wolniewicz, ostatnio zdecydowanie najlepszy ofensywny zawodnik naszej drużyny. W drugiej części meczu bramki nie padły i Victoria wróciła z Gołuchowa na tarczy. To pierwszy tej wiosny przegrany dwumecz. Oby ta seria nie trwała dłużej i mecz z KKS-em II Kalisz odwrócił niekorzystną passę naszej drużyny.

Składa Victorii w meczu z Obrą Kościan:
Nowicki (77′ Sikora) – Szaufer (60′ Groszkowwski), Kruszyński, Kwiatkowski – Szczublewski, Witczak (66′ Szymański), Krawczyński, Asani (56′ Kwaśny), Goździaszek – Tayachi, Wolniewicz

Mecze 28. kolejki – 30.04.2022
Olimpia Koło – Centra 1946 Ostrów Wlkp. 3-2
Górnik Konin – GKS Tarnovia Tarnowo Podgórne 0-1
GKS Iskra Szydłowo – Korona Piaski 2-1
Mieszko Gniezno – Kotwica Kórnik 1-1
Victoria Września – Obra 1912 Kościan 0-5
Unia Swarzędz – SKP Słupca 3-1
Nielba Wągrowiec – Warta Międzychód 3-2

Mecze 29. kolejki – 03.05.2022
Centra 1946 Ostrów Wlkp. – Huragan Pobiedziska 0-1
Kotwica Kórnik – GKS Iskra Szydłowo 1-0
Obra 1912 Kościan – Górnik Konin 2-0
Warta Międzychód – Mieszko Gniezno 2-1
GKS Tarnovia Tarnowo Podgórne – Nielba Wągrowiec 1-2
Korona Piaski – Olimpia Koło 1-0
Victoria Ostrzeszów – SKP Słupca 3-4
Polonia 1908 Marcinki Kępno – Unia Swarzędz 0-4
LKS Gołuchów – Victoria Września 2-1

Tabela

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Zbliżające się wydarzenia