Szok – brunatne klepisko zamiast zielonego boiska!
Źle się dzieje ze sportowymi inwestycjami w gminie Września i cholernego pecha ma Kaczanowo. Najpierw Ratusz wybudował przy tamtejszej szkole podstawowej jedyną na świecie tartanową bieżnię „z górki i pod górkę”, a teraz zafundował mieszkańcom, a także klubowi Zjednoczeni Września, brunatną łąkę na „cementowo-betonowej posadzce”. A miało być tak pięknie – zielone boisko i nowy dom dla klubu z Wrześni.
Zanim wezmę się do napisania kilku zdań o nowej, sportowej inwestycji chciałbym powiedzieć, że z ogromnym uznaniem spoglądam na wszystkie działania gminy Września mające na celu utrzymanie istniejącej bazy rekreacyjno-sportowej w jak najlepszym stanie. Doceniam finansowy wysiłek władz gminy, jej prace i ogromną, ojcowską wręcz działalność WOSR z Mariuszem Pierzchlińskim na czele. Naprawdę chylę czoła i doceniam, bo to wzorowa robota!
Ale muszę też zauważyć, że jeśli chodzi o nowe obiekty, to gmina ma ostatnio, delikatnie mówiąc, niefart, a inwestycje, które serwuje środowiskom sportowym charakteryzuje kompletna amatorka pisana przez duże „A”.
Weźmy Kaczanowo i wybudowaną przy tamtejszej szkole tartanową bieżnię „z górki i pod górkę”. Nie wiem jak i kto tej inwestycji doglądał, kto i dlaczego pozwolił na jej wybudowanie, a potem kto i dlaczego dokonał odbioru tak osobliwej, pewnie jedynej na świecie takiej bieżni, przecież… jak mawiał Pawlak do Kargula – toś to śok!

No chyba, że taką bieżnię wybudowano celowo i tylko dlatego, by dzieci i młodzież z Kaczanowa mogli bić rekordy w biegu na 60, bądź 100 metrów z górki na przykład, albo pod górkę. Inwestor nie wziął jednak pod uwagę tego, że nikt na świecie nie ma takiej bieżni i dzieci z Kaczanowa nie będą miały z kim rywalizować. W Ratuszu zapomniano bowiem, że wszędzie w kraju i poza naszymi granicami bieżnie buduje się w poziomie i po prostej!
Ale uwaga, uwaga… w ostatnich dniach przekonałem się, że to nie wszystkie „sportowe cuda”, jakie gmina zaproponowała mieszkańcom Kaczanowa i nie tylko im. Zacznijmy od początku…
Otóż…od pewnego czasu zastanawiałem się jak wygląda nowe boisko piłkarskie wybudowane przez gminę w Kaczanowie z myślą o tym, by było ono miejscem do treningu i gry dzieci, młodzieży i seniorów klubu Zjednoczeni Września. I myśląc o tym nosiłem się z zamiarem wykonania tzw. wizji lokalnej. Tym bardziej, że jaskółki ćwierkały, że żóło-niebiescy mieli się przeprowadzić do Kaczanowa latem, by od nowego sezonu 2025/2026, na nowym boisku, grać swoje mecze w ramach wielkopolskiej klasy okręgowej.
No i stało się! Budowa boiska dobiegła końca, a ja kilka dni temu spotkałem się z kolegą, który zapytał mnie czy byłem już na nowym boisku i czy widziałem, co na zlecenie gminy wybudowała jedna z wrzesińskich firm, zajmująca się projektowaniem, budową i utrzymaniem terenów zielonych. Szczerze przyznałem, że na nowym boisku jeszcze nie byłem, ale się wybieram, by nowy obiekt zobaczyć. Wtedy kolega pokazał mi film i zdjęcia ukazujące stan „murawy”, stan „boiska treningowego” i okolice boiska głównego. W pierwszej chwili, mówiąc językiem Wańkowicza, zdębiałem, bo myślałem, że to jakiś żart, że to wcale nie Kaczanowo, a jakaś wioska w Wietnamie i pola ryżowe. Dlaczego? Bo film pokazywał boisko w jakiś czas po niewielkim, podkreślam niewielkim, przelotnym deszczu.
Oto film i zdjęcia, proszę spójrzcie Państwo sami!
A teraz fotki:


Nie mogąc uwierzyć w to, co „wysmażyła” piłkarzom wrzesińska firma od zieleni (słowo zieleń jest kluczem, o czym za chwilę) postanowiłem pojechać do Kaczanowa i zobaczyć na własne oczy prezent gminy Września dla wsi Kaczanowo i klubu Zjednoczeni. Pojechałem, zobaczyłem i stanąłem jak wryty – zabrakło mi języka w gębie i dopadł mnie oczopląs z wrażenia! Tak „zielonej murawy” w życiu nie widziałem.
Napisałem wyżej, że słowo „zieleń” jest kluczem i to prawda – o nowej „murawie” boiska w Kaczanowie możemy powiedzieć wszystko, ale nie możemy powiedzieć, że to murawa i nigdy, przenigdy nie możemy powiedzieć, że zielona.
Co możemy powiedzieć?
Możemy z pewnością powiedzieć, że plac wybudowany w Kaczanowie nie ma nic, a nic wspólnego z boiskiem do piłki nożnej. A proszę sobie wyobrazić, że na całym terenie wymieniono ok. 50 cm wierzchniej warstwy ziemi, tzn. ziemię może i wywieziono, ale to, co nawieziono z pewnością ziemią nie jest. Dlaczego? Ano dlatego, że nowy grunt w czasie deszczu staje się terenem zalewowym, na którym śmiało można uprawiać ryż (co widać na filmie), a w czasie upałów przypomina cementowo-żwirowo-betonową bryłę pokrytą jakimś żwirem z kamieniami, coś na wzór spalonej ziemi w Wielkim Kanionie, na której jakikolwiek upadek będącego w pełnym biegu piłkarza grozi poważnym uszczerbkiem na zdrowiu, bądź trwałym kalectwem. O upadkach i urazach dzieci nawet nie wspominam, bo aż strach pomyśleć. Otóż ten skandaliczny stan nawierzchni „boiska” być może spowodowany jest tym, że, jak mnie poinformowano, mimo iż zakres prac obejmował system automatycznego nawadniania i drenażu, to, wykonano tylko nawadnianie, bez drenażu. Chciałbym wierzyć, że to fałszywa informacja, że zostałem wprowadzony w błąd, bo nie chce mi się wierzyć, by w dzisiejszych czasach nowe boiska do piłki nożnej budowano w tak skandaliczny, amatorski sposób. Gdyby tak było, to można śmiało mówić o budowlanej dywersji. Powtarzam, wierzę że tak nie jest, a to co widzimy na filmie to złośliwość losu, aury i Bóg wie czego jeszcze. Tyle o gruncie, przejdźmy do „murawy”.






Kochani, i to jest dopiero hicior, bo nie ma do czego przejść, bo nie ma czegoś takiego jak murawa boiska. Owszem, po cementowo-żwirowo-betonowej nawierzchni przejechał w tę i z powrotem jakiś siewnik i coś tam wysiał, ale z pewnością nie trawę. To, co tam wystaje z tego albo zalanego, albo zeschniętego na kość błota, to jakieś rachityczne źdźbła chwastów, czy innych jakiś dziwnych roślinek, ale z pewnością nie jest to trawa, nie jest to trawnik, nie jest to nic, co trawę i trawnik przypomina! Mało tego, te wystające z gruntu tajemnicze roślinki wykonawca sadził jakimś przedpotopowym siewnikiem w myśl zasady: co stacja to roślinka – jedna roślinka tu, druga tam, a trzecia jeszcze dalej. Te roślinki też chyba ze spalonej słońcem Kaliforni, bo są o czerwono-brunatnym kolorze, co doskonale widać na zamieszczonych, robionych przeze mnie w miniony wtorek, zdjęciach.
Czy czerwono-brunatna łąka z roślinkami co kilka centymetrów, ma szansę kiedykolwiek stać się zieloną, miękką, gęstą, gąbczastą murawą? Moim zdaniem NIE! Bo to, co rośnie w Kaczanowie nawet nie przypomina trawy, więc zielonym, miękkim, gęstym, gąbczastym trawnikiem nie ma szans zostać. Nigdy!



Nurtuje mnie też inna kwestia – dlaczego wszystkie te niezwykłe, budowlane „Cuda” gmina Września serwuje wsi Kaczanowo? Tak bardzo ich w gminie nie lubią, czy wręcz przeciwnie – z miłości to wszystko, by Kaczanowo było wsią niezwykłą, z niespotykanymi w świecie sportu inwestycjami?
A co wiemy?
Wiemy, że Zjednoczeni Września nie są w stanie przenieść się do Kaczanowa latem 2025 roku, znaczy… przenieść się mogą, ale grać w Kaczanowie nie są i długo jeszcze nie będą w stanie! Czy warto więc już tego roku opuszczać Psary Polskie? Na to pytanie Zjednoczeni muszą już sobie odpowiedzieć sami!
Co jeszcze wiemy? Wiemy, że wrzesińska firma od zieleni, która budowała boisko w Kaczanowie może i zna się na projektowaniu ogrodów, utrzymaniu zieleni na skwerach i w parkach, ale wiemy, że nie ma zielonego, właśnie zielonego pojęcia o budowaniu boisk piłkarskich, bo to co wybudowała w Kaczanowie z boiskiem, niestety, nie ma nic wspólnego.
Zastanawiam się też na jakim etapie jest ta inwestycja, czy to „Boisko” ktoś z gminy wizytował, odbierał, sprawdzał jego stan, jakość wykonania, zgodność wykonania z projektem itd, itd, itd..? A czy społeczna komisja ds. sportu przy Radzie Miejskiej we Wrześni widziała końcowe efekty prac? Bieżnię „z górki i pod górkę” widziała i przyklepała, czy to „Boisko” też przyklepie, czy może tym razem zauważy, że coś jest nie tak? Ale to nie wszystko, bo rodzi się kolejne, ważne pytanie: co dalej? Czy inwestor (gmina Września) podejmie jakieś decyzje dotyczące tego „Boiska”, czy może nie i wszystko zostanie jak jest i brunatna łąka będzie sobie rosła jak Pan Bóg pozwoli? A jeśli w gminie zapadną decyzje o poprawkach, naprawianiu błędów, to kto będzie tę inwestycję naprawiał i co z kosztami naprawy? Czy gmina będzie musiała je ponieść, czy może wykonawca? Pytam, bo nie wiem jak to jest w umowie napisane.
A na koniec najważniejsze – to „Boisko” kosztowało prawie 450 tys zł!!! Dokładnie to 449 327,40 zł. Inwestycja ta została dofinansowana kwotą 352 178,00 zł ze środków budżetu państwa w ramach Programu Wsparcia Inwestycji Sportowych Ministerstwa Sportu i Turystyki. Lada moment na ten teren wjadą też kontenery szatniowo-sanitarne, na które gmina dodatkowo uzyskała dofinansowanie w kwocie 130 tys zł.
Drodzy Czytelnicy, biorąc pod uwagę wszystko, o czym wspomniałem, co widzicie na filmie i na zdjęciach, spróbujcie odpowiedzieć na 2 pytania: czy gmina Września, jako inwestor, utopiła-zasuszyła (do wyboru) w błocie 450 tys zł? Czy może te pieniądze dobrze ulokowała, z pożytkiem dla sportowej społeczności? A wykonawca tej inwestycji? Czy stanął na wysokości zadania i może spokojnie drapać się po brzuchu patrząc z satysfakcją na swoje dzieło, czy może powinien budować wszystko od początku tak, by zielona trawa stworzyła zieloną, gęstą murawę, a na boisku mogli grać, bez obaw o swoje zdrowie i życie, dzieci i dorośli?
Wszystko co opisałem powyżej to mój punkt widzenia na tę kolejną, po bieżni „z górki i pod górkę”, niezwykłą wprost, inwestycję sportową w Kaczanowie. Bardzo chętnie poznam Wasze opinie na ten temat. Śmiało, kulturalne komentarze mile widziane!