Wiem, że nic nie wiem
Tak mogę określić swój pogląd na temat przygotowań Victorii do rundy wiosennej sezonu 2024/25. W trzecim meczu towarzyskim nasz zespół wygrał z Górnikiem w Koninie 1:0, brawo, ale ta potyczka nie rozwiała moich wątpliwości, nie sprawiła, że zniknęły obawy, pytania i zagadki związane z przygotowaniem Victorii do piłkarskiej wiosny.
Victoria pojechała do Konina w bardzo okrojony, wręcz eksperymentalnym zestawieniu, z kilku młodzieńcami w roli rezerwowych. Tym razem w zespole zabrakło: Groszkowskiego, Krawczyńskiego, Szczublewskiego, Witkowskiego, Pruchnika, a gdy do tego dołożymy szybką kontuzję Węcławka to okaże się, że największe problemy jeśli chodzi o skład mieliśmy z zestawieniem środka pola. Ostatecznie trener Lisiecki postawił w tyle na parę Węcławek-Nowaczyk, a po tym, jak kontuzji doznał ten pierwszy zastąpił go Igor Wendland. Na „6” zagrał Marcin Maćkowiak, a Wiktor Strzelczyk został przesunięty na „8”. Na bokach obrony Kwaśny i powracający po kontuzji Pawłowski, na skrzydłach Kanior i Wolniewicz, a w przodzie dwójka Miller-Jankowski.
Pierwsza połowa to uważna spokojna gra Victorii, pełna kontrola meczu i ładna bramka w 32. minucie. Najbardziej aktywny na boisku Michał Miller dograł do Arka Wolniewicza, ten wpadł z prawej strony w pole karne i strzelił po ziemi, w długi róg, dając Victorii prowadzenie. W tej części meczu nasza drużyna miała jeszcze okazję do podwyższenia prowadzenia, ale była bardzo nieskuteczna. Mnie podobał się Kamil Kanior na „lewym beku”, który chciał grać. Biegał, walczył i przeprowadził kilka ciekawych akcji. Na drugiej stronie Arek Wolniewicz nie działa jeszcze tak, jak oczekują kibice, mimo że bramkę strzelił ładną. Nie będzie niespodzianką jeśli powiem, że najbardziej walecznym, najwięcej biegającym piłkarzem był Michał Miller, bo to już tradycja, tak samo jak drugi z tych, co biegają i walczą, czyli Wiktor Strzelczyk. Niestety nadal z zimowego snu nie może wybudzić się Mikołaj Jankowski, który w Koninie rzucił wyzwanie piłkarzom Górnika: Żaden z was nie odbierze mi piłki. Tak się „Jankes” skupiał się osłonach, blokowaniu, kiwaniu, żeby nie daj Bóg ktoś z rywali futbolówki mu nie odebrał, że grał swój mecz zapominając o kolegach i drużynie.
Ogólnie, na tle Górnika Victoria wyglądała naprawdę dobrze. Tylko… no właśnie – tutaj rodzą się pytania i wątpliwości, których w tegorocznym okresie przygotowawczym wyjątkowo jest bardzo dużo. Czy moja ocena gry Victorii w I części meczu wynika z jej dobrej postawy, czy z bardzo słabej postawy Górnika? I na tak postawione pytanie, niestety, ale nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Bo Victoria wyglądała lepiej niż w pierwszych dwóch meczach z Polonią Środa Wlkp. i Piastem Kobylnica, w których to „umierała” po 20-30 minutach. Tutaj wytrwała w dobrej kondycji do przerwy, ale może dlatego, że Górnik biegał jeszcze gorzej, był tak bezradny, że nie potrafił stworzyć pod naszą bramką żadnej sytuacji strzeleckiej, żadnego zagrożenia i Janek Perzyński był praktycznie bezrobotny. Zespół gospodarzy nie zmuszał Victorii do żadnego wysiłku, nasi panowali na sztucznej murawie stadionu przy ul. Dmowskiego jak Robinson Crusoe nad bezludną wyspą. Ale czy to panowanie było oznaką wielkości Robinsona?
Zanim dokończę o pytaniach i o wątpliwościach słów kilka o drugiej części meczu, bo mimo słabszego poziomu była ciekawsza, diametralnie różna od pierwszej i przyniosła jeszcze więcej znaków zapytania. W drugiej połowie ten mecz się wyrównał. Victoria zaczęła odczuwać zmęczenie, trener Lisiecki rotował składem, niczym trener w towarzyskim meczu hokeja, toteż pojawili się młodzi piłkarze: Andrzejewski, Hałas, Skrzypczak, ale znów, z minuty na minutę, nasza drużyna traciła siły niczym karawana po miesięcznym marszu po pustyni.
A mimo to, mimo utraty sił, mimo lepszej postawy Górnika, który w tej części meczu odważniej atakował, a raz, na kilka minut, zamknął Victorię w polu karnym, to nasza drużyna powinna strzelić co najmniej 2 gole. Myślę tutaj o akcjach, po których Mikołaj Jankowski dwa razy znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy i dwa razy te sytuacje zmarnował wzorowo! Jak to? Jankes? Nasz król strzelców? Nasz najlepszy zawodnik 2024 zmarnował dwie „setki”? Tak, tak, ten sam 🙂 Naprawdę nic nie przesadziłem pisząc, że Mikołaj nadal pogrążony jest w „zimowym śnie”, choć słowo „zimowym” jest zdecydowanie na wyrost, bo gdzie tu zima!
Raz jeszcze była okazja do podwyższenia wyniku, kiedy Wiktor Strzelczyk strzelił zza pola karnego jak z armaty, ale piłka po zewnętrznej stronie minęła spojenie słupka z poprzeczką. Ostatecznie ta część gry, mimo że zdecydowanie słabsza od pierwszej, nie przyniosła strat bramkowych i Victoria po raz pierwszy tej zimy pojechała do domu w glorii zwycięzców.



I znów trzeba się na chwilkę zatrzymać nad tym co widzieliśmy w Koninie. Np. nad tym, jak Victoria sobie radzi bez Groszkowskiego, Krawczyńskiego i Witkowskiego w środku pola? Na tle V-ligowego Górnika sobie radziła, ale obawiam się, że na tle zespołu z naszej półki mogła by sobie, na tym etapie przygotowań, nie poradzić! Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – bo nie ma wartościowych zastępców! Trener przesunął „Strzelbę” na osiem, a Maćko na sześć, ale wtedy nie ma nas w obronie. Gdy „Strzelba” zejdzie „do siebie”, na sześć, Maćko wróci do obrony, to nie ma nikogo na osiem i dziesięć. To poważny problem trenera Lisieckiego!
Proszę spojrzeć dalej w perspektywie mojego stwierdzenia: wiem, że nic nie wiem o aktualnej dyspozycji Victorii. Skrzydła nadal nie działają. Było lepiej niż w dwóch pierwszych meczach, ale, i o tym musimy pamiętać, było lepiej na tle Górnika! Owszem, przebudził się Kanior, ale jemu sił starczyło na 45 minut, a Arek, miałem wrażenie, że już w pierwszej połowie ich nie miał. Szczublewski leczy kontuzje, a Kacper Andrzejewski znakomicie biega, naprawdę jestem pod wrażeniem, ale piłka to nie biegi przełajowe. Kacper notuje wiele strat – przegrywa pojedynki 1×1 i ma kłopoty z dokładnym dograniem piłki ze skrzydła w pole karne. To, owszem, młody gracz, ale od niego powinniśmy już wymagać. W minionym półroczu miał ogrom szans. Wykorzystał tylko jedną – z Nielbą!
Zejdźmy w dół i popatrzmy na linię obrony. Pawłowski (lewa strona) wraca po kontuzji, Maćkowiak zdrowy w środku sam jak palec, bo nie wiem co z Pruchnikiem, a kontuzję złapał Węcławek. Z prawej jest Kwaśny. Totalna bieda jeśli chodzi o kadrę obrońców. Owszem, są jeszcze Półrolniczak, Wendland, Nowaczyk, ale tylko ten ostatni, z całym szacunkiem do pozostałych, wydaje się, że ma szanse na częstsze granie. Na bokach zmiennikami dla Pawłowskiego i Kwaśnego jest nasza młodzież: Skrzypczak i Hałas. Nie ukrywam, że mnie bardzo podoba się Adam Hałas, rocznik 2008. Jest utalentowany, szybki, ma niezłe warunki fizyczne, bardzo dobrze myśli na boisku, nieźle broni, potrafi zainicjować atak po skrzydle i co najważniejsze dla obrońcy, mimo młodego wieku jest uważny, rozważny i nie notuje praktycznie żadnych tzw. głupich strat – naprawdę na tego chłopaka patrzy się z ogromną przyjemnością. I nie ukrywam, chciałbym, by ta jego przygoda z piłką rozwijała się jak najlepiej.
A zapomniałem o napastnikach. Tutaj Miller to prawdziwy walczak i zawsze można na niego liczyć – wielkie słowa uznania, a „Jankes” to snajper. Owszem, teraz śpiący, ale jestem przekonany, że on się przebudzi. Problem nastanie, gdy nie daj Boże dotknie tych piłkarzy jakaś kontuzja. Zmiennika nie ma!
I co Państwo o tym stanie powiedzą? Ja wiem, że nic nie wiem! No, bo tak naprawdę o stanie wytrenowania, przygotowania do rundy wiosennej nic nie wiemy. Jak dotąd mecze towarzyskie to były kombinacje trenera pt. kogo i gdzie wystawić do gry. Victoria ani razu nie zagrała w optymalnym zestawieniu i nie wiadomo, czy przed 22 lutego (mecz PP z Notecią Czarnków) taki mecz zagra.
Nie ukrywajmy – taka sytuacja to też pokłosie wąskiej jak się okazuje kadry. Jeśli pod od uwagę weźmiemy jakość, a nie ilość, to nagle okazuje się, że Victoria ma może 12, może 14 piłkarzy na IV ligowym poziomie. Reszta jest i dobrze, ale nie gwarantuje wymaganej jakości. Proszę spojrzeć – w lipcu ubiegłego roku do klubu przyszło kilku nowych piłkarzy – wszyscy młodzi i obiecujący, a kto z nich się przebił, który z nich wywalczył miejsce w podstawowym składzie? Jeden! Mikołaj Witkowski! Nikt poza nim. Czy możemy powiedzieć, że ten ubiegłoroczny zaciąg polegający na ściągnięciu wielu nowych, młodych zawodników był udany? Moim zdaniem NIE! A jako ambitny, bywający na większości meczów kibic, mogę sobie na pewną subiektywną opinię pozwolić – ten zaciąg był nieudany i chyba niepotrzebny. Piszę chyba niepotrzebny, bo nasi wychowankowie, a myślę tutaj o Mikołaju Czajczyńskim i Karolu Pokładeckim, nagle, z różnych przyczyn, gdzieś zniknęli. I gdyby nie było obcych młodych, to nie bardzo mielibyśmy rezerwowych! Ta sama sytuacja w obronie. Zniknął nasz Michał Czerniak, a w zamian pojawili się Wendland, Nowaczyk, Półrolniczak. Czy ta zmiana była korzystna? Moim zdaniem NIE!
Jeszcze gorzej jest teraz! Czemu gorzej? Bo nie ma widoków na jakiekolwiek zmiany! To znaczy są… na odejścia. I teraz uwaga, uwaga – w Koninie, na trybunach, od jednego z kibiców, tak, tak, od kibica, który usiadł obok mnie… dowiaduję się, że w naszych szeregach nie ma Mikołaja Witkowskiego, bo pojechał na testy do jakiegoś klubu. Normalnie mnie zmroziło, bo jeszcze kilka dni wcześniej rozmawiałem z prezesem Kulińskim i zapewniał mnie, że Mikołaj na wiosnę gra u nas. A tutaj taka niespodzianka! Mam nadzieję, że to tylko plotki, choć życie uczy, że w każdej z plotek jest element prawdy. Dalej, nadal nie gotowy do gry jest Adrian Kaliszan i szczerze mówiąc wydaje mi się, chciałbym się mylić, że gotowy do gry na IV-ligowym poziomie nie będzie. Jego choroba była chyba na tyle poważna, że powrót Adriana do gry będzie bardzo trudny, a może niemożliwy! Raz jeszcze z tego miejsca życzę mu przede wszystkim powrotu do pełni zdrowia!



Jeśli przyjrzymy się obecnej sytuacji i przypomnimy sobie znakomite nastroje minionego lata, bojową atmosferę i głosy wychodzące z klubu o tym, że Victoria chce grać o jak najwyższe miejsca, o czołowe lokaty, że spróbuje na jesień włączyć się w bitwę o awans, to musimy się na chwilę zatrzymać i zastanowić: jak miały te plany się ziścić, skoro, tak naprawdę, to z rundy na rundę Victoria jest coraz słabsza kadrowo, a trener ma coraz mniejsze pole manewru.
Dzisiaj już nie słychać bojowych okrzyków, nie słychać o planach podboju IV ligi, nie ma atmosfery podniecenia zbliżającymi się meczami, wszystko jakby przygasło. Jakby „Team spirit” Victorii rozkwasił się o murawę, jakby plany i marzenia zderzyły się ze ścianą rzeczywistych możliwości. W klubie jest cicho, spokojnie, bo chyba wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że nastał naprawdę trudny moment, bo na awans nie ma szans, a spaść zawsze można, moment w którym ogromną, bardzo odpowiedzialną rolę do wypełnienia ma trener Lisiecki. Dlaczego? Bo tę niełatwą sytuację trzeba wytrzymać, trzeba ją przekuć nie tyle w sukces, ile zbudować w piłkarzach na powrót wiarę w to, że naprawdę może być lepiej, trzeba dać drużynie impuls, natchnąć ją do grania na wysokim poziomie. Nie będzie to łatwe, wręcz przeciwnie, będzie to bardzo trudne, bo Victorii, co widać gołym okiem, potrzeba 3 piłkarzy pokroju Millera, Groszkowskiego, Witkowskiego (tylko z zapałem, z werwą), Strzelczyka, czy Maćkowiaka. Nie potrzeba 5., czy 6. młodych, zdolnych, tacy są w klubie, ale potrzeba „na gwałt” 2-3 gotowych do gry, do wyjścia w pierwszym składzie, do odgrywania w tej drużynie wiodącej roli, a kierunek takiej postawy wyznaczają Michał Miller i Wiktor Strzelczyk. Nie wiem, czy tacy w tej przerwie się znajdą, obawiam się, że nie! Dlatego pisząc o stanie przygotowań do piłkarskiej wiosny, o tym, na jakim poziomie dzisiaj jest Victoria piszę: wiem, że nic nie wiem! Bo nie wiem jak jest i jak będzie przygotowana Victoria, bo nie wiem na jakim poziomie może grać na wiosnę, bo nie wiem jaka to będzie drużyna, bo nie wiem nic o wzmocnieniach, bo nie wiem czy mentalnie się odbuduje, bo nie wiem, nie wiem… mając nadzieje na to, że trener Paweł Lisiecki wie wiele więcej ode mnie i nad wszystkim czuwa!
A w najbliższą sobotę kolejny mecz towarzyski. Tym razem na sztucznym boisku w Mogilnie, o godz. 14:00, Victoria zmierzy się z Notecią Gębice, przedstawicielem kujawsko – pomorskiej klasy okręgowej.
P.S
Mecz Koninie rozegrany został na sztucznej murawie boiska, wchodzącego w kompleks sportowy Górnika Konin. I jest to kompleks zapierający dech w piersiach, mogący być wizytówką każdego klubu, każdego miasta. Wchodzą w jego skład 3 znajdujące się przy sobie boiska: główne trawiaste ze sztucznym oświetleniem, dalej boisko ze sztuczną trawą nowej generacji również w pełni oświetlone i pełnowymiarowe, trawiaste boisko treningowe. Wszystko ogrodzone, w leśnej przestrzeni – wygląda to po prostu pięknie. Z zazdrością oglądałem ten obiekt myśląc o tym, że Konin ma, mimo że drużyna z tego miasta gra niżej niż Victoria i nie posiada więcej niż Victoria drużyn dziecięcych i młodzieżowych. A jednak ma, jednak miasto, z roku na rok coraz biedniejsze, w przeciwieństwie do Wrześni, która się rozrasta i rozwija, potrafiło dla rozwoju lokalnego futbolu, zdrowia dzieci, młodzieży, możliwości grania cały rok w piłkę, potrafiło takie cudeńko stworzyć. Dzisiaj wrześnianom przychodzi z zazdrością patrzeć na obiekt w Koninie i myśleć: czy kiedykolwiek, a jeśli tak, to kiedy i Września doczeka takiego kompleksu boisk!

