Pierwsze śliwki robaczywki? Oby!

Oby tak było, bo w środowym, pierwszym tej zimy meczu sparingowym, Victoria zaprezentowała się dobrze w pierwszej części i bardzo słabo w drugiej części tej potyczki. Przegrała z Polonią Środa Wlkp. 1:6 i był to najmniejszy wymiar kary, która mogła spotkać wrześnian, gdyby rywale byli nieco skuteczniejsi. Zachowajmy jednak spokój i poczekajmy na kolejne test mecze.

Victoria Września do rozpoczęcia rundy wiosennej przygotowuje się od 7 stycznia. Ma więc za sobotę 3 tygodnie pracy. I właśnie ten okres treningów zwieńczyła pierwszym mecze sparingowym z Polonią Środa Wlkp., która, z tego co mi wiadomo, też swoje przygotowania do wiosny rozpoczęła na początku stycznia.
Mecz odbył się na sztucznej murawie boiska w Trzemesznie, w środę o godz 19:45. Decyzją obu trenerów: Macieja Rozmarynowskiego i Pawła Lisieckiego grano 2×60 minut. Warunki do gry były bardzo trudne – zimno, wilgoć, mgła i kiepska widoczność, bo boisko w Trzemesznie nie jest dobrze doświetlone.
Pierwsze minuty były bardzo udane dla Victorii, w barwach której można powiedzieć, że debiutował bramkarz Sebastian Lorek. Przypomnę tylko, że Sebastian jest w naszym klubie od lata 2024, ale podczas przygotowań do nowego sezonu 24/25 doznał kontuzji, przeszedł zabieg i po rehabilitacji wrócił do drużyny. I bardzo dobrze, bo wydaje się że Sebastian ma bardzo dobry kontakt z zespołem, jest otwartym, pełnym dobrej energii piłkarzem, z którego Victoria powinna być zadowolona. Oby tak było.
W 11. minucie nasza drużyna egzekwowała rzut wolny. Do piłki podszedł Mikołaj Witkowski, przymierzył i posłał futbolówkę w okienko bramki Polonii. Victoria prowadziła 1:0. W 15. minucie rywale wyrównali. Gola zdobył Stangel. Przez całe 60 minut trwał wyrównany bój. Victoria, która wyszła do meczu w dość silnym zestawieniu, dotrzymywała kroku rywalom, potrafiła się utrzymać przy piłce i kilka razy zagroziła bramce rywali. Niestety, po błędzie w obronie, w 60 min. straciła gola, którego strzelcem był Drame. Mimo tej straty, to była naprawdę dobra godzina gry w wykonaniu obu zespołów. Po zmianie stron wszystko się zieniło. Polonia grała nadal szybko, z tą samą intensywnością, wolą walki i zaangażowaniem co w pierwszej godzinie, a Victorii „odcięło prąd”. Trener Lisiecki dokonał wielu zmian, dał pograć wszystkim swoim zawodnikom i to również odbił się na postawie, na jakości gry naszej drużyny. Nie ma co się rozwodzić, w drugiej części tego meczu Polonia zepchnęła Victorię do głębokiej obrony. Nie potrafiliśmy oddalić gry od własnego pola karnego, nie potrafiliśmy kilkoma podaniami wyjść spod pressingu, nie potrafiliśmy dłużej utrzymać piłki. Wyglądało to bardzo, bardzo słabo. W tym czasie tylko 2 razy zagroziliśmy bramce Polonii. W pierwszym przypadku Szymon Krawczyński z 4 metrów uderzył piłkę głową, ale trafił w bramkarza, a w drugiej sytuacji sam na sam z bramkarzem Polonii znalazł się Kamil Kanior, ale zwlekał ze strzałem i zmarnował okazję strzelając w bramkarza. Polonia za to nie próżnowała, atakowała, stwarzała sytuacje i raz po raz trafiała do bramki bronionej przez Janka Perzyńskiego. Na szczęście rywale nie mieli dobrze nastawionych celowników, nie trafiali w dogodnych sytuacjach i dobrze, bo aż strach pomyśleć co to by było, gdyby trafiali. Ostatecznie mecz zakończył się ich wygraną 6:1.
Po takim sparingu trudno cokolwiek powiedzieć, ale pokuszę się o kilka uwag, które zaprzątały mi głowę.

Następna gra kontrolna Victorii już dzisiaj, o godz. 14:00, w Swarzędzu z Piastem Kobylnica. Ciekawe jak nasz zespół wyglądać będzie na tle ligowego rywala?

A tutaj skrót meczu widziany okiem kamery „Barwy klubowe”

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Zbliżające się wydarzenia