Pogrzebali ostatnie nadzieje
Przed meczem z Koroną Piaski były jeszcze nadzieje na to, by Victoria, przy komplecie zdobytych do końca rundy jesiennej punktów, utrzymała kontakt z czołówką ligi i wiosną próbowała powalczyć o zdobycie 2. miejsca gwarantującego grę w barażu o III ligę. Po meczu z Koroną te nadzieje prysły jak mydlana bańka i jakiekolwiek ambitne plany trzeba znów odłożyć na kolejny rok.
Wygrana 1:0 w Jarocinie sprawiła, że kibice z nadziejami oczekiwali pojedynku z Koroną Piaski, z którą w ostatnich latach na własnym boisku z reguły wygrywała. Tym razem się nie udało i to z kilku powodów. Mimo prowadzenia 1:0 i 2:1 Victoria tylko zremisowała w Koroną Piaski 2:2 tracąc prawdopodobnie jakiekolwiek nadzieje na grę w barażach.
Ale zacznijmy od tego, że do meczu z Koroną Victoria wyszła w następującym składzie:
Perzyński – Kwaśny, Maćkowiak, Węcławek, Pawłowski (46′ Półrolniczak) – Głowacki (56′ Szczublewski), Groszkowski (67″ Strzelczyk), Witkowski, Wolniewicz (65′ Andrzejewski) – Miller, Jankowski (78′ Krawczyński).
Od początku ten mecz toczył się pod dyktando Victorii, która atakowała i pragnęła jak najszybciej zdobyć gola. ALe ataki nie przynosiły żadnego efektu, bo prowadzone były zbyt wolno, zbyt czytelnie dla rywali. Wreszcie w 39. minucie, …w nieco kontrowersyjnej sytuacji, w której obrońca Korony wybijał piłkę i prawdopodobnie trafił w nogi bardzo aktywnego od początku meczu Michała Millera, arbiter gwizdnął i podyktował rzut karny dla gospodarzy. Jego pewnym egzekutorem był Mikołaj Jankowski, który, w przeciwieństwie do meczu w Jarocinie, strzelił celnie, do rogu bramki Korony i Victoria cieszyła się z prowadzenia. Niestety, nie długo. Po po błędzie arbitra, który podyktował rzut wolny dla Korony w sytuacji gdy faulował jej kapitan, Igor Jurga, poszło dośrodkowanie na przedpole bramki Victorii. Obrońcy nie potrafili skoczyć i wybić piłki, Janek Perzyński nie potrafił się zdecydować: wyjść, czy zostać w bramce i piłka, uderzona głową przez napastnika rywali, lobem wpadła do siatki. Była 45. minuta i pierwsza groźna akcja Korony dała jej bramkę wyrównującą.
Po zmianie stron Victoria z większą werwą ruszyła do ataków i tutaj muszę wyróżnić Michała Millera, który biegał, walczył za trzech i był zdecydowanie najlepszym piłkarzem naszej drużyny. Jego grę, zaangażowanie, postawę oglądało się z prawdziwą przyjemnością myśląc: żeby tak wszyscy…
W 62. minucie Jakub Groszkowski „obsłużył” Mikołaja Jankowskiego i ten znalazł się z boku bramki gości w idealnej sytuacji strzeleckiej. Mikołaj uderzył mocno, ale w krótki róg, tam, gdzie stał bramkarz i ten wybił piłkę na rzut rożny. Strzał po tzw długim rogu dałby z pewnością Victorii gola. W 63. minucie, w wykonaniu Victorii, a raczej tria: Groszkowski, Miller, Jankowski, oglądaliśmy najładniejszą akcję meczu. „Groszek” zagrał na prawą stronę do Michała Millera, ten wpadł w pole karne, kiwnął obrońcę, zobaczył w środku „Jankesa” i wyłożył mu piłkę – takie „ciasteczko”. Mikołaj przymierzył i było 2:1. Niestety, Victoria grała w piłkę do 70. minuty, a potem, nie wiedzieć czemu, oddała piłkę gościom, cofnęła się głęboko i postanowiła się tylko bronić. Do 90. minuty ta dziwna postawa była skuteczna, ale gdy sędzia do regulaminowego czasu gry doliczył 4 minuty… wszystko się posypało. W 90+2 Maciej Szczublewski postanowił sfaulować rywala – w sytuacji niegroźnej, gdy ten odwrócony był tyłem do bramki i miał do niej z 35., a może 40 metrów. Goście egzekwowali rzut wolny, a jak rzut wolny to dośrodkowanie i gol. Już mi się nie chce opisywać bierności naszych obrońców, braku reakcji, braku walki, choćby wyskoku i próby wybicia piłki – powiem tylko, że goście czuli się tak pewnie w naszym polu bramkowym, że tuż przed bramką podbijali sobie piłkę główkami, by wreszcie posłać ją do naszej siatki. Nic więcej nie powiem…nie mam sił.
Tak więc w doliczonym czasie gry zrobiło się 2:2 i mało tego w 90+4 goście mieli piłkę po źle wyegzekwowanym przez Victorię rzucie rożnym. Wyszli z kontrą i widząc, że nasz bramkarz wyszedł daleko przez bramkę piłkarz Korony zdecydował się na strzał z ok 70 metrów. Kibice wstrzymali oddech i patrzyli jak piłka leci w kierunku pustej bramki… ostatecznie o centymetry minęła słupek i mecz zakończył się podziałem punktów.
A podział punktów oznacza, tak jak pisałem na wstępie, pożegnanie z nadziejami na baraż (Lipna Stęszew to już nikt nie jest w stanie dogonić). Dlaczego tak się stało? Długo by mówić i pewnie nie byłoby dość: o braku formy u większości zawodników, o braku zaangażowania niektórych graczy, o kompletnym zaniku skrzydeł, o wracających demonach w obronie, o wyborach trenera itd, itd, itd… Podobnie jak kibice jestem zawiedziony, zły i zdegustowany wynikami, jakie Victoria osiągnęła jesienią. Jestem podłamany faktem, że w meczach z 4. zespołami dołów tabeli: Gołuchowem, Śremem, Piaskami i Gnieznem – na 12 możliwych do zdobycia punktów my zdobywamy 3!!! Proszę teraz doliczyć do zdobytych jesienią punktów brakujące 9 – i co widzimy? Właśnie! Czy w takich okolicznościach zasługujemy na grę o coś więcej niż miejsca 5-10? Z przykrością informuję, że NIE!
Jednak po meczu z Koroną kibice byli nie tylko zdegustowani postawą Victorii. Byli wściekli z bezsilności, z niemocy i słabości naszej drużyny, z powodu błędów, jakie popełniała (choćby to, że w 70. minucie wyłączyła się z gry, „zgasiła światło i wyszła z pokoju”) i ja podzielam ich oceny. Dzisiaj nie będę niczego analizował i oceniał, kompletnie rozczarowany nie mam sił i nie mam ochoty – chyba po raz pierwszy odkąd prowadzę swój blog. Wyróżnię tylko Michała Millera i Mikołaja Jankowskiego, bo obaj zdecydowanie na to zasługują! Brawo Panowie! A np. o postawie skrzydłowych nie wspomnę słowem, bo mnie trzęsie z nerwów…
Do zakończenia jesiennego grania zostały 3 mecze – wszystkie na boiskach rywali: W Golinie, w Poznaniu i w Chodzieży. Wróble ćwierkają, że trener Lisiecki dostał ultimatum – ileś tam punktów musi zdobyć w tych 3 meczach, by zachować posadę! Może 9? Nie wiem! Nie znam szczegółów, nie wiem czy to tylko plotka, czy, jak każda plotka, ma w sobie ziarno prawdy? Ale jeśli to ziarno jest „posadzone”, to zobaczymy jak ono będzie się rozwijać – czy drużyna wygra wszystko, a przecież potrafi i jest w stanie to zrobić, czy może nie powalczy, by pożegnać trenera? Zawsze tak jest, że jak nie idzie, to „głową płaci” trener i postawa drużyny w kolejnych meczach wiele w tej kwestii wyjaśni.
Wyniki meczów 14. kolejki:
Victoria Września – Korona Piaski 2-2
Centra 1946 Ostrów Wlkp. – Huragan Pobiedziska 0-0
Lipno Stęszew – Polonia Chodzież 3-1
LKS Ślesin – Wiara Lecha Poznań 0-0
Polonia 1912 Leszno – Polonia Golina 1-0
Nielba Wągrowiec – Jarota Jarocin 3-1
LKS Gołuchów – Obra 1912 Kościan 1-4
Piast Kobylnica – Ostrovia 1909 Ostrów Wlkp. 2-1
Warta Śrem – Mieszko Gniezno 3-1
Tabela
Zapowiedź meczów 15. kolejki:
02.11.2024
12:00 Polonia Golina – Victoria Września
13:00 Mieszko Gniezno – Centra 1946 Ostrów Wlkp.
17:00 Ostrovia 1909 Ostrów Wlkp. – Warta Śrem
13:00 Obra 1912 Kościan – Piast Kobylnica
14:00 Jarota Jarocin – LKS Gołuchów
13:00 Korona Piaski – Nielba Wągrowiec
13:00 Huragan Pobiedziska – Lipno Stęszew
03.11.2024
19:00 Wiara Lecha Poznań – Polonia 1912 Leszno
13:00 Polonia Chodzież – LKS Ślesin