Piłka nożnaVictoria Września

Słabe zakończenie pucharowego sezonu

Victoria w dwóch ostatnich meczach poległa z Lipnem Stęszew 1:2 i zremisowała w Pobiedziskach z Huraganem 2:2. To była słaba końcówka sezonu, którego, ze wzgl. na postawę w lidze, nie możemy oceniać tylko negatywnie. Rozgrywki Pucharu Polski dały nam bowiem wiele radości, a Victoria po raz pierwszy od 20. lat zagrała w finale wojewódzkim.

Trudno mi było usiąść i zabrać się do skreślenia kilku zdań podsumowujących sezon 2023/24, trudno, bo wiele we mnie rozczarowań, zawodu, wiele myśli o straconych szansach na walkę w czubie tabeli i dobrą lokatę w IV lidze na koniec sezonu. Z drugiej strony wiele myśli związanych z tym dlaczego się ta misja gry o czołowe lokaty nie powiodła. Oczywiście każdy z kibiców będzie miał swoją ocenę gry Victorii i bardzo dobrze, bo my, kibice, mamy do tego pełne prawo. Zanim jednak ja pokuszę się o swoje oceny kilka słów o ostatnich meczach.
Po przegranym finale PP widać było, że „siadł mental”, że siadła motywacja, a drużyna jest nie tylko rozbita psychicznie, ale i fizycznie – jest po prostu bardzo zmęczona. Na przełomie kwietnia i maja Victoria w ciągu 20 dni zagrała 7 meczów i była to dawka dla piłkarzy na tym poziomie rozgrywek po prostu zabójcza.

Tak, jak do półfinału PP z Polonią Środa Wlkp. Victoria rozegrała 7 spotkań w 21 dni, grała co 3 dni, tak potem grała 8 meczów w 32 dni, czyli co 4 dni. Co, jak co, ale taka dawka dla IV-ligowego poziomu to było zbyt wiele. Nasi piłkarze nie wytrzymali tej gonitwy i pod koniec sezonu „oddychali rękawami”. Pragnęli tylko, by ten sezon dobiegł końca, by jak najszybciej pojechać na wakacje, by zregenerować siły.

Wrócę jeszcze na chwilkę do dwóch ostatnich pojedynków. Z Lipnem Stęszew byliśmy słabsi, bardziej zmęczeni i to było widać na boisku, a mimo wszystko Victoria mogła pokusić się o wygraną. Swoje szanse na gola mieli Wiktor Strzelczyk i Jakub Kwaśny, zabrakło naprawdę niewiele. Do szybkich kontr w wykonaniu gości w drugiej połowie nasi piłkarze nie mieli już siły biegać, ba, nie mieli tez sił już atakować. Jeśli do tego dodamy czerwoną kartkę dla Marcina Maćkowiaka, gdy ten „zagotował się” kiedy arbiter odgwizdał spalonego w sytuacji sam na sam dla Victorii, to musimy przyznać, że gospodarze musieli w końcówkę tego spotkania włożyć dodatkowe siły, a tych już nie było i porażka stała się faktem.
Podobnie z Pobiedziskach. Znów szybka czerwona kartka dla Jakuba Kwaśnego sprawiła, że Victoria była w bardzo niekorzystnej sytuacji i znów musiała bronić i walczyć w osłabieniu. A mimo to piłkarze w tym ostatnim spotkaniu sezonu pokazali charakter. Strzelili dwie bramki po akcjach Arka Wolniewicza i Macieja Szczublewskiego i prowadzili 2:0. Niestety, kolejna czerwona kartka, tym razem dla Huberta Szaufera, gra w 9. i dwie stracone bramki praktycznie w ten sam sposób (dośrodkowanie z boku boiska) dały ostatecznie remis. Te czerwone kartki pod koniec sezonu to wynik frustracji (Maćkowiak), zmęczenia i braku sił (Kwaśny, Szaufer), bo wcześniej czegoś takiego nie oglądaliśmy.
Ostatnie mecze znów pokazały jak ogromne problemy ma Victoria z obroną własnej bramki. Problemy, których od marca, od początku rundy wiosennej nie było, ale przy narastającym zmęczeniu widać je było coraz bardziej wyraźnie. I do gry obronnej Victorii zastrzeżeń można mieć najwięcej.

Spróbujmy spojrzeć na te statystyki. Victoria generalnie grała równo, tzn prawie tak samo na wyjazdach jak i u siebie. Na wyjazdach miała 7 porażek, u siebie 7 porażek, podobne statystyki punktowe i bramkowe, a to oznacza, że stadion przy Kosynierów nie był bastionem, twierdzą nie do zdobycia i to musi martwić: 7 porażek, tylko 1,52 punktu na mecz, czyli połowa możliwych do zdobycia – po prostu fatalnie!

Co jeszcze martwi, oczywiście gra obronna – Victoria straciła 58 goli, 1,71 ma mecz, czyli prawie 2 bramki stracone w każdym meczu. To tak, jakby każdy mecz piłkarze Pawła Lisieckiego rozpoczynali od stanu 0:2. Dramat! Ile wysiłku trzeba włożyć w mecz, by wyjść z takiego wyniku, by obrócić ten mecz na swoją korzyść? Ogrom!
I teraz uwaga – powiem to prosto z mostu! Victorii potrzebni są obrońcy i bramkarz! Jeśli Victoria chce grać o coś wyżej niż 7-10 miejsce w lidze, to musi znaleźć jednego, dwóch stoperów i bramkarza – i muszą to być piłkarze z wyższej półki niż ci, którymi drużyna dysponuje obecnie.

Oczywiście można dalej grać Tobiaszem Nowickim w bramce, ale z całym szacunkiem, Tobiasz już pomalutku jest myślami poza drużyną. Zmienił swoje życie osobiste, ma swoje biznesy, trenuje w Akademii młodzież i mając na uwadze jego wieloletnią grę dla Victorii trzeba pogodzić się z tym, że on krok po kroku schodzi ze sceny i albo będzie bramkarzem rezerwowym, albo zdecyduje się na zakończenie gry w piłkę.
Janek Perzyński wiosną dostawał mnóstwo szans, ale moim zdaniem jego poziom gry nie nawiązuje obecnie do bramkarzy, którymi Victoria od zawsze mogła się chwalić, z których była dumna, a którzy zapewniali Victorii spokój i pewność w tyłach. Janek jest zbyt nieprzewidywalny, popełnia za dużo błędów, podejmuje nie zawsze trafne decyzje, dostaje za dużo bramek z dośrodkowań, do których nie wychodzi, których nie przecina, dostaje dużo bramek w krótki róg itd… Bramkarz jest jak wino i chyba w tym przypadku tak jest. Czy Janek musi nabrać pewności, ograć się jeszcze, ciężko trenować i poczekać na ciut lepszy dla siebie czas? Wszystko na to wskazuje!

Podobnie sprawa wygląda w liniach defensywnych. Marcin Maćkowiak jest piłkarzem na pozycję nr 6, na stoperze gra dlatego, że ktoś musi to ogarnąć. Marcel Węcławek, po znakomitym początku rundy wiosennej, grał słabiej, popełniał więcej błędów i myślę, że ten utalentowany, młody człowiek doskonale sobie zdaje z tego sprawę, Marcel ma wszystko: zapał do pracy, talent, warunki fizyczne, predyspozycje, by stać się znakomitym środkowy obrońcą i ja wierzę, że tak będzie. To nadal bardzo młody – 18. letni piłkarz i wszystko przed nim. Tak samo jak przed Wiktorem Pruchnikiem. I jeśli Wiktor dzisiaj jest troszkę dalej od pierwszej drużyny niż Marcel Węcławek, to również przed nim rysuje się ciekawa przyszłość. Również on ma wiele, by stać się dobrym piłkarzem, a wszystko, jak zawsze, zależy tylko od niego. Jeśli chodzi o innych stoperów to muszę wspomnieć o Klaudiuszu Mareckim, To gość o znakomitych warunkach fizycznych: silny, szybki sprawny, ale nie wiem czemu tych warunków nie potrafi przełożyć na dobrą dyspozycję na boisku. Klaudiusz powinien być filarem wrzesińskiej obrony, a nim nie jest i szczerze mówiąc nie wiem dlaczego. I myślę sobie, że chyba podobnie myśli trener Lisiecki, bo Klaudiusz często nie był jego pierwszym wyborem. Czy coś się w tej kwestii zmieni? Jeśli chodzi o Klaudiusza, to szczere mówiąc nie wiem, trudno cokolwiek powiedzieć. Jest jeszcze Adrian Kruszyński i tutaj sytuacja zgoła odmienna. Adrian nie ma takich warunków fizycznych jak Klaudiusz, ale zdając sobie sprawę ze swoich braków Adrian potrafił się znakomicie ustawiać, czytać grę i był wielokrotnie bardzo pozytywna postacią i piłkarzem, na którego trener zawsze mógł liczyć. Tutaj jednak jest problem fizyczności i zastanawiam się, czy Adrian jest w stanie wznieść się na poziom, który będzie zapewniał grę o najwyższe lokaty??? I tutaj mam poważne wątpliwości.
Jeśli chodzi o boki obrony to mamy to poukładane. Zarówno Kuba jak i Patryk są piłkarzami, którzy zapewniają wysoki, równy poziom. I choć fizycznie obaj dają radę jak mało kto, to piłkarsko ciut lepszą wiosnę miał moim zdaniem Patryk. A przecież mamy jeszcze coraz lepiej grającego i coraz mniej „elektrycznego”, poprawiającego z rundy na rundę swoja grę Michała Czerniaka.
I na koniec tych moich rozważań dotyczących gry bloku obronnego powtórzę – tutaj muszą zajść zmiany jeśli Victoria chce się bić o czołowe miejsca w tabeli. Jeśli chce się „ugniatać” z innymi drużynami o wygodne, nic nie znaczące miejsce w środkowych jej strefach, to oczywiście nie musi robić nic!

Druga linia – oj, tutaj mamy kłopot bogactwa, choć wiosna pokazała, że mimo wielości graczy kontuzje, zmęczenie, wahająca się forma – wszystko to ma wpływ na jakość gry i obok meczów w drugiej linii znakomitych (z Polonią Środa Wlkp. wzór!) zdarzały się i słabsze. Pozycje Arka Wolniewicza i Macieja Szczublewskiego na bokach były wiosną niepodważalne, choć ja chciałbym zwrócić uwagę na dwie liczby: Arek Wolniewicz 15 goli, Maciej Szczublewski 1 gol (w ostatnim meczu, w Pobiedziskach). Co jest do cho…inki nie tak z Maciejem, że taki gracz ma na koncie 1 bramkę? No i znów nie mam pojęcia 🙁 Maciej umie kreować sytuacje, walczy na lewej stronie, wygrywa pojedynki jeden na jeden, robi często przewagę, tylko tak naprawdę nic z tego nie wynika, bo nie ma ani wielu asyst, ani wcale bramek! I to jest jakaś kompletnie zagmatwana, skomplikowana zagadka? Gdzie siedzi jej rozwiązanie? Chyba w głowie Macieja, bo np. z Polonią Środa zagrał koncert, kapitalna bramka z Huraganem! Czyli co? Czasem potrafi! Dlaczego tylko czasem? Znów nie wiem!
I z drugiej strony boiska Arek Wolniewicz, którego atuty dobrze znamy: zwód, balans ciałem, umiejętność gry jeden na jeden i coraz lepsza skuteczność. Arek jest drugim strzelcem w zespole, a jeśli weźmiemy tylko gole z gry, to zdecydowanie pierwszym! Mam wrażenie, że Arek dojrzewa, staje się spokojniejszym, lepszym, bardziej poukładanym, opanowanym piłkarzem i ten spokój, ta pewność siebie dają efekty. I jestem przekonany, że z każdym meczem w nowym sezonie tę lepszą, pewniejszą dyspozycję Arek będzie podtrzymywał zapewniając Victorii potrzebne gole.
A jest jeszcze młodzież na bokach. Myślę tutaj o Kamilu Kaniorze i Hubercie Szauferze, który miał znakomitą wiosnę i którego wejścia na plac zawsze, ale to zawsze dawały bramki, bo Hubert swoją aktywną postawą robił różnicę. I jeśli w nowym sezonie podtrzyma swoją dyspozycję, a nawet ja rozwinie, to jestem przekonany, że „Hubi” znajdzie na stałe swoje miejsce w pierwszym zespole. Co do Kamila nie był to j ego sezon – jednak jak w tego chłopaka wierzę i mam wrażenie, ,że w przyszłym sezonie takich bramek jak w Poznaniu Kamil strzeli dużo więcej, choć jego największym mankamentem jest nadal gra obronna, zabezpieczenie boku boiska. Kamil dojrzewa jak mężczyzna i jako piłkarz. Jestem przekonany, że wyciągnął wnioski z finału PP i w kolejnych sezonach udowodni swoją wartość. A mamy jeszcze młodszych skrzydłowych. Myślę o Mikołaju Czajczyńskim, o Karolu Pokładeckim – to jest młodzież, w której drzemie ogromny potencjał. I jeśli ci młodzi ludzie nadal będą ciężko pracować, to wierzę, że grać będą coraz więcej, a w przyszłości Victoria będzie z nich miała wiele pociechy.
Jeśli chodzi o środek pomocy mamy chyba wszystko poukładane, chodzi tylko o wejście na jak najwyższy poziom sportowy i podtrzymanie tego poziomu przez cały sezon. Na pozycji nr 6 mamy Marcina Maćkowiaka i „Czesia” Krawczyńskiego. Marcin na tej pozycji czuje się najlepiej i tutaj powinien grać. Musi jednak, w sytuacjach stykowych z arbitrem zaciągnąć „lejce”, bo się „gotuje” i choć rozumiem skąd i dlaczego, to jednak tak zachowywać się nie można, bo osłabia się zespół. Marcin musi o tym pamiętać! Szymon Krawczyński wreszcie uporał się z kontuzjami i wreszcie doszedł do pełni zdrowia. Teraz czas na odbudowanie formy. Ja wierzę w „Czesia”, jego umiejętności, ambicję i doświadczenie. Poza tym mamy w środku Wiktora Strzelczyka, Jakuba Groszkowskiego i Igora Sarnowskiego. Wszyscy mogą i grali na pozycji nr 8, a „Groszek” i „Sarna” czasem na 10. „Strzelba” okrzepł, z zawodnika młodego, wchodzącego, stał się podstawową postacią tej drużyny, grał prawie wszystko, miał prawie najwięcej rozegranych minut. Czasem płacił za to zdrowiem, ale na Wiktora zawsze można liczyć – to gość, który nie odpuszcza, a jednym, znakomitym, celnym podaniem potrafi zbudować sytuację bramkową. I jeśli mam się w jakikolwiek sposób „doczepić” do Wiktora, to tylko dlatego, że, moim zdaniem oczywiście, ma za mało bramek, bo tylko 1! A przecież „Strzelba” ma znakomicie ułożoną stopę, ma silny, precyzyjny strzał i nie rozumiem dlaczego ten dar w tak niewielkim stopniu wykorzystuje. On musi z drugiej linii ostrzeliwać bramkę rywali. Musi, bo potrafi to robić jak mało kto. I W nowym sezonie czekam na Wiktora bombardiera, który z 20-30 metrów posyła na bramkę rywali prawdziwe petardy.
Jakub Groszkowski to kapitan drużyny, jej przywódca i niekwestionowany autorytet. Bez względu na formę „Groszek” jest w stanie w ważnych chwilach obudzić drużynę, dać jej impuls do walki, a nawet strzelić ważne dla przebiegu meczu bramki. Jesień Jakub miał lepszą, strzelił wiele bramek. Wiosna była nieco słabsza, z dużo mniejszą ilością goli, ale to jest zawsze prawdziwy kapitan, przywódca i ja sobie dzisiejszej Victorii bez „Groszka” nie wyobrażam, bo „Groszek” to jakość, to charyzma, to wreszcie potrzebny spokój i doświadczenie.
A teraz słów kilka o Igorze Sarnowskim, bo „Sarna” na to zasługuje. Przyszedł do nas w ub. roku i pierwsze miesiące miał trudne. Myślę sobie, że sam Igor nie spodziewał się, że tak ciężko mu będzie zaaklimatyzować się w nowym otoczeniu. Przychodził z opinią młodego, zdolnego rozgrywającego, który potrafi nie tylko celnie podać, ale i strzelić. I tych umiejętności jesienią nie widzieliśmy zbyt wiele. Owszem, Igor biegał, walczył, ale brakowało jakości w jego grze. Po uczciwie przepracowanej zimie wiosną to był inny piłkarz. Już nie tylko walczący, ale dogrywający partnerom i strzelającym ważne gole, jak ten na remis w finale PP. „Sarna” był też graczem, który, jako jeden z nielicznych, w miarę dobrze zniósł wiosenny maraton gier, co świadczy o tym, że był znakomicie przygotowany. Był oczywiście zmęczony, ale swoją postawą na boisku udowadniał, że jest ambitnym, wartościowym sportowcem. Każda runda działa na korzyść „Sarny”. Ta jesienna może być jego kolejnym krokiem w przód! I tego mu oczywiście życzę.

Na koniec „napadziory”. Cóż, Michał Miller znakomitym piłkarzem jest. Jak na IV ligę to pan piłkarz. Michał walczy jak mało kto z często dwa razy cięższymi, o głowę wyższymi obrońcami rywali, mądrze rozgrywa, potrafi popisać się ostatnim podaniem, no i uruchomił też strzelanie, z czym jesienią miał problem. Myślę sobie, że to szczęście, że młodzież Victorii może trenować, uczyć się grać w piłkę u boku takiego napastnika, bo Michał to nie tylko jakość piłkarska, ale i wyjątkowy człowiek – myślę tutaj o jego zachowaniu w meczu III ligi Unia Swarzędz Gedania Gdańsk i nagrodzie Fair Play. Michał Miller też uczył się tej IV ligi, też była dla niego nowa. Mam teraz nadzieję, że już się jej nauczył i w nowym sezonie w grze Michała jakości i spokoju będzie jeszcze więcej, bo zna kolegów i wie czego oczekuje od niego trener.
Mikołaj Jankowski przyzwyczaił nas do tego, że jest najlepszym strzelcem drużyny. W minionym sezonie „król karnych”, a przecież strzelanie tych stałych fragmentów do łatwych nie należy. „Jankes” lepiej też biega i walczy niż w sezonach poprzednich, ale, co udowodniła wiosna, musi być bardziej skuteczny w sytuacjach podbramkowych. Zdarzało mu się, że bardzo dogodne nie zamieniał na gole. Mikołaj jaki jest każdy widzi – jak to piłkarz, ma swoje wady i zalety, ale tego, że strzela kilkanaście goli w sezonie nikt mu nie zabierze i cobyśmy nie mówili, to ja jestem przekonany, że w kolejnym będzie jeszcze lepiej.

No to teraz kilka luźnych myśli: dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze? Źle i to bardzo skończyło się w lidze. 8 miejsce to porażka trenera i tej drużyny, porażka, jak to się czasem mówi, na całej linii.
Przypomnę tylko słowa trenera, Pawła Lisieckiego, które wypowiedział tuż przed rozpoczęciem sezonu na moje pytanie kto będzie okryciem wiosny?

I tutaj muszę przyznać, Victoria była odkryciem wiosny, ale, niestety, nie do końca. Była absolutnie wielka w Pucharze Polski, doszła do finału rozegranego we Wrześni przy setkach widzów i mimo że przegrała, to pokazała wiosną, że potrafi grać w piłkę i że może grać jak równy z równym nawet z teoretycznie silniejszymi rywalami, a mecz przeciwko Polonii Środa był taką wiosenną „wisienką na torcie”. I za tę grę, za tę walkę i postawę należą się drużynie ogromne słowa uznania.
Victoria była też rewelacją wiosny w lidze. Do 1 maja, jeśli dobrze pamiętam, była zespołem niepokonanym. Wygrała 5 meczów z rzędu i 1 zremisowała. Poległa u siebie z Nielbą w meczu zaległym 19. kolejki. A potem? O „A potem” lepiej będzie jeśli nic nie napiszę, albo skwituję to jednym zdaniem – potem było źle, mimo że mieliśmy być rewelacją, odkryciem, graliśmy momentami jak jesienią, słabiutko w obronie i nieudolnie w ataku.
Jednak byłoby wielką niesprawiedliwością z mojej strony gdybym zapomniał o przyczynie tego stanu rzeczy. Nie, nie, tak nie jest i doskonale pamiętam, że postawa Victorii w lidze, w miesiącach maj – czerwiec to pokłosie, konsekwencja gry w pucharach. To niesamowita, niespotykana jak na IV ligę dawka meczów była zbyt dużym obciążeniem dla tej stosunkowo bardzo młodej drużyny. Oni, mówiąc językiem sportowym, „zapłacili” wysoką cenę za wysiłek w PP i nie byli już w stanie utrzymać wysokiego poziomu w lidze. A jeśli do tego dodamy nadal ogromne kłopoty w grze obronnej, to będziemy wiedzieć już dlaczego Victoria zajęła tylko 8. miejsce w lidze. Cóż, kolejny rok i obok ogromnego sukcesu pucharowego, kolejne wielkie rozczarowanie ligowe!
O wiosennej Victorii można by jeszcze długo. O tym, że u siebie gra tak jak na wyjazdach, dziwne prawda, o tym, że potrafi wprowadzać młodych piłkarzy: Węcławek, Pruchnik, Pokładecki, Czajczyński, czy o tym, że tej drużynie potrzebny jest jakiś pozytywny wstrząs, impuls. Mam nadzieję, że PP takim impulsem był i w tym roku tę wiarę, tę jakość Victoria pokaże także w lidze. Jak napisałem gdzieś tam wyżej każdy z kibiców ma prawo do swoich ocen i pewnie takowe się pojawią. Gdyby ktoś z Was, kochani kibice, zechciał podzielić się swoimi przemyśleniami… bardzo proszę, serdecznie zapraszam – mój blog jest otwarty na Wasze głosy.
A tymczasem drużyna ma wakacje, nastał czas odpoczynku, którego nasi piłkarze bardzo potrzebowali. Oni muszą zresetować swoje głowy, nabrać sił, i przede wszystkim ochoty do gry – bo bez wiary, motywacji i chęci walki nie ma co marzyć o szczytach tabeli. Teraz jest czas dla działaczy na to, by usiąść i zastanowić się co dalej, o co chcemy grać i jakie decyzje z tym związane podjąć. A piłkarze, z tego co mi wiadomo, do treningów wracają 8 lipca.

A ja miłych wakacji życzę wszystkim moim Czytelnikom!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Zbliżające się wydarzenia