W jakiej formie jest Victoria? Nie wiem!
Za 4 dni Victoria Września rozpoczyna piłkarską wiosnę 2024 meczem 1/16 Pucharu Polski z Mieszkiem Gniezno. W jakiej dyspozycji po okresie przygotowawczym są piłkarze Pawła Lisieckiego? Szczerze mówiąc – nie wiem, bo z jednej strony widzieliśmy znakomite mecze z Unią Swarzędz i Pogonią Nowe Skalmierzyce, a z drugiej słabiutkie z Polaninem Strzałkowo, z Polonią Golina, czy Meblorzem Swarzędz.
Przypomnę, że minionego lata, przed startem do sezonu 2023/24 w klubie panowały bardzo optymistyczne nastroje, kibice byli pełni wiary, że tym razem Victoria powalczy o miejsce w czołówce IV ligi, a może nawet włączy się i powalczy o szczyt tabeli, o awans do III ligi. Nic bardziej mylnego. Po słabej jesieni, kiedy to zawodziła przede wszystkim formacja obronna, a i ze skutecznością nie było najlepiej, Victoria uplasowała się na 10. miejscu w tabeli i marzenia związane z walką ligę wyżej można było między bajki włożyć. W przerwie zimowej niewiele się zmieniło. Działacze widząc, że nie ma szans na grę o najwyższe cele zdecydowali pozostawić na stanowisku trenera Pawła Lisieckiego, ale z małym zastrzeżeniem. Trener ma poprawić grę w obronie, bo ta jesienią wyglądała fatalnie, a pierwszy sprawdzian tych zmian nastąpi w kwietniu. Kadra zespołu jest bardzo młoda i liczna, Paweł Lisiecki musi dokonać wyboru i zdecydować o 22. zawodnikach tzw. pierwszego składu.
Drużyna, od 10 stycznia 2024 roku, naprawdę ciężko trenowała. W okresie 2 miesięcy rozegrała 7 spotkań, odniosła w nich 4 zwycięstwa, 2 remisy i doznała 1. porażki. Bilans bramkowych tych meczów to 18:8. Ostatnim z tych spotkań było to rozegrane w minioną sobotę w Gnieźnie z V-ligowym Meblorzem Swarzędz. Mecz wygrany 3:1, ale nie były to dobre zawody w wykonaniu naszej drużyny. Trener Lisiecki podzielił kadrę na dwa zespoły. W I części tego meczu nasza jedenastka wyglądała następująco:
Nowicki – Kwaśny, Węcławek, Pruchnik, Pawłowski – Kanior, Strzelczyk, Maćkowiak, Szczublewski – Sarnowski – Miller.
W pierwszych 25. minutach Victoria miała ogromną przewagę, a Maciej Szczublewski atakując z lewego skrzydła był 3 razy w sytuacji sam na sam, nie wykorzystał żadnej, a w odpowiedzi rywale wrzucili piłkę na nasze przedpole i na skutek nieporozumienia na linii stoperzy – bramkarz napastnik Meblorza strzelili gola głową do pustej bramki. Gdy się patrzyło na tę sytuację na myśl przychodziło gorzkie stwierdzenie – w obronie bez zmian, po prostu tragedia! Chwilę potem Maciej zamienił się stronami z Kamilem Kaniorem i już w pierwszej akcji, znów lewą stroną (znakomicie napędzali te ataki a to Patryk Pawłowski, a to Wiktor Strzelczyk, a to Igor Sarnowski) Kamil pokonał bramkarza Meblorza i był remis 1:1. Potem Igor Sarnowski celnie dograł z rzutu rożnego piłkę w pole karne, a tam najlepiej, w tempo, skoczył Patryk Pawłowski, trafił idealnie i Victoria objęła prowadzenie 2:1. Trzeciego gola dla Victorii w tej części meczu zdobył Maciej Szczublewski, a jeśli dobrze widziałem, to z linii pola karnego trafił prawą nogą.
W drugiej części meczu skład Victorii wyglądał następująco:
Perzyński – Skrzypczak, Czerniak, Marecki, Szaufer – zawodnik testowany, Krawczyński, Czajczyński, Wolniewicz – Kajdan, Jankowski.
Niestety, w drugiej odsłonie niewiele się działo. Victoria prowadziła i myślami była już zupełnie gdzie indziej, chyba przy imprezie integracyjnej (kręgle), którą piłkarzom, tuż przed rozpoczęciem naprawdę ważnych gier, zafundował zarząd klubu. I właśnie, gdy sam się zastanawiam, bądź gdy mnie ktoś pyta: w jakiej dyspozycji jest Victoria, to szczerze odpowiadam – nie mam pojęcia! Po ostatnim meczu sparingowym nadal widzę słabiutkie granie w obronie, co nic dobrego nie wróży. W słabej dyspozycji jest Tobiasz Nowicki, który mam wrażenie, że nie będzie wiosną już opoką, ostatnią deską ratunku, bo wydaje mi się, że Tobiasz jest już myślami poza graniem, jakby był wypalony, jakby gra w piłkę była już dodatkiem do innych, dla niego ważniejszych spraw. Chciałbym się bardzo mylić, ale nowy nabytek 17-letni Węcławek wraz z naszym wychowankiem, 17-letnim Pruchnikiem zapory przed starymi, ligowymi wyjadaczami nie stworzą i nie są żądnym gwarantem bezpiecznego grania z tyłu. Pewnie będzie musiał do linii obrony wrócić Marcin Maćkowiak, który tak szczerze mówiąc w okresie przygotowawczym na stoperze grał niewiele. I teraz znów pytanie – kto do niego, kto do środka? Czy Czerniak, czy Marecki, czy jednak któryś z 17-latków? W drugiej linii mamy stabilność, ale nie mamy lidera. Z powodu kontuzji okresu przygotowawczego nie przepracował i nadal jest kontuzjowany kapitan Jakub Groszkowski. I tutaj jest okazja, by jego zastępcy pokazali wreszcie grę, jakiej się od nich oczekuje. Z przodu wydaje się, że dwójka Jankowski-Miller jest nie do ruszenia.
Najbliższy mecz z Mieszkiem Gniezno zweryfikuje pomysły trenera Lisieckiego i jego 2-miesięczną pracę z całą formacją obronną. Dlaczego? Ano dlatego, że Mieszko to bardzo doświadczony zespół, grający nie tylko w piłkę, ale także w kości rywali i zderzenie naszej młodzieży z bardzo twardo, momentami brutalnie grającymi przeciwnikami może okazać się brzemienne w skutkach. Jesienią Mieszko w meczu u siebie z Victorią zarobił tylko 2 czerwone kartki i to tylko dlatego, że arbiter patrzył na „sianokosy” Mieszka z przymrużeniem oka. Nie inaczej będzie w sobotę przy Kosynierów, jestem o tym przekonany i nasza młodzież grająca delikatny, techniczny futbol może zderzyć się ze ścianą, której nie będzie w stanie skruszyć. Wiem jedno – to będzie twardy i bardzo trudny bój!
A jest się o co bić, bo wobec niskiej pozycji w tabeli Puchar Polski jest dla Victorii okazją do pokazania się w Wielkopolsce. Gdyby, powtarzam, gdyby Victorii udało się pokonać „twardzieli” z Gniezna, to w kolejnej rundzie, już 1/8 rozgrywek Pucharu Polski, nasza drużyna zagra ze zwycięzcą meczu: Polonia Poznań – Obra Kościan, a gdyby i tę przeszkodę udało się pokonać, to w 1/4 rozgrywek Victoria trafiłaby na najlepszą drużynę z dwumeczu Krobianka Krobia – Tarnovia Tarnowo Podgórne, Polonia Kępno – Polonia Chodzież.
Nie chcę już myślami wybiegać w przyszłość, ale jak widać droga do półfinału rozgrywek Pucharu Polski WZPN nie jest aż tak trudna, zdaje się być stosunkowo łatwa nawet, bo nie stoją na niej zespoły trzecioligowe. Te zagrałyby z Victorią dopiero w półfinale.
Przed rozpoczęciem piłkarskiej wiosny będę chciał jeszcze porozmawiać z trenerem Pawłem Lisieckim. Mam nadzieję, że mi się uda i w sobotni poranek, na kilka godzin przed meczem z Mieszkiem, kibice będą mogli „u źródła” dowiedzieć się co w trawie, czyt. co w Victorii piszczy. Już dzisiaj do przeczytania mojej rozmowy z trenerem serdecznie zapraszam.