Ufff, wreszcie koniec sezonu siatkarzy!
Koniec męczarni, siatkarze Krishome, wbrew zapowiedziom prezesa Wardaka, nie tylko nie wrócą do Tauron 1 Ligi, ale nawet nie zagrają w play off’ach, w których wystąpią 4 najlepsze drużyny sezonu i które wyłonią dwie najlepsze drużyny naszej grupy. Krishome Września meczem w Strzałkowie zakończył najgorszy od kilkunastu lat sezon siatkarski we Wrześni. Wywalczył w nim zaszczytne, 6. miejsce w gr. 1 II ligi!
Nie chcę już wracać do sławetnego wywiadu prezesa Roberta Wardaka sprzed kilku miesięcy, kiedy ruszał sezon 2023/24, w którym to prezes zapewniał o tym, że zakontraktowani siatkarze potrafią grać w siatkówkę i stać ich na powrót do Tauron 1. Ligi. Przez minione 6 miesięcy widzieliśmy jak ich było stać.
Chcę powiedzieć, że nie mam żadnej satysfakcji z tego, że od samego początku, kiedy zobaczyłem tę drużynę i jej „umiejętności”, wiedziałem, że nic z tej zapowiadanej walki nie będzie, że o powrocie na zaplecze PLUS Ligi ta ekipa może tylko marzyć, a pewnie i to było poza jej możliwościami. Wielokrotnie o tym w swoim blogu wspominałem. Skoro ja, żaden znawca, czy ekspert, a tylko zwykły kibic, wiedziałem o tym, to jestem przekonany, że dużo lepiej o tym, że ten zespół nic nie zdziała, niczego nie wywalczy, wiedzieli prezes z trenerem!
Podsumowując: jesień fatalna – zbieranina zawodników nie była w stanie stworzyć zespołu, nie miała ani umiejętności, ani charakteru. Przegrywała nawet z drużynami zupełnie amatorskimi, które przygotowywały się do rozgrywek 2 tygodnie, a część ich graczy, jak informowali kibice, biegała z brzuszkami wspominając minione wakacje. Nieco inaczej, dużo lepiej, wyglądało to w drugiej rundzie, kiedy to klubowi działacze poszli po rozum do głowy i „popełnili transfer stulecia” – poprosili o pomoc Marcina Iglewskiego, który mimo zaawansowanego jak na czynnego sportowca wieku i nie najlepszego stanu zdrowia okazał się być najlepszym siatkarzem tej „drużyny”, jej „lokomotywą” i najlepszym motywatorem. Marcin „ciągnął za uszy” pozostałych „artystów” i tylko dzięki temu Krishome jeszcze walczył, wygrywał mecze marząc o potknięciach rywali. Ale ci najlepsi nie mieli z kim przegrać, bo sportowo pomiędzy drużynami czołówki, a zespołami dolnych rejonów tabeli była przepaść. Do upragnionego, dającego grę w play offach 4. miejsca zabrakło 2. punktów. Zresztą może i lepiej że tak się stało, bo 4. miejsce było równoznaczne z grą z Aniołami Toruń. By marzyć o pierwszej dwójce i turnieju półfinałowym trzeba było minimum zająć 3. miejsce (zabrakło 6. punktów) i walczyć z Wilkami Wilczyn. To wszystko jednak były tylko pobożne życzenia, tzw. bajki na dobranoc!
W dwóch ostatnich meczach sezonu Krishome najpierw wygrał ze Stoczniowcem Politechniką Gdańską 3:1 (25:13, 25:14, 22:25, 25:12) i w minioną sobotę, w Strzałkowie, w takim samym stosunku 3:1 pokonał Konspol Słupca (25:18, 25:10, 22:25 i 25:19). Dwoma zwycięstwami Krishome zakończył ten fatalny sezon, a panowie siatkarze pewnie szybko znikną gdzieś w Polsce w poszukiwaniu kontraktów – tak samo jak pojawili się w naszym mieście.
Co dalej z wrzesińską siatkówką? Tego nie wie nikt! Mam jednak dziwne wrażenie, że skończyła się pewna epoka, że czas naznaczony 10. latami gry w Tauron 1. Lidze, czas wielu sukcesów, wielu niesamowitych meczów i wydarzeń… niestety, ale przeszedł do historii i trudno będzie do niego nawiązać. Obym się mylił! Obym nie miał racji! Dzisiaj najważniejsze jest to, że męczarnie sezonu 23/24 się skończyły, a do kolejnych rozgrywek pozostało 6 miesięcy. Będzie czas odpocząć i zapomnieć!
Tabela II ligi, gr. 1, po sezonie zasadniczym