Piłka nożnaVictoria Września

Pańskie „Oko(ń)” dało zwycięstwo

To nie był najlepszy mecz Victorii, ale najważniejsze, że był zwycięski. Nasza drużyna miała problem ze złapaniem odpowiedniego rytmu. Uczyniła to po przerwie i dzięki temu, a także troszkę dzięki tzw. sportowemu szczęściu, pod okiem piłkarskiej legendy, ze stanu 0:1 potrafiła „wyciągnąć” wynik i wygrać na inaugurację ligowego sezonu z Tarnovią Tarnowo Podgórne 2:1.

Po zwycięskim pucharowym meczu z Mieszkiem Gniezno Victoria, ze wzgl. na mecze eliminacji ME kobiet U-17, miała 2 tygodnie przerwy. Od pierwszych minut meczu z Tarnovią widać było, że ta przerwa nie wyszła naszej drużynie na dobre, ale o tym będzie jeszcze okazja wspomnieć.

Od pierwszych minut Victoria ruszyła do ataków. Widać było, że chciała strzelić gola i wypracować sobie taką przewagę jak w meczu z Mieszkiem. Jednak tym razem się nie udało. Ataki Victorii były zbyt wolne, zbyt schematyczne by zdobywać teren i stwarzać sytuacje podbramkowe. Tych było jak na lekarstwo zarówno z jednej jak i z drugiej strony, choć to goście w pierwszej części gry mieli najlepszą okazję do strzelenia gola. Schowani za podwójną gardę grali do przodu tylko wtedy, gdy mieli okazję stworzyć stały fragment gry i po nich tak naprawdę groziło Victorii największe niebezpieczeństwo. raz gospodarze się obronili gdy najpierw ofiarną interwencją popisał się Tobiasz Nowicki, a przy dobitce rzutem pod nogi zablokował strzał rywala bodajże Marcin Maćkowiak. Jak mawiał w dawnych czasach ś.p. legendarny komentator futbolu Jan Ciszewski: Victoria wróciła z dalekiej podróży.
Niestety w tej części gry nie funkcjonowały jak należy skrzydła naszej drużyny i szczerze mówiąc nie wiem dlaczego. W meczach sparingowych boki Victorii grały jak z nut. Przede wszystkim Maciej Szczublewski i Kamil Kanior „fruwali” po bokach boiska, dorzucali piłki, albo sami strzelali gole. Z Mieszkiem swoje chwile miał Kamil Kanior, był nieskuteczny, ale stwarzał sytuacje i strzelał. Co się dzieje z Maciejem? Nie wiem. Mam tylko nadzieję, że już w Łobżenicy się przebudzi i zagra na miarę swoich możliwości. Michał Miller i Mikołaj Jankowski pobawieni podań nie stanowili dla skomasowanej obrony Tarnovii poważnego zagrożenia. Mimo to Michał walczył w swoim stylu i pracował za dwóch, nieco gorzej w tym fragmencie meczu zaprezentował się „Jankes”, był trochę nieobecny – widać było, że to nie jego dzień. Biorąc pod uwagę to wszystko trzeba uczciwie przyznać, że ataki Victorii i próby przejęcia kontroli nad meczem szły bardzo ciężko, tak „namolnie”, były bez błysku, przyspieszenia, bez tej tzw. ikry, która jest konieczna do osiągnięcia sukcesu, dlatego też pierwsze 45 minut zakończyły się wynikiem bezbramkowym.

Na drugą połowę Victoria wyszła bez zmian mając nadzieję, że ta maszyna, niczym lokomotywa z minuty na minutę będzie się rozkręcać. Niestety, nic takiego się nie stało. I mam wrażenie, że znam chyba przyczynę. Otóż moim zdaniem, oczywiście każdy z kibiców może mieć swój pogląd na tę kwestię, działo się tak ze wgl. na dwie kwestie: 1. inne niż w meczu z Mieszkiem ustawienie zespołu w drugiej linii – z Tarnovią zabrakło Szymona Krawczyńskiego (kontuzja), najlepszego piłkarza meczu Pucharu Polski – z tego powodu z „8” na „6” przeszedł Wiktor Strzelczyk, którego na „8” zastąpił Igor Sarnowski oraz 2. słabsza dyspozycja skrzydłowych, o czym już wspominałem. Te dwa czynniki rozregulowały znakomicie pracującą w pojedynku z Mieszkiem maszynę. I wydaje mi się, że trener Paweł Lisiecki też to zauważył i w 55. minucie dokonał od razu trzech zmian: zeszli Jankowski, Kanior i Szczublewski, a w ich miejsce odpowiednio weszli: Groszkowski (dochodzi do dyspozycji po kontuzji), Wolniewicz i Kajdan. A trzeba pamiętać, że tych zmian trener dokonał przy stanie 0:1, bo w 50. minucie, ku ogromnemu zaskoczeniu kibiców, Victoria straciła gola. Po akcji prawą stroną ograna została obrona gospodarzy, goście oddali bardzo groźny strzał, po którym piłka odbiła się od poprzeczki i ku nieszczęściu piłkarzy i kibiców Victorii trafiła w nogi nadbiegającego Jakuba Kwaśnego i wpadła do siatki. Było 0:1 i prawdziwa konsternacja w naszych szeregach. Na szczęście trzy zmiany, o których wspomniałem, a przede wszystkim pojawienie się kapitana Jakuba Groszkowskiego, sprawiły, że Victoria wróciła na właściwe tory. Jakub uspokoił grę i zaczęły lepiej funkcjonować skrzydła, ale bramkę wyrównującą, w 65. minucie wrześnianie zdobyli absolutnie niespodziewanie. Rzut rożny bił Igor Sarnowski. Lewą nogą posłał piłkę w krótki róg bramki Tarnovii i zdobył gola bezpośrednim uderzeniem z rogu. Ależ to była niespodzianka i olbrzymia radość. Zrobiło się 1:1 i Victoria rzuciła się do ataków. Niestety, w pewnym momencie zapomniała o obronie. Tym razem akcja gości po lewej stronie boiska przyniosła im rzut rożny, nastąpiło dośrodkowanie, a po nim, kompletnie przypadkowo, ale jednak, Wiktor Strzelczyk chcąc wybić piłkę trafił w wyprzedzającego go rywala i arbiter podyktował rzut karny. – Teraz, gdy strzelą, pewnie nie damy rady przechylić szali zwycięstwa na swoja korzyść – tak sobie pomyślałem i trzymałem mocno kciuki, by tak się nie stało. Udało się, bo piłkarz Tarnovii trafił w poprzeczkę. Na nowej, pięknej tablicy wyników nadal widniał, w przerwach między awariami (sprzęt sterujący tablicą zalany deszczem), rezultat 1:1. I gdy wydawało się, że ten pomalutku dobiegający końca, trudny mecz zakończy się podziałem punktów, Arek Wolniewicz znalazł się tam gdzie trzeba i po wrzutce z rzutu wolnego Igora Sarnowskiego, z bliska, głową, umieścił piłkę w siatce dając swojej drużynie komplet punktów. Była to 10. bramka Arka w tym sezonie. Jest najlepszym strzelcem drużyny, ale to nie ten fakt miał w tamtym momencie najważniejsze znaczenie. Absolutnie kluczowe było zwycięstwo odniesione nad trudnym, mocno i konsekwentnie broniącym się rywalem.

O mankamentach, które rzucały się w oczy już pisałem. Trzeba o nich pamiętać przed dzisiejszym meczem z Pogonią w Łobżenicy, bo nie będzie to łatwy mecz. Pogoń, mimo że znajduje się na ostatnim miejscu, w każdym meczu gra „o życie”, a z liderem, Lipnem Stęszew przegrała u siebie dość pechowo tylko 2:3. Victoria musi uważać na szybkich, twardo walczących napastników Pogoni, na groźne stałe fragmenty gry w pobliżu swojej bramki, musi poprawić organizację gry w drugiej linii i przede wszystkim muszą obudzić się skrzydłowi.
Jeśli chodzi o plusy po meczu z Tarnovią, to przede wszystkim powrót do dyspozycji Jakuba Groszkowskiego. Nasz kapitan może nie jest jeszcze gotowy do walki przez 90 minut, ale w drugiej części wrzesińskiego meczu był liderem, był piłkarzem, jakiego chcemy oglądać. Pomalutku wraca też Arek Wolniewicz. Choć widać u niego braki w przygotowaniu fizycznym, to wie gdzie się znaleźć i zapewnić swojej drużynie zwycięstwo. Dobre zmiany dali także Hubert Szaufer, Klaudiusz Marecki i Kacper Kajdan. Dzisiaj Victoria ma szeroki, bardzo wyrównany skład i to jest siłą tej drużyny. Osobne słowa pochwały należą się Igorowi Sarnowskiemu. „Sarna” jest wreszcie w dobrej dyspozycji, jest bardzo aktywny, walczy, podaje, coraz częściej decyduje się na strzały z dystansu, szkoda, że nadal są one niecelne, a gol zdobyty z rzutu rożnego, to prawdziwy majstersztyk. Martwi zero goli po stronie napastników, ale zdecydowanie jest to przyczyną słabszej gry skrzydłowych i braku „serwisu”.

Po meczu rozmawiałem z oglądającym to widowisko legendą Kolejorza, najlepszym piłkarzem stulecia w Wielkopolsce, Mirosławem Okońskim, który był w ub. sobotę gościem Victorii. Młodszym kibicom przypomnę, że w sezonie 1999/2000 Mirek Okoński, za czasów prezesa Ryszarda Bromberka, reprezentował barwy naszego klubu.

O postawie Victorii Okoń powiedział: – To bardzo młody, szczególnie w I połowie, zespół. Gospodarze naprawdę bardzo dobrze operowali piłką, podobało mi się jak grali. Owszem, jakby za bardzo się starali, jakby odpowiedzialność, bo to była dla nich inauguracja wiosny, trochę „spętała im nogi”, ale po przerwie, gdy wszedł kapitan, gdy pojawili się nowi skrzydłowi, wyglądało to już zdecydowanie lepiej. Widać było, że kapitan ma ogromny wpływ na kolegów, widać było, że za wszelką cenę Victoria starała się wygrać i jej się to udało. A to jest najważniejsze. W kolejnych meczach powinno być jeszcze lepiej, bo to bardzo perspektywiczna drużyna.

Cóż, nic dodać, nic ująć – chciałbym oczywiście, by w kolejnych meczach Victoria też była zwycięska. A okazja ku temu już za kilka godzin. Trzeba w tę świąteczną Wielką Sobotę pokonać Pogoń w Łobżenicy i oby tak się stało. Dla wszystkich kibiców informacja: mecz można obejrzeć na YT, transmituje go kanał Liga Polska TV. Oto link

Trzymajmy kciuki, po zwycięstwo Victorio!

Wyniki 20. kolejki gier:
Victoria Września – Tarnovia Tarnowo Podgórne 2-1

Polonia 1908 Marcinki Kępno – Centra 1946 Ostrów Wlkp. 2-2
Huragan Pobiedziska – Nielba Wągrowiec 2-1
Polonia 1912 Leszno – Pogoń Łobżenica 4-0
Lipno Stęszew – Korona Piaski 1-0
Jarota Jarocin – Polonia Chodzież 0-4
Obra 1912 Kościan – Mieszko Gniezno 2-1
Kotwica Kórnik – Ostrovia 1909 Ostrów Wlkp. 2-1
LKS Gołuchów – Wiara Lecha Poznań 0-1

Zapowiedź 21. kolejki spotkań:
29.03.2024

16:00 Ostrovia 1909 Ostrów Wlkp. – Obra 1912 Kościan 1-1
30.03.2024
16:00 Huragan Pobiedziska – Tarnovia Tarnowo Podgórne
11:00 LKS Gołuchów – Centra 1946 Ostrów Wlkp.
12:00 Wiara Lecha Poznań – Kotwica Kórnik
11:00 Mieszko Gniezno – Jarota Jarocin
11:00 Polonia Chodzież – Lipno Stęszew
14:00 Korona Piaski – Polonia 1912 Leszno
15:00 Pogoń Łobżenica – Victoria Września
12:00 Nielba Wągrowiec – Polonia 1908 Marcinki Kępno

Tabela

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Zbliżające się wydarzenia