Piłka nożnaVictoria Września

Znakomite, remisowe widowisko w Lesznie

Po stojącym na bardzo dobrym poziomie meczu, obfitującym w wiele sytuacji bramkowych, Victoria Września zremisowała w Lesznie z Polonią 2:2. Niezadowolone z tego wyniku były obie strony: Polonia dlatego, że „miała” dwa słupki, poprzeczkę i sytuację meczową, a Victoria dlatego, że miała kilka idealnych okazji do strzelenia gola, tzw. „setek” i grała ładniejszy dla oka futbol.

Nie ma co ukrywać, obawiałem się tego meczu o to przynajmniej z 3. powodów: po 1. dlatego, że tydzień wcześniej Polonia pojechała do Stęszewa i wygrała z Lipnem 2:1, a po 2. dlatego, że w tym samym czasie piłkarze Victorii albo leżeli w łóżku, albo odpoczywali w domach i nabierali sił po tym, jak zaatakował ich covid i po 3. wreszcie Polonia to mądrze ułożony zespół, o dobrych warunkach fizycznych, grający z kontry, mający w swych szeregach szybkich skrzydłowych i bardzo dobrego bramkarza i co tu więcej gadać, tabela nie kłamała – przecież Polonia była wiceliderem.

Zaczęliśmy ten mecz znakomicie. Nie przesadzę ni krzty mówiąc, że po kwadransie powinno być 4 może 5:2 dla Victorii, bo tak wynikało z sytuacji stworzonych pod obiema bramkami. Cudów nie ma, sytuacji wszystkich nie sposób wykorzystać, więc wspomnę tylko o najważniejszych. Najpierw gospodarze z rzutu wolnego trafili w poprzeczkę. Po chwili Michał Miller, w sytuacji sam na sam, strzelił z 8. może 10 metrów w bramkarza. Ten sam zawodnik, kilka minut potem, po rzucie rożnym, uderzył znakomicie głową, ale w instynktownie bramkarz Polonii odbił piłkę,a potem rzucił się pod nogi Mikołaja Jankowskiego i zablokował dobitkę. Nie minęło 5 minut a Jakub Groszkowski idealnie w tempo podał do „Jankesa”, który będąc sam przed bramkarzem, mając może 5 metrów do celu, strzelił mocno, ale trafił w boczną siatkę. kibice gospodarzy nie zdążyli złapać się za głowy i wziąć wielki oddech ulgi, a Patryk Pawłowski z lewej strony zagrał do środka, do Mikołaja Jankowskiego. Ten, będąc w pełnym biegu, uderzył, ale bramkarz Polonii znów popisał się znakomitą interwencją i piłkę zablokował. W pierwszym kwadransie tego meczu bramkarz gospodarzy „trzymał swój zespół w grze”, ale działo się tak dlatego, bo nieskuteczni byli Zielono-Biali. A szkoda, bo ten mecz mogliśmy rozstrzygnąć już na samym jego początku. By być sprawiedliwym muszę wspomnieć o błędzie Huberta Szaufera, stracie piłki, dośrodkowaniu z lewej strony i cudownym strzale z powietrza zawodnika Polonii, po którym piłka trafiła w słupek. Kilka chwil potem ofiarny wybieg i interwencja Tobiasza Nowickiego wespół z wślizgiem Klaudiusza Mareckiego uratowały zespół od utraty gola. Proszę spojrzeć jakie było tempo tego meczu i ile wynikających z tej gry sytuacji. Wreszcie nadeszła 19. minuta meczu. Z lewej strony boiska, trochę przypadkowo, trochę nieszczęśliwie, ograni na tzw. przebitkę zostali Hubert Szaufer i Marcin Maćkowiak. Poszło podanie do boku i Hubert był już spóźniony. Nie zdążył, bo skrzydłowy Polonii pobiegł ile sił w nogach, wpadł w pole karne i spokojnie, po ziemi posłał pikę obok Tobiasza Nowickiego. To była akcja kopiuj – wklej z meczu Victoria – Obra Kościan we Wrześni. Gospodarze objęli prowadzenie. I tylko żal, że cały czas tak łatwo tracimy gole. W odpowiedzi Patryk Pawłowski z lewej strony znakomicie wrzucił piłkę na przedpole Polonii, a idealnie w górę wyszedł Michał Miller. Znów strzelił głową dobrze, celnie, ale znów znakomitą interwencją popisał się bramkarz gospodarzy. Kilka minut potem Polonia miała rzut wolny z ok 25. metrów. Jeden z ich piłkarzy podszedł i huknął lewą nogą -piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką. Do przerwy nic się już nie zmieniło. Drużyną piłkarsko lepszą, grającą ładniejszy dla oka futbol, stwarzająca więcej sytuacji bramkowych była Victoria i przegrywała mecz z zespołem, który grał prościej, nie rozgrywał piłki, a rzucał ją na puste przestrzenie, gdzie skrzydłowi ścigali się i walczyli z obrońcami, ale zespołem, który grał skuteczniej.

Po zmianie stron do odrabiania strat ruszyła Victoria. W 56. minucie z rzutu wolnego Jakub Groszkowski idealnie w tempo zagrał do Marcina Maćkowiaka. Ten, w trudnej sytuacji, pod linią końcową boiska, ograł bramkarza i wrzucił piłkę na przedpole bramki Polonii. Michał Miller był tam gdzie trzeba i z powietrza posłał bombę do siatki rywali. Było 1:1. Kilka minut później Victoria powinna strzelać karnego. Wiktor Strzelczyk ograł rywala, wpadł w pole karne i został pociągnięty za koszulkę i powalony na ziemię. Gracz gospodarzy ujrzał żółty kartonik, a arbiter wskazał na linię pola karnego i ustawił tam piłkę decydując, że będzie rzut wolny dla Victorii. Wszyscy obserwatorzy tego meczu, także kibice Polonii, widzieli, że sytuacja miała miejsce w polu karnym i decyzja sędziego była błędna. Cóż, szkoda, ale tak czasami bywa. Piłkę poprawił sobie Arek Wolniewicz, a gospodarze ustawili mur. Pod murem umieścili tzw. „krokodylka” i Arek wykonując rzut wolny trafił właśnie w niego. Znamienne, że materiał filmowy Polonii Leszno, którego do obejrzenia zachęcam, nie pokazuje faulu na Wiktorze Strzelczyku i decyzji arbitra, tylko strzał Arka. Montażysta tego filmu nie chciał chyba pokazywać błędu arbitra. W drugiej części tego meczu tempo nie było już tak szalone, nie było też aż tylu sytuacji bramkowych, za to można zdecydowanie powiedzieć, że ten pojedynek był bardziej wyrównany. Może Victoria nieco osłabła czując jeszcze skutki choroby wielu piłkarzy, a może zmieniła taktykę na bardziej wyczekującą błędów gospodarzy – dość powiedzieć, że Polonia znów objęła prowadzenie. I z tą bramką mam problem, bo była zbiegiem albo wielu błędów na raz, albo zbiegiem nieszczęsnych okoliczności. W środku pola przebitkę, walkę o piłkę, przegrali: Strzelczyk, Marecki i Szaufer, wślizgiem próbował interweniować Jakub Groszkowski – wszystko na nic. Poszło dalekie podanie w pole karne – Adrian Kruszyński przegrał pojedynek biegowy, Tobiasz Nowicki nie wybiegł z bramki, by wykopem zażegnać niebezpieczeństwo (moim zdaniem mógł to uczynić) i szybki piłkarz z Leszna dopadł futbolówkę tuż przed końcową linią boiska. Opanował ją i posłał dośrodkowanie na druga stronę pola karnego, a tam nadbiegający jego partner z powietrza strzelił pięknie, celnie i pod poprzeczkę. Tobiasz był bez szans. Victoria znów za łatwo straciła gola czego konsekwencją było ponowne prowadzenie Polonii. Na szczęście trwało ono bodajże 1. minutę, bo Victoria znakomicie rozegrała rzut wolny: Groszkowski, Miller, Szczublewski – dośrodkowanie i Arek Wolniewicz strzelił na remis 2:2. Bramka ciut kontrowersyjna, bo wydaje się, że Arek skoczył na plecy obrońcy i piłka odbiła się może trochę od Arka, ale też trochę od pleców piłkarza gospodarzy i wpadła do siatki. Czy był faul naszego skrzydłowego? Jedni stwierdzą, że tak, inni, że nie, ale sędzia się nie wahał, bo mam wrażenie, że chciał „oddać” nam karnego. Może się mylę, ale takie mam wrażenie. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie, choć trzeba powiedzieć, że piłkę decydującą mieli poloniści. Na szczęście dla Victorii, w sytuacji sam na sam z Tobiaszem, przestrzelili.

Podsumowując kibice w Lesznie obejrzeli, jak na IV ligę, znakomite widowisko. Remis, moim zdaniem, nie krzywdzi żadnej ze stron, choć serce mówi: och, jaki żal niewykorzystanych sytuacji.
A co do drużyny? Bardzo dobra lewa strona: Pawłowski i Szczublewski, niestety, ale słabsza prawa: Szaufer, Galmami, choć po kontuzji Samira Arek Wolniewicz dał dobrą zmianę, a Hubert po pierwszym kwadransie opanował nerwy i grał zdecydowanie lepiej. Cieszy powrót do zdrowia i formy Szymona Krawczyńskiego, Jakub Groszkowski bardzo dobry, Michał Miller pracowity jak zawsze, Mikołaj Jankowski walczący, ale jego notę obniża brak skuteczności – gdyby obaj nasi napastnicy ciut lepiej wykorzystywali stwarzane im sytuacje – byłoby wzorowo.

Widać, że po Jarocie Victoria złapała oddech, złapała motywację i wiarę w to, że można wygrywać ze wszystkimi, nawet z wiceliderem. Polonia Leszno na przestrzeni ostatnich lat zrobiła ogromny postęp i nie jestem zaskoczony jej pozycją w tabeli. I znów nie mogę oprzeć się pytaniu: dlaczego Victoria jest tak nisko, skoro gra tak dobrze? I chyba na tle Polonii wyszło szydło z worka – otóż pewnie dlatego, że Polonia jest w graniu prosta, powtarzalna i niezwykle skuteczna – zarówno w obronie jak i w ataku. Victoria niestety, ale taka nie jest, jest zmienna, jest bardzo niestabilna w obronie i za mało skuteczna w ataku! Swoją postawą w Lesznie Zielono-Biali dali jednak nadzieję na dobry koniec jesieni, choć w Ostrowie Wlkp. będzie trudno, bo za żółte kartki pauzować będą na pewno Marecki, Maćkowiak, Miller, a z powodu kontuzji kolana niepewny jest, a raczej mało prawdopodobny występ Patryka Pawłowskiego. Trener Paweł Lisiecki ma niezły ból głowy z zestawieniem przede wszystkim linii obronnej. Mimo wszystko wierzę, że w Ostrowie Wlkp. Victoria znów powalczy, że znów pokaże się z dobrej strony! Panowie zróbcie to – wygrajcie z Centrą!

Skrót meczu Polonia Leszno – Victoria Września

https://www.facebook.com/KPPoloniaLeszno/videos/347683764512171/

Wyniki meczów 15. kolejki:
Polonia 1912 Leszno – Victoria Września 2-2

Ostrovia 1909 Ostrów Wlkp. – Polonia Chodzież 0-1
Jarota Jarocin – Polonia 1908 Marcinki Kępno 3-3
Lipno Stęszew – Huragan Pobiedziska 2-1
LKS Gołuchów – Pogoń Łobżenica 3-3
Mieszko Gniezno – Centra 1946 Ostrów Wlkp. 1-2
Obra 1912 Kościan – Nielba Wągrowiec 2-1
Korona Piaski – Wiara Lecha Poznań 1-2

Tabela

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Zbliżające się wydarzenia