Zwycięstwo o olbrzymim znaczeniu
Wygrana 1:0 na przekór połączonym siłom covida i Jaroty była ogromną niespodzianką i bardzo ważnym sukcesem, bo odniesionym po 4. meczach z rzędu bez zwycięstwa, wywalczonym na boisku Jaroty w sytuacji, gdy cały praktycznie zespół został przetrzebiony przez chorobę. To, co w bardzo osłabionym składzie zrobili piłkarze Victorii, ich zaangażowanie i walka zasługują na najwyższe słowa uznania! Pokazali wielki charakter!
Nie byłem w Jarocinie, obowiązki mi nie pozwoliły i dzisiaj nie będzie o samym meczu, ale o tym, jak ważne, moim zdaniem oczywiście, to zwycięstwo było.
Kilka dni przed meczem w drużynie Victorii pojawiły się pierwsze oznaki zachorowań na covid. Zachorowało 4. piłkarzy (piąty Patryk Pawłowski pauzował za kartki), których występ przeciwko Jarocie nie był możliwy. Byli to Michał Miller, Kacper Kajdan, Marcin Maćkowiak i Janek Perzyński, który dał jeszcze radę, by w sobotę zasiąść na ławce rezerwowych (szczerze mówiąc po to, by w razie absolutnego nieszczęścia zastąpić Tobiasza Nowickiego). W zaistniałej sytuacji prezes klubu Mateusz Kuliński zwrócił się do klubu Jarota Jarocin z prośbą o przełożenie meczu ze zwgl. na chorobę kilku piłkarzy Victorii. Prośbę tę ponowił także dyr. klubu, Maciej Maćkowiak, który jeszcze w ub. roku sprawował tę funkcje w jarocińskim klubie. W odpowiedzi na te propozycje trener Jaroty, Piotr Garbarek, wyraził zgodę. Potrzebna jednak była jeszcze zgoda prezesa klubu, Krzysztofa Matuszaka. Niestety, pan prezes takiej zgody nie udzielił. Jak już wcześniej pisałem prezes Jaroty miał pełne prawo do takiej decyzji, jednak czym innym jest „prawo sportu”, a czym innym tzw. „duch sportu” i decyzja prezesa Jaroty z „duchem sportu”, z postawą fair play nie miała nic wspólnego. Nie jest żadną tajemnicą, że Jarota źle wystartował do sezonu, że ostatnio grał lepiej, tydzień temu wygrał 1:0 w Lesznie z bardzo groźną i bardzo dobrze grającą jesienią Polonią Leszno. Z pewnością prezes Jaroty śledził bardzo słabe wyniki Victorii w minionych tygodniach i z pewnością za wszelką cenę chciał wygrać, a dokładniej mówiąc chciał wykorzystać słabą dyspozycję Victorii i fakt, że kilku piłkarzy nie może w Jarocinie zagrać. Chciał tę sytuację wykorzystać bez pardonu, z premedytacją ograć bardzo osłabionego rywala. Zapomniał, że zarówno Jarota jak i Victoria grają na piątym poziomie rozgrywkowym, że z całym szacunkiem dla obu zespołów i wszystkich zespołów tej ligi, ale to jest granie na poziomie prawie amatorskim i na pierwszym miejscu winien być wzajemny szacunek, tzw. „duch sportu”, postawa fair play. A decyzja pana prezesa Jaroty z tymi zasadami szacunku i równości nie miała nic wspólnego.
I teraz przechodzimy do meczu. W 7′ Mikołaj Jankowski strzela na 1:0 dla Victorii i od tego momentu Nasza drużyna, mimo że osłabiona, heroicznie broni prowadzenia i tylko sporadycznie szuka okazji do kontr. Po jednej z nich bliski zdobycia gola był Jakub Groszkowski, ale jego strzał głową nie doszedł celu. Do przerwy Victoria prowadzi! W przerwie meczu kolejne niepokojące wieści. Z powodu choroby i wysokiej gorączki na drugą część tego spotkania nie wychodzą Michał Czerniak i Samir Galmami. Jakby tego wszystkiego było mało w 50′ boisko z powodu wysokiej gorączki i braku sił opuszcza Wiktor Strzelczyk, a w 62′ Arkadiusz Wolniewicz. Mało tego, w 80′ drugą żółta kartkę, w konsekwencji czerwoną, obejrzał Klaudiusz Marecki. Victoria jest totalnie przetrzebiona chorobą. Korzystnego wyniku muszą bronić i walczyć o zwycięstwo piłkarze, którzy nie zawsze mieścili się w wyjściowej jedenastce trenera Pawła Lisieckiego. Myślę tutaj o Igorze Sarnowskim, Hubercie Szauferze, Adrianie Kruszyńskim (debiut po kontuzji – złamanie kości dłoni), Kamilu Kaniorze, Mikołaju Czajczyńskim i Dawidzie Szymańskim. Ale co by nie mówić wszyscy oni zagrali najlepiej jak potrafią, walczyli ofiarnie, z ogromną determinacją broniąc prowadzenia i obronili. Młodzież, prowadzona przez doświadczonych kolegów: Tobiasza Nowickiego, Szymona Krawczyńskiego i Jakuba Groszkowskiego zdała piłkarski egzamin dojrzałości. Całej ekipie – trenerowi i wszystkim piłkarzom za wynik uzyskany w Jarocinie należą się ogromne słowa uznania. Powtarzam, pokazali niesamowity charakter. Brawo!
Ten mecz miał jeszcze swoje maleńkie podteksty. Nie jest tajemnicą, że Mikołaj Jankowski, najlepszy snajper Victorii, w ub. roku grał w Jarocie. Rozstał się z tym klubem w nie najlepszej, delikatnie mówiąc, atmosferze. Za wszelką cenę, ze swoich osobistych pobudek, chciał prezesowi Jaroty coś udowodnić, a biorąc pod uwagę brak zgody prezesa Matuszaka na przełożenie meczu, chciał udowodnić podwójnie. I trzeba przyznać, że „Jankesowi” się udało wziąć taki sportowy rewanż. Być może ta bramka odblokuje naszego snajpera i Mikołaj znów będzie trafiał dla Zielono-Białych. Ja wierzę że tak będzie, że ciężar spadł i teraz piłeczka, po strzałach Mikołaja, będzie wpadać do siatki drużyn przeciwnych.
Innym piłkarzem, który w ub. roku grał w Jarocie jest Marcin Maćkowiak, jego ojciec, jak już wspomniałem pełnił tam obowiązki dyr. klubu. Po rozmowie z Maciejem Maćkowiakiem jestem przekonany, że i oni, po tym jak zachował się prezes Jaroty, chcieli wygranej Victorii, by dążenie do zwycięstwa za wszelką cenę zostało ukarane.
Radość Victorii po wygranym meczu – www.facebook.com/victoria.wrzesnia
https://www.facebook.com/victoria.wrzesnia/videos/1017077506011201
Wygrana ma ogromne znaczenie nie tylko dlatego, że Victoria pokazała prezesowi Jaroty miejsce w szeregu, ale dlatego, że jej postawa musi budzić szacunek i daje nadzieję na lepsze jutro. Ta wygrana buduje morale tej drużyny, morale zachwiane, morale uginające się pod ciężarem porażek i niespełnionych, a mocno pokładanych nadziei. Ta wygrana znów buduje tę drużynę, buduje w niezwykle ważnym momencie, przed meczami ze Stęszewem, Lesznem, Centrą Ostrów Wlkp. i z Huraganem. Jestem przekonany, że po takim meczu jak w Jarocinie Victorii nic już nie będzie straszne.
Gdy tak sobie rozważam całą tę sytuację, to muszę przyznać, że jak z jednej strony mam żal do prezesa Jaroty za niesportową postawę, to z drugiej strony jestem mu wdzięczny. Pamiętacie Państwo jak tydzień temu pisałem o tym, że Victorii potrzebna jest „życiodajna kroplówka”? Dzisiaj jest już niepotrzebna, bo prezes Jaroty „podłączył Victorię do życia”! I za to właśnie jestem mu wdzięczny. Dziękuję panie prezesie! Nikt nigdy nie zrobiłby tego lepiej niż pan!
Fot – www.facebook.com/victoria.wrzesnia
Jeśli chodzi o aktualności to dzisiejszy (23.10.2023) trening pierwszego zespołu się nie odbył. Prawdopodobnie chorzy są i w łóżkach leżą już nie tylko piłkarze, ale i trener. Z informacji, które do mnie docierają prezes Kuliński pracuje nad tym, by najbliższy mecz z Lipnem Stęszew przełożyć na inny termin. Jest na to duża szansa, bo zarząd Lipna do tej kwestii podchodzi zupełnie inaczej niż prezes Jaroty. A Jarocie życzę wszystkiego dobrego w IV lidze i tego, by nigdy nie musiała przekładać meczu, ale jeśli już taka konieczność nadejdzie, to proszę, by inne kluby wyraziły zgodę. Niech Jarota wie, że można inaczej, normalnie, z szacunkiem i zrozumieniem dla wyjątkowych okoliczności i potrzeb.
Wyniki 13. kolejki meczów:
Jarota Jarocin – Victoria Września 0-1
Ostrovia 1909 Ostrów Wlkp. – Pogoń Łobżenica 7-2
Kotwica Kórnik – Polonia 1908 Marcinki Kępno 2-0
Lipno Stęszew – Polonia 1912 Leszno 1-2
Mieszko Gniezno – Korona Piaski 2-0
Obra 1912 Kościan – Huragan Pobiedziska 1-0
Polonia Chodzież – Centra 1946 Ostrów Wlkp. 5-2
LKS Gołuchów – Nielba Wągrowiec 2-3
Wiara Lecha Poznań – GKS Tarnovia Tarnowo Podgórne 2-1
Tabela