Piłka nożnaVictoria Września

Winda nastrojów – co za emocje w Piaskach!

Jeżeli mecz z Pogonią Łobżenica był szalony, to jaki był ten z Koroną w Piaskach? Karny, dwie „setki” dla nas i przegrywamy 0:2. Dziwne? Biorąc pod uwagę Victorię – absolutnie nie! Potem nagłe, ale jakże ważne zmiany, bardzo dobra gra i ambitne, a co najważniejsze skuteczne odrabianie strat. Dziwne? Biorąc pod uwagę Victorię – absolutnie tak!

Kiedy Victoria przegrywając 0:2 potrafiła się tak podnieść, by nie tylko odrobić dwa gole, ale wygrać mecz? Z Iskrą Szydłowo na wiosnę, przy Kosynierów, 3:2! Tym razem w Piaskach Victoria zapakowała rywalom nie 3, a 4 gole i od razu mówię, że 4 bramki strzelone Koronie to najniższy wymiar kary dla gospodarzy tego meczu. Victoria powinna wygrać 7-8:2 i drugi raz z rzędu strzelić najwięcej bramek ze wszystkich ligowych drużyn. Niestety, tak się nie stało, bo nasz snajper, myślę tutaj o Mikołaju Jankowskim miał tym razem źle ustawiony celownik. Ale o tym za chwilę. Rozpoczynamy od składu, jaki trener Lisiecki asygnował do gry przeciwko Koronie.

Nowicki – Kwaśny (53’Szaufer), Marecki (30’Maćkowiak), Czerniak, Pawłowski – Kanior (30’Wolniewicz), Strzelczyk (82’Krawczyński), Groszkowski, Szczublewski (70’Galmami) – Jankowski, Miller (75’Kajdan)

Pierwsze minuty tego meczu to spokojna gra obu zespołów, które okazywały sobie wzajemny respekt i nie szarżowały „bez głowy” dążąc do zdobycia gola. Niestety, pierwsze minuty nie były dobre dla Jakuba Kwaśnego, który dwukrotnie na prawej stronie obrony popełnił błędy, na szczęście nie przyniosły one strat bramkowych. Kuba wyglądał źle. Biegał jakby z rezerwą i w jego grze brakowało pewności, jaką od ub. sezonu okazywał. Zastanawiałem się długo co się dzieje, okazało się, że Kuba ma kontuzję mięśnia dwugłowego i zagrał, bo chciał pomóc drużynie i myślał, że da radę. Nie dał, w drugiej części meczu musiał opuścić plac gry, bo nie był w już w stanie ani biegać, ani walczyć z rywalami. Wiem, że „Kwasek” chciał jak najlepiej, ale wydaje mi się, że powinien odpuścić i skupić się na wyleczeniu kontuzji, bo nie był sprawny i jego niedyspozycja mogła przynieść poważne straty. Z drugiej strony ma gość pecha. Na wiosnę poważna kontuzja „dwójki” w pierwszym meczu i przerwa. Teraz kolejna tego typu kontuzja. Cóż, mam nadzieję, że Kuba limit pecha wyczerpał i teraz szybko wróci do pełnej sprawności. A ja wracam do meczu. Po tych kilkunastu minutach, w których gospodarze przeprowadzili swoja lewą stroną kilka ataków Victoria wróciła do równowagi. W 16. minucie bardzo aktywny Mikołaj Jankowski, który, jak twierdzą niektórzy, przy Michale Millerze nauczył się biegać i walczyć, wpadł z lewej strony w pole karne i wstrzelił piłkę na przedpole bramkowe. Po drodze futbolówkę zatrzymał ręką jeden z obrońców. Arbiter się nie wahał, wskazał na rzut karny, a do piłki podszedł nasz etatowy wykonawca jedenastek. Mikołaj wziął rozbieg, strzelił, ale piłka trafiła w słupek i znakomita okazja do zdobycia prowadzenia przepadła. Ja mam wrażenie, że „Jankes” trochę kombinuje z tymi karnymi. Już we Wrześni jego lekki strzał miał na palcach bramkarz z Łobżenicy, teraz Mikołaj strzelił podobnie – też lekko, ale też niecelnie. Brakuje w tych strzałach nie tyle siły, co takiej pewności. Mikołaj musi to poprawić. Dwie minuty potem Michał Miller głową zagrał do Mikołaja Jankowskiego, który uderzył jak sztuka nakazuje, ale tym razem piłka trafiła w poprzeczkę i kolejna okazja do zdobycia gola przepadła. Jednak najlepszą okazję Jankes zmarnował w 20. minucie meczu. Genialne podanie Jakuba Groszkowskiego dało „Jankesowi” sytuację sam na sam. Mikołaj biegł, biegł i nie strzelał, a gdy zdecydował się na strzał to miał już przed sobą interweniującego bramkarza, który zamknął piłce wszystkie drogi do siatki. Mikołaj powinien szybciej podjąć decyzję, uderzyć obok wybiegającego bramkarza, albo go kiwać i do pustej. Mógł zrobić wszystko, wybrał źle i trzecia, w ciągu 5. minut, jego okazja do zdobycia gola przeszła obok nosa. Pech, trochę nonszalancji, braku skupienia, ale nie to było najważniejsze. Najgorsze było to, że 2 minuty po tym, jak „Jankes” nie trafił sam na sam Victoria przegrywała 0:1. Victoria znów się dała ograć na prawej stronie (Kanior, Kwaśny), poszło dośrodkowanie, które Marecki z Czerniakiem odprowadzili wzrokiem, potem z prawej strony kolejna wrzutka bez reakcji z naszej strony i nadbiegający piłkarz Korony ze środka pola karnego wpakował piłkę do pustej bramki. Nasi obrońcy jeszcze „nie otrzepali skrzydeł po deszczu”, a Victoria przegrywała 0:2.

Tuż za polem karnym ograny został Wiktor Strzelczyk, potem nikt, absolutnie nikt ze środkowych obrońców nie wyszedł ze swojej strefy do przodu, by odebrać piłkę rywalowi, albo zablokować strzał i zawodnik Korony przymierzył „spokojnie jak na wojnie” w narożnik Tobiasza Nowickiego, który nie miał żadnych szans, by ten strzał obronić. Muszę przyznać, że gdy patrzyło się na to, co wyprawia Victoria w obronie, to chciało się płakać – totalna niemoc, totalna beznadzieja, zero ruchu, walki, skracania pola gry, aktywności – nic! I uwaga, moje myśli musiały być tożsame z myślami trenera, bo ku ogólnemu zaskoczeniu, w 30. minucie meczu Paweł Lisiecki „rzucił wędkę” Klaudiuszowi Mareckiemu i Kamilowi Kaniorowi. Zdjęcie z boiska dwóch piłkarzy po pół godzinie gry mówi chyba wszystko – nie był to ich mecz i panowie K i K (Kamil, Klaudiusz) muszą bardzo poważnie przemyśleć swoją postawę, by nigdy więcej taka się nie powtórzyła. W miejsce Klaudiusza trener wprowadził Marcina Maćkowiaka i obrona zaczęła przypominać obronę, a w miejsce Kamila Arka Wolniewicza i Victoria zaczęła grać nie tylko na lewej, ale także na nieczynnej dotąd prawej stronie boiska. Od razu, bez kozery mówię wprost – to był odważny, ale niesamowicie istotny dla losów tego meczu ruch naszego trenera. Zaczęliśmy bronić i dostaliśmy skrzydeł. Od momentu zmian to był mecz Victorii. Z lewej strony Szczublewski, z prawej Wolniewicz – napędzaliśmy akcję za akcją. W 38. minucie Arek dograł do Michała Millera, ale strzał tego ostatniego był minimalnie niecelny. Minutę potem „Jankes” z 20. metrów, po ziemi w narożnik, ale bramkarz znakomicie wybronił i mieliśmy tylko rzut rożny. Ok. 40. minuty, po akcji Patryka Pawłowskiego i jego dośrodkowaniu Marcin Maćkowiak strzelał z kilku metró, ale nad poprzeczką. Victoria zaczęła grać, Victorię dobrze się oglądało i postawa naszej drużyny – pełne ambicji i zaangażowania dążenie do odrobienia strat – musiała budzić uznanie, a akcje, które konstruowała budziły uznanie po naszej stronie, a strach po stronie rywali.

Wreszcie w 44. minucie „Groszek”, po gwizdku na rzut wolny, wziął szybko ustawił piłkę i dograł „Ciasteczko” do wbiegającego w pole karne Arka Wolniewicza. Nasz skrzydłowy przyjął piłkę na pierś, potem ta odbiła sie od murawy i Arek kropnął pod poprzeczkę. Ta piękna akcja była zwieńczeniem starań Victorii i jej dobrej gry w końcowym kwadransie pierwszej połowy. Na przerwę gospodarze schodzili prowadząc już tylko 2:1, a w naszych szeregach zakwitła myśl o tym, by iść po więcej, by iść po zwycięstwo w tym meczu. I panowie po przerwie po to zwycięstwo poszli i za to wielkie słowa uznania.
Od pierwszej piłki drugiej części gry nasz zespół raz jedną, raz drugą stroną inicjował ataki, bardzo dobrze grały skrzydła i bardzo aktywnie na dośrodkowania nabiegali Mikołaj z Michałem. Wreszcie w 53. minucie „Jankes” dograł do Millera, ten przyjął piłkę, huknął pod poprzeczkę, ale bramkarz zdołał ją wybić na rzut rożny. Minutę potem kolejne „ciasteczko” Jakuba Groszkowskiego trafiło pod nogi Macieja Szczublewskiego. Maciej ograł swojego obrońcę i zamiast dograć do środka do nadbiegających napastników czekał zbyt długo, a gdy się wreszcie na podanie zdecydował, to Mikołaj z Michałem od podania zostali odcięci. Tempo wcześniej i cieszylibyśmy się z remisu. Ale, stare porzekadło piłkarskie mówi – co się odwlecze, to nie uciecze. W 56. minucie znów niesamowitą akcją popisał się Michał Miller – wpadł w pole karne i gdy ogrywał bramkarza, by strzelić do pustej bramki został przez niego sfaulowany. Drugi rzut karny dla Victorii. I nie ukrywam zastanawiałem się, czy Mikołaj Jankowski podejdzie. Myślę, że „Jankesik” też wszystko szybko przeanalizował i w rozmowie z Michałem ustalili (choć pewności nie mam), że będzie strzelał ten ostatni. I tak się stało! Michał Miller strzelił mocno, pewnie i mieliśmy w Piaskach remis 2:2.

Ale nie to było najważniejsze! Ważniejsze było to, że Victoria z minuty na minute grała lepiej, męczyła rywala, który nie potrafił się już skutecznie bronić przed atakami, które sunęły raz jedną raz drugą stroną. W 58. minucie Maciej Szczublewski idealnie dograł do Mikołaja Jankowskiego, który był 6-8 metrów przed bramką i gdy wydawało się, że gol jest pewny „Jankes” machnął nogą i nie trafił w piłkę – jak nie idzie, to nie idzie! Ale w 73. minucie Mikołaj Jankowski miał swój moment w tym meczu. Akcję zainicjował Wiktor Strzelczyk, zagrał na lewą stronę boiska do Patryka Pawłowskiego. Patryk wszedł w pole karne dograł do „jankesa”, który pięknie odegrał mu „klepę” i Patryk znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Strzelił po ziemi, bramkarz obronił, ale wobec dobitki Patryka był bezradny i Victoria objęła prowadzenie 3:2. A to nie koniec, bo zielono-biali się nie zatrzymywali. Grali jak z nut, spokojnie w obronie, bardzo dobrze po bokach no i skutecznie pod bramką – aż chciało się oglądać! W 78. minucie, po rzucie rożnym, piłkarskimi „nożycami” strzelił Jakub Groszkowski, ale bramkarz palcami instynktownie skierował piłkę poza boisko. W 80. minucie oglądaliśmy bodajże najpiękniejszą akcję meczu – „Groszek” do Arka Wolniewicza, ten na skrzydełko do Kacpra Kajdana, który pociągnął do linii końcowej i dograł przed bramkę, a tam… uwaga, uwaga, nadbiegający Mikołaj Jankowski strzelił pewnie i celnie podwyższając wynik na 4:2 dla Wrześni. W 86. minucie idealne podanie dostał Kacper Kajdan, szedł sam na sam, ale obrońca zdołał go dopaść. Kacper zrobił jeszcze zwód na lewo i strzelił po długim rogu. Niestety, został wyblokowany. Kacper dał bardzo dobrą zmianę, był bardzo blisko swojego premierowego gola, ale cóż… musi jeszcze poczekać. Może z Polonią Chodzież u siebie się uda? Oby! Bo widać, że jego forma wzrasta. W 87. minucie znów widzieliśmy w akcji Arka Wolniewicza. Ograł na prawej stronie rywala, dorzucił piłkę na przedpole bramkowe, ta minęła bramkarza i spadła Mikołajowi Jankowskiemu na głowę. „Jankes” miał kilka metrów do pustej praktycznie bramki, ale nie trafił i wynik nie uległ już zmianie. Choć w doliczonym czasie gry Korona mogła zdobyć gola. Znakomitą interwencją popisał się Hubert Szaufer i zażegnał niebezpieczeństwo.

Najważniejsze sprawy: bardzo dobry mecz Victorii, ale od 30 minuty, wielkie emocje, korzystny wynik, celne i ważne zmiany i o nich słowo. Proszę spojrzeć na ilość zmian i na informację kto kogo zastąpił. Ja ogólnie powiem tak – wszystkie zmiany dały impuls, wszystkie zmiany w miejsce zmęczonych piłkarzy wniosły jakość, podniosły poziom, pokazały, że Victoria ma szeroką, wyrównaną kadrę. Powiem też, bo muszę być uczciwy wobec siebie i zawodników, składam im ogromne gratulacje za charakter jaki pokazali, za wolę walki, za ambicję i pragnienie zwycięstwa, bo taką Victorię nie często mamy okazję oglądać, niestety, szczególnie myślę o meczach, w których „nie idzie”, które nie układają się po myśli naszych zawodników. Tym razem było inaczej! Mam też nadzieję, że w tym roku takie mecze jak w Kępnie, czy w Tarnowie Podgórnym już się nie powtórzą, bo ta drużyna się zgrywa, nabiera pewności, tzw. „team spirit” zaczyna działać!
Co do zmian jeszcze – pewny, spokojny, bardzo dobrze wyprowadzający piłki Marcin Maćkowiak (jego nie było i obrona nie działała), znakomity Arek Wolniewicz – jak on pięknie pracował, wracał, napędzał akcje po prawym skrzydle, kiwał rywali, dogrywał, no i czego nie wolno zapomnieć – to on dał sygnał do ataku, do odrabiania strat! Dalej… co za pół godziny Huberta Szaufera. Hubert – gratulacje, takiego chcę cię oglądać – tempo, dynamika, rajdy, ambitna, pewna gra w obronie, bezbłędnie! Można? Można! Kacper Kajdan – pisałem, dał dobrą zmianę za znakomicie, do czego się pomalutku przyzwyczajamy, grającego Michała Millera. Z Polonią Chodzież, ze względu na kartki, Michała nie będzie i Kacper będzie miał „swoje 5 minut”. Kacper – wykorzystaj je! Dasz radę!

Powiem Wam moim mili Czytelnicy, że zastanawiałem się długo komu by tu dać tytuł „Man of The Match”. Bardzo poważnymi kandydatami byli Michał Miller i Arek Wolniewicz. Ale ja zdecydowałem swój głos oddać na Jakuba Groszkowskiego. Dlaczego? Ano dlatego, że nasza drużyna znów miała lidera w środku pola, znów miała „grajka”, który każdym zagraniem może zadecydować o losach meczu, piłkarza, który był pierwszy w obronie i zawsze pierwszy rozpoczynał ataki, zawodnika, który popisał się kilkoma genialnymi podaniami z „innego świata”. I ja kocham oglądać takiego Jakuba Groszkowskiego, takiego „dyrygenta” zielono-białej orkiestry! Jestem pewien, że właśnie dlatego, że nasza orkiestra miała swojego wielkiego dyrygenta, ten mecz wygrała! Byli tacy, co narzekali na „Groszka”, że go „nie ma”, że mało aktywny, że nie jest w formie, że nie lideruje drużynie tak, jak powinien. Mecz w Piaskach wszystko zmienił – Jakub pokazał, że wrócił, że jest i że jest znów magiczny wtedy, gdy trzeba podać „ciasteczko na tacy”, uruchomić skrzydła, zawalczyć, poprowadzić kolegów do zwycięstwa! I oby tak zostało, oby w kolejnych meczach „Groszek” utrzymał tę dyspozycję!
Po zwycięstwie w Piaskach Victoria przesunęła się na 8. miejsce w tabeli. Do czołówki jeszcze daleko, ale widać, że coś się dzieje, że coś, ku dobremu, się ruszyło. Teraz trzeba wygrać z beniaminkiem, Polonią Chodzież i znów podskoczyć o oczko, czy dwa wyżej – innej drogi jak mozolna wspinaczka nie ma!

Wyniki 5. kolejki meczów IV ligi:
Korona Piaski – Victoria Września 2-4

GKS Tarnovia Tarnowo Podgórne – Polonia 1908 Marcinki Kępno 5-0
LKS Gołuchów – Kotwica Kórnik 2-3
Mieszko Gniezno – Lipno Stęszew 0-4
Centra 1946 Ostrów Wlkp. – Nielba Wągrowiec 1-1
Huragan Pobiedziska – Pogoń Łobżenica 4-0
Wiara Lecha Poznań – Obra 1912 Kościan 2-3
Polonia 1912 Leszno – Polonia Chodzież 1-0

Tabela

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Zbliżające się wydarzenia