Kompletnie szalony mecz przy Kosynierów
W najbardziej różowych snach nie spodziewałem się, że Victoria wygra z Pogonią Łobżenica 7:1. Brawo! Można powiedzieć, że ekipa z Kosynierów wybiła futbol z głowy beniaminkowi rozgrywek IV ligi, ale też trzeba szczerze powiedzieć, że dawno, a może nigdy, na tym poziomie rozgrywek, takich „słabiaków” we Wrześni nie było.
Po słabym starcie do nowego sezonu i co za tym idzie nie najlepszych nastrojach, w jakich znalazła się drużyna Victorii, opinie przed meczem były podzielone: z jednej strony oczekiwano zwycięstwa, bo tylko ono mogło sprawić, że Victoria rozpoczęła by marsz w górę tabeli, ale z drugiej strony nie brakowało obaw, bo rywale w trzech meczach strzelili 9 goli i Stęszewie, do przerwy. sprawiali problemy nawet liderowi. Ewentualna porażka sprawiłaby poważne problemy zespołu z Kosynierów. Na szczęście czarne chmury zostały rozegnane. Piękna słoneczna pogoda i pełna wiary postawa drużyny gospodarzy przyniosły efekty. Trener Paweł Lisiecki znów, ze wzgl. na kontuzje, ale i z czysto sportowych powodów, dokonał zmian w wyjściowej jedenastce.
Tym razem, przeciwko Pogoni Łobżenica, prezentowała się ona następująco: Nowicki – Kwaśny (61’ Szaufer), Czerniak, Marecki, Pawłowski – Szczublewski (78’ Czajczyński), Strzelczyk (69’ Krawczyński), Groszkowski (69; Sarnowski), Kanior (61’ Wolniewicz) – Jankowski i Miller (75’ Kajdan).
Od pierwszych minut tego meczu Victoria była stroną przeważającą, atakującą, stwarzającą groźne sytuacje pod bramką rywali, a to przede wszystkim za sprawą lewej strony, czyli duetu Pawłowski – Szczublewski. Maciej grał znakomity mecz, a zaczął już w 3. minucie. Ograł swojego obrońcę, dograł do środka, do Michała Millera, ten w pełnym biegu uderzył, ale trafił w nogi bramkarza i na tablicy wynik się nie zmienił, nadal widniał 0:0. Kilka chwil potem znów Maciej Szczublewski błysnął po lewej stronie. Tym razem wycofał piłkę do Patryka Pawłowskiego, ten wrzucił do środka, do Wiktora Strzelczyka, który uderzył mocno z dystansu, ale bramkarz zdołał przerzucić piłkę nad poprzeczką. Victoria miała rzut rożny. W 9. minucie swoje pazurki pokazali goście. Założyli wysoki pressing, przejęli piłke i uderzyli z dystansu, na szczęście niecelnie. Ale to było już ostrzeżenie, że wrześnianie nie będą swobodnie rozgrywać piłki od tyłu. W 11. minucie dwójkowa akcja Jankowski, Miller – strzał tego ostatniego był jednak niecelny. Minutę potem worek z bramkami się otworzył. Maciej Szczublewski ograł obrońcę, wstrzelił piłkę w pole karne, a nadbiegający Michał Miller dołożył stopę i było 1:0. Wrześnianie poczuli ulgę, bo chcieli jak najszybciej strzelić gola i wypracować sobie przewagę. W 25. minucie Maciej Szczublewski znów ograł rywala, pociągnął do linii końcowej, dograł do środka, do Michała Millera. Ten przyjął piłkę i w chwili, gdy składał się do strzału jeden z obrońców zablokował futbolówkę i okazja do podwyższenia rezultatu minęła. W 29. minucie znów Maciej Szczublewski w roli głównej. Odebrał prawemu obrońcy piłkę i został sfaulowany, a że działo się to w polu karnym, to arbiter wskazał na rzut karny. Jego wykonawcą był Mikołaj Jankowski. Strzelił niezbyt silnie, ale na tyle precyzyjnie, że bramkarz, mimo że odbił piłkę palcami, nie zdołał jej sparować na bok i ta uderzywszy od słupka pomalutku wturlała się do siatki. Było 2:0. W 36. minucie znakomitym podaniem na lewa stronę boiska popisał się Wiktor Strzelczyk. Piłka trafiła do Macieja Szczublewskiego, który ośmieszył obrońcę, a że ten nie potrafił się z tym pogodzić, to faulował. Obejrzał żółty kartonik, a Wiktor Strzelczyk ustawił piłkę poza polem karnym, strzelił, ale piłka odbiła się od muru obrońców i wyszła na rzut rożny. Po rzucie rożnym mieliśmy dwie okazje do podwyższenia wyniku, a chwilę potem oko w oko z bramkarzem gości znalazł się Kamil Kanior. Niestety, Kamil zagrał źle, podał piłkę do rąk bramkarza, a wystarczyło kulnąć obok nóg, delikatnie, celnie wprost do siatki. Było czego żałować, bo zamiast zamknąć tę część gry wynikiem 3:0. Victoria, po kontrze straciła gola i zrobiło się 2:1. Ale sposób w jaki straciliśmy bramkę, to jak łatwo obrońcy dali się ograć (piłka za plecy i sprint napastnika) musiał budzić niepokój. I uwaga, w 45. minucie Victoria schodziła na przerwę prowadząc jedną bramką, mimo że miała może 6, może 7 sytuacji do zdobycia gola.
Po zmianie stron to goście ruszyli do odrabiania strat i przez 10 minut dosłownie biegali jak strażacy do pożaru. Najpierw piłkarz gości nie trafił w piłkę będąc kilka metrów przed Tobiaszem Nowickim, a w 48. minucie nasz bramkarz popełnił błąd przy wyjściu, minął się z piłka i goście mieli pustą bramkę. Na szczęście Patryk Pawłowski „uratował kolegę”, wyprzedził rywala i głową wybił piłkę, którą piłkarz z Łobżenicy niechybnie wpakowałby do siatki dając swojej drużynie remis. Oj, po błędzie Tobiasza (na usprawiedliwienie powiem, że grał z kontuzją) wróciliśmy z bardzo dalekiej podróży, albo mówiąc inaczej – kamień spadł nam z serca. Victoria nadal prowadziła 2:1 i to było najważniejsze, ale to było kolejne ostrzeżenie, które na szczęście, piłkarze Pawła Lisieckiego potraktowali już poważnie i wzięli się do pracy. W 53. minucie to my daliśmy sygnał do ataków. I kto? Oczywiście Maciej Szczublewski, który znów rządził na lewym skrzydle. Niestety, tym razem Maciej nie zagrał dobrze – miał do podania Mikołaja Jankowskiego i Michała Millera i nie podał, stracił piłkę. Wielka okazja do zdobycia trzeciego gola przepadła. W rewanżu bliscy powodzenia byli rywale. Nasi obrońcy główkowali wzdłuż i wszerz bramki ratując się od utraty gola, aż wreszcie na linii pola karnego piłkę przejął Wiktor Strzelczyk. Grający znakomity mecz „Strzelba” pociągnął kilkadziesiąt metrów, zagrał idealnie do Michała Millera, ten odegrał do Mikołaja Jankowskiego, który na zamach zgubił bramkarza, potem obrońcę i posłał piłkę do pustej bramki. Była 56. minuta. Wreszcie Victoria zdobyła gola, wreszcie odskoczyła na 2 gole stabilizując ten szalony mecz. Dwie minuty potem Victoria „odblokowała” ten mecz, Maciej Szczublewski zagrał do Michała Millera i było 4:1.
W 63. minucie pokazał się Jakub Groszkowski. Z lewej strony zagrał długa piłkę na prawo do Michała Millera. Ten spokojnie ograł obrońcę i dograł do lepiej ustawionego Arka Wolniewicza. Arkowi pozostało już tylko wpakować piłkę do pustej bramki. Piękna, zespołowa akcja, znakomite zachowanie Michała Millera i piąty gol dla Victorii. 3 minuty potem kolejne genialne, długie, celne podanie młodego „Strzelby”, tym razem do Arka Wolniewicza. Arek zakręcił obrońca i dograł do Mikołaja Jankowskiego, ale zbyt mocno i piłka odbiła się od Jankesa wychodząc na aut bramkowy. To powinien być gol. W 69. minucie oglądaliśmy akcję kuriozum – nasi pograli jak na treningu, piłkę kilka metrów od pustej bramki otrzymał Jakub Groszkowski i nie trafił. Konsternacja na widowni, cisza na boisku, bo kto jak kto, ale „Groszek” nie trafił do „pustaka”. Cóż, zdarza się najlepszym. W rewanżu do ataku poszli goście. Znów przy niefrasobliwej postawie naszej obrony mieli sam na sam. Tobiasz Nowicki tym razem wyszedł z tego pojedynku obronną ręką. W 75. minucie Michała Millera zastąpił Kacper Kajdan. Nowego napastnika Victorii żegnały rzęsiste oklaski – Michał znakomicie pokazał się w pierwszym meczu przy Kosynierów, zdobył 2 gole, miał 2 asysty i to jakie! Oby tak dalej. 3 minuty potem widzowie oklaskami żegnali prawdziwego lidera tego meczu, Macieja Szczublewskiego. Absolutnie na to zasłużył.
Od 63. minuty, kiedy to Victoria strzeliła piątego gola nadal stwarzała bramkowe okazje, ale albo zabrakło koncentracji, albo umiejętności, bo naprawdę w dogodnych sytuacji nie brakowało. Wreszcie ostatnie minuty tego meczu należały do Kacpra Kajdana. Kacper najpierw znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości, ale jego strzał trafił w nogi rywala, a kilka chwil potem, w 86. minucie, już pamiętając o kolegach, Kacper podał do Mikołaja Jankowskiego i „Jankes” strzelił szóstą bramkę dla Victorii i trzecią swoją w tym meczu. Mógł jeszcze pokusić się o jedno trafienie (znów po podaniu Kacpra Kajdana), ale nie trafił czysto i szansa przepadła. Strzelanie goli dla Victorii, w 90. minucie zakończył Arek Wolniewicz, który otrzymał idealne podanie od Huberta Szaufera, objechał bramkarza i trafił do pustej bramki. Chwilę potem arbiter zakończył ten mecz, w którym Victoria znów miała napastników (Jankowski i Miller), miała znakomitych pomocników (Strzelczyk, Szczublewski, Wolniewicz) i to szczerze mówiąc starczyło na bardzo odważnie, jakby bez głowy grających rywali z Łobżenicy, którzy atakowali zapominając kompletnie o obronie.
Cieszy wygrana, cieszą 3 punkty. Victoria odbiła się od dolnych rejonów tabeli, ale przede wszystkim nabrała wiary w to, że jednak potrafi, że jest w stanie grać i wygrywać. Teraz przed tym zespołem dużo trudniejsze zadanie, wyjazd do Piasków, do twardo, często na pograniczu faul, grającej drużyny Korony. Korona zremisowała u siebie z Lipnem Stęszew 2:2, a goście wyrównującą bramkę zdobyli w doliczonym czasie gry. To z pewnością będzie inny mecz jak z Łobżenicą, mecz zdecydowanie o wyższej skali trudności, ale wierzę, że nasza drużyna się odblokowała, że te zdobyte gole napędzą ją do dobrej gry. Powtarzam, Victoria uwierzyła w siebie i jestem przekonany, że ta wiara jej pomoże, że ta wiara sprawi, że w Piaskach zespół zagra kolejny znakomity mecz i będzie się cieszył z kolejnych 3 punktów.
Wyniki 4. kolejki gier IV ligi:
Victoria Września – Pogoń Łobżenica 7-1
Obra 1912 Kościan – Ostrovia 1909 Ostrów Wlkp. 1-1
Centra 1946 Ostrów Wlkp. – LKS Gołuchów 4-1
GKS Tarnovia Tarnowo Podgórne – Huragan Pobiedziska 0-2
Jarota Jarocin – Mieszko Gniezno 2-0
Lipno Stęszew – Polonia Chodzież 5-0
Polonia 1908 Marcinki Kępno – Nielba Wągrowiec 0-4
Polonia 1912 Leszno – Korona Piaski 3-0
Kotwica Kórnik – Wiara Lecha Poznań 1-1
Tabela