„Każdego dnia spełniałem marzenia”
21 czerwca 2023 roku na zawsze zapisze się w historii wrzesińskiego sportu. Przez cały dzień Łukasz Koszarek, koszykarz-legenda, 212-krotny reprezentant Polski, 6-cio krotny uczestnik Mistrzostw Europy, zawodnik, który wystąpił na Mistrzostwach Świata w Chinach, wychowanek SSP 5 i trenera Stefana Tomczaka, żegnał się z kibicami swojego miasta – tymi młodymi i tymi już starszymi, pamiętającymi Łukasza z czasów MKS-u.
Łukasz Koszarek spędził we Wrześni naprawdę pracowity dzień. Spotykał się z dziećmi dwóch szkół: SSP 2 i SSP 6, brał udział w spotkaniach, treningach, uczestniczył w konferencji prasowej, która odbyła się w starostwie, pomagał staroście Jaśniewiczowi we wręczaniu nagród, które ten corocznie funduje najlepszym sportowcom powiatu, wreszcie zagrał w meczu pokazowym, w którym MKS Września, prowadzony przez Zbigniewa Rakowskiego mierzył się z Energą Basket Poznań prowadzona przez wrześnianina, Cezarego Kurzawskiego.
Ja wspominając już pełen emocji wczorajszy dzień chciałbym zacząć od konferencji w starostwie, bo przyniosła ona odpowiedzi na kilka pytań, które nurtowały mnie, ale wierzę, że także wielu kibiców basketu w naszym mieście. Na konferencji obecny był oczywiście gospodarz, starosta Dionizy Jaśniewicz, a ponadto burmistrz Tomasz Kałużny, szef Wielkopolskiego Związku Koszykówki Łukasz Zarzycki, prezes MKS-u Dariusz Andrzejewski, pierwszy trener Łukasza Stefan Tomczak i sam On, czyli Łukasz Koszarek, któremu towarzyszyli zaproszeni rodzice.
Tomasz Kałużny
„Łukasz Koszarek to mistrz, który kończąc karierę nie zapomina o miejscu, z którego się wywodzi. Przyjeżdża do Wrześni, spotyka się z dziećmi, namawia ich do uprawiania sportu, wręcza im koszulki, podpisuje zdjęcia, rozdaje autografy – nie ma nic lepszego, to jest wręcz niesamowicie ważna rola Łukasza Koszarka. Tylko przyklasnąć temu dziełu!”
Wszystkich powitał Dionizy Jaśniewicz, a potem oddał głos inicjatorowi tego spotkania, Stefanowi Tomczakowi, który nie krył emocjonalnego związku ze swoim podopiecznym, powspominał stare, dobre czasy, w których Łukasz, jako koszykarz SSP 5, w drugiej połowie lat 90-tych był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym koszykarzem młodego pokolenia w Polsce. To wtedy rozpoczął się jego marsz po sukcesy, tytuły i medale. Przypomnę tylko, że w VI klasie, Łukasz wraz z kolegami (klasa sportowa koszykówki, wychowawczyni Iwona Szamałek) zdobył tytuł wicemistrza Polski, a w klasie VIII brązowy medal. To są sukcesy, z dzisiejszego punktu widzenia, wprost niewyobrażalne i słowa uznania należą się całej ówczesnej ekipie reprezentującej szkołę i nasze miasto. I tak po latach zastanawiam się czy kiedykolwiek jeszcze Września doczeka takich czasów, w których uczniowie szkół podstawowych zdobywać będą medale mistrzostw Polski w baskecie? Oby!
Kolejny krokiem w edukacji Łukasza była sławna wtedy Szkoła Mistrzostwa Sportowego w Warce, gdzie jego trenerem był Mariusz Mazur, znakomity szkoleniowiec pracujący przede wszystkim z młodzieżą. A potem były już tylko sukcesy: 5 złotych medali Mistrzostw Polski (wszystkie ze Stelmetem Zielona Góra), 4 srebrne medale (Turów, Sopot, Stelmet, Legia) i 3 brązowe (2xPolonia Warszawa, Anwil Włocławek), 6 występów na Mistrzostwach Europy, 1 występ na Mistrzostwach Świata (3. miejsce w klasyfikacji asyst), od 2012 do 2018 kapitan reprezentacji Polski, 212 występów w reprezentacji itd, itd, itd – tak przez wiele, wiele lat. Dzisiaj Łukasz to koszykarz-legenda!
Ale kiedyś przecież to wszystko się zaczęło…
Łukasz Koszarek: – Myślę, że początek, to rodzice. To oni dali mi geny sportowe, tę nieustanna chęć rywalizacji. Z panem Stefanem od początku ten gen rywalizacji rozwijaliśmy, jeździliśmy po Polsce, uczestniczyliśmy w wielu turniejach. To była świetna przygoda z moimi kolegami z klasy, to był radosny czas, którego nigdy nie zapomnę. Oczywiście, nie każdy zrobi karierę, nie każdy będzie zarabiał wielkie pieniądze i sport będzie dla niego sposobem na życie, ale każdy z nas, kolegów może zachować wspomnienia, przeżycia, których nikt nam nie odbierze. Jestem dumny, że jestem stąd, z Wrześni i zawsze tutaj wracam z uśmiechem na ustach.
Dzisiaj Łukasz jest już działaczem koszykówki, zamienił koszulkę na garnitur:
Ł. K. – Tak, jestem dyrektorem reprezentacji Polski i mam nadzieję, że przez jakiś czas to się nie zmieni. Plany są ambitne i chciałbym przy koszykówce zostać. Chciałbym pomagać w rozwoju polskiego basketu pracując w PZKoszu. Nie ma jeszcze wiążących decyzji, jestem świeżo po zakończeniu kariery, ale wierzę, że coś dobrego się wydarzy.
Zakończenie kariery wcale nie było łatwe, bo z jednej strony tak znakomity koszykarz i dojrzały mężczyzna zdaje sobie sprawę z tego, że nadchodzi kres czynnego uprawiania sportu, a z drugiej chciałoby się jeszcze powalczyć:
Ł. K. – Tak, emocje buzują, łatwo nie jest. Z jednej strony ulga – dobrze, że koniec, że w zdrowiu, bo to różnie bywa. Natomiast innego dnia myślisz, że masz jeszcze coś do udowodnienia. Na koniec trzeba jednak myśleć głową, a nie sercem i ta głowa zdecydowała, że to odpowiedni moment, by nie stać się karykaturą koszykarza ze swoich najlepszych lat. Czuję się spełniony, że zamykam pewne drzwi z pokojem, za którym będę bardzo tęsknić. Natomiast wiem, że nierealny jest już powrót do tego pokoju.
Tak, Łukasz nie wróci już do profesjonalnego grania, „Poszedł w garnitury”. Jest dyrektorem reprezentacji Polski i kto wie, czy za chwilę nie zostanie prezesem Polskiej Ligi Koszykówki, bo to stanowisko jest w tej chwili nie obsadzone, a Łukasz jest poważnym kandydatek do jego objęcia. Wychowanek SSP 5 podczas tej konferencji powiedział także o tym, że chce mocniej związać się z Wrześnią, ze swoją pierwszą szkołą, a przede wszystkim z dziećmi uprawiającymi w niej koszykówkę.
Stefan Tomczak: – Uzgodniliśmy to z Łukaszem i z prezesem MKS-u Września, Dariuszem Andrzejewskim, że od przyszłego roku będziemy we Wrześni organizować turniej dla dzieci i młodzieży o puchar Łukasza Koszarka. Łukasz chętnie się zgodził i obiecał, że na te turnieje będzie przyjeżdżał i wręczał dyplomy, puchary dla najlepszych drużyn.
Ł. K. – Potwierdzam. To świetna inicjatywa, o której dowiedziałem się dzisiaj i to jest dla mnie piękna sprawa. Sam, będąc młodym koszykarzem, mogłem w takich turniejach uczestniczyć. Obiecuje pomoc przy organizacji turniejów i może nieco górnolotnie to zabrzmi, ale okazja do tego, bym zostawił coś po sobie we Wrześni. To pierwszy krok i mam nadzieję że nie ostatni. To świetny pomysł i gwarantuję, że w miarę moich możliwości będę pomagał.
Stefan Tomczak
„Łukasz to fajny chłopak jest! Nie odbiła mu woda sodowa. Jest normalnym facetem, do którego kiedy tylko zadzwonię, odbierze telefon i porozmawiamy. Gdy przyjeżdża do Wrześni też czasem się spotykamy i rozmawiamy. Życzę Łukaszowi jak najlepiej. Jego kariera sportowca się skończyła . Teraz życzę mu, by wszystko, tak jak układał na parkiecie, ułożył sobie w nowej rzeczywistości, w nowym życiu.”
Tyle na konferencji, a popołudniem, o godz. 17:00, w hali przy ul. Wojska Polskiego, odbył się mecz, na który przybyło ok. tysiąca osób. Hala wypełniona prawie po brzegi nie tylko najmłodszymi adeptami koszykówki, ale także starszymi kibicami, którzy pamiętali Łukasza z czasów, kiedy ten zaczynał przygodę z basketem. Na przeciw siebie stanęły ekipy gospodarzy, MKS-u Września i gości Energi Basket Poznań, którzy mieli w swoich szeregach koszykarzy II i I ligowych. Drużyna gospodarzy oparta była na zawodnikach grających na co dzień w III lidze wielkopolskiej i wzmocniona graczami, kolegami Łukasza, czyli: Benjamin’em Urbaniakiem, Kamilem Kubiakiem, Kamilem Michalskim oraz Dariuszem Wyką. To było bardzo dobre, toczone w szybkim tempie i ozdobione wieloma ładnymi akcjami widowisko. Wygrali gospodarze 97:84, Łukasz rzucił najwięcej, bo 21 pkt., ale wynik nie był w tym meczu najważniejszy. Ważniejsza była atmosfera koszykarskiego święta, ważniejsze były emocje związane z pożegnaniem koszykarza-legendy, chłopaka z Wrześni, który wybił się na szczyty, a mimo wszystko zachował skromną postawę, szacunek do rywali, ale też do swoich trenerów, wychowawców, nauczycieli. To był piękny czas szczególnie dla dzieci i młodzieży, która w przerwie tej potyczki mogła pokazać swoje umiejętności, a przez całe popołudnie chłonąć to, co dzieje się na parkiecie i budować swoje marzenia.
Znam Łukasza od szkoły podstawowej… nawet go uczyłem 🙂 Potem byłem Jego wiernym kibicem: w halach i przed telewizorem. Nie sposób się odciąć, nie sposób wyłączyć emocji związanych z końcem jego wielkiej kariery. Dzisiaj życzę Mu sukcesów już na innych polach, związanych z organizacją i rozwojem koszykówki w Polsce i myślę sobie, że „nasz człowiek w Warszawie” to idealny kandydat na Prezesa Polskiego Związku Koszykówki. Tego Ci Łukasz życzę! Powodzenia!
Łukasz Koszarek
„Tyle, ile dzisiaj pozytywnych słów dzisiaj otrzymałem, spotkania z dziećmi, powrót do mojej szkoły podstawowej, spotkania z moimi nauczycielami, to był bardzo emocjonalny i sentymentalny moment. A wszystkim mały dzieciaczkom, z którymi miałem przyjemność się spotkać mówiłem, że nawet pochodząc z takiego miasta jak Września, która nie jest wielką metropolią, też można spełniać marzenia. Ja te marzenia spełniałem każdego dnia grając w klubach i w reprezentacji, podróżując po świecie, walcząc o tytuły i medale. Gdy są marzenia, to wszędzie najdziemy miejsca, gdzie możemy sie rozwijać, wszędzie znajdziemy dobrych ludzi, którzy nam pomogą. Starajmy się tylko być dobrym człowiekiem i wykorzystywać swoją szansę!”
Galeria z meczu pożegnalnego Łukasza Koszarka, fot AG