W Sokołowie było gorąco nie tylko na boisku
Do rangi poważnego wydarzenia urosły derby gminy Września Kosynier Sokołowo – Błękitni Psary Polskie w 4. grupie B klasy. Niestety, oprócz sportowych emocji przyniosły też emocje pozaboiskowe, które w żadnym wypadku nie powinny się zdarzyć. W A klasie Warta i Orlik odniosły zwycięstwa. Cieszy zwłaszcza druga z rzędu wygrana pyzdrzan.
B klasa, gr. 4
Zjednoczeni Września są już w A klasie i grają już tylko o prestiż, o godne pożegnanie z najniższą klasą rozgrywek. W miniony weekend wrześnianie podejmowali Farę Pelikan Żydowo i wygrali 4:1, choć do przerwy przegrywali 0:1. W przerwie zespół się zmobilizował, wszak liderowi nie przystoi przegrywać na własnym terenie, i strzelił rywalom 4 gole. Ich autorami byli: Maciej Lisiecki, który zanotował 3 trafienia, w tym jedno z rzutu karnego i Jakub Cierpiszewski, który raz pokonał bramkarza gości. Zjednoczeni zainkasowali kolejne 3 punkty i nadal są drużyną w tym sezonie niepokonaną. Do końca rozgrywek zostały 4 kolejki i kto wie, czy znajdzie się ekipa, która wygra z drużyną z Wrześni? Może być tak, że Zjednoczeni nie poniosą porażki w tegorocznych rozgrywkach i zapiszą się w annałach B klasy.
W Sokołowie doszło do niezwykle ważnego pojedynku pomiędzy Kosynierem, a Błękitnymi Psary Polskie. Obie ekipy walczą o premię do A klasy i obie zdawały sobie sprawę z tego, że nie mogą tego meczu przegrać. 3 dni wcześniej Kosynier grał derby w Psarach ze Zjednoczonymi, przegrał 0:5, ale sam trener sokołowskiej ekipy po tym meczu twierdził, że przegraną z liderem brał pod uwagę, bo dla niego „meczem o życie” był pojedynek z Błękitnymi. I Damian Wyrzykiewicz miał rację. Zwycięstwo 2:0 dało Kosynierowi nadzieję, na awans, a Błękitnych od tego awansu trochę oddaliło. Po raz pierwszy w tym sezonie obie nasze gminne ekipy wyprzedził Antares Zalasewo.
Ale wróćmy do meczu, który, jak na rozgrywki B klasy, stał naprawdę na dobrym poziomie, a co najważniejsze dostarczył wielu emocji – tych dobrych sportowych i tych złych, chuligańskich. W pierwszej połowie Kosynier był lepszy, grał uważnie, atakował, a co najważniejsze stwarzał więcej sytuacji bramkowych. Po jednej z nich, zza pola karnego Adrian Matysiak huknął jak z armaty pod poprzeczkę i bramkarz Błękitnych, pomimo interwencji, musiał wyjmować piłkę z siatki. Kilka minut potem rozpędzony piłkarz Kosyniera był faulowany przez obrońcę gości i ten obejrzał czerwony kartonik. Błękitni musieli grać w osłabieniu. Ja się na chwilę zatrzymam przy tej sytuacji, bo jest ona kontrowersyjna. Owszem, zawodnik Błękitnych faulował. Był to faul zdecydowanie taktyczny, mający na celu powstrzymać kontrę Kosyniera (po błędzie piłkarza z Psary, który podawał niecelnie wszerz boiska), ale był to faul bez nadmiernej agresji, umyślne podcięcie rywala bez chęci wyrządzenia mu krzywdy i moim zdaniem sam faul zasługiwał tylko na żółtą kartkę. Ale ważne są okoliczności tego przewinienia, bo rozpędzony zawodnik Kosyniera, zdaniem tych co czerwoną kartkę popierali, znalazł by się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości i miałby ogromną szansę na zdobycie gola. Zdaniem przeciwników czerwonej kartki nie wyszedłby sam na sam, bo z boku, bliżej bramki był inny zawodnik Błękitnych i on spokojnie mógłby ten atak zablokować. Sytuacja oczywiście jest kontrowersyjna, każdy ma na nią swój pogląd. Ja jednak skłaniałbym się tylko ku żółtej kartce, gdyż faulowany piłkarz Kosyniera nie był najbliżej bramki rywali i w chwili, gdy był faulowany, nie miał za plecami obrońców i nie wychodził sam na bramkarza. Ale powtarzam, sytuacja ta była kontrowersyjna.
Po zmianie stron o dziwo grający w osłabieniu goście byli stroną przeważającą. Za wszelką cenę starali się odrobić straty. Kosynier się cofnął i raz po raz z kontr próbował się odgryzać. A że grał w przewadze to kontry te były niezwykle groźne i Błękitni tylko bardzo dobrej postawie swojego bramkarza mogą zawdzięczać to, że nie stracili kolejnych bramek. Ale wszystko ma swój kres i jedna z nich przyniosła Kosynierowi powodzenie. Bardzo dobrze grający bramkarz Błękitnych popełnił błąd – wyszedł do wstrzelonej w pole karne piłki, ale wybił ją tuż poza pole karne. Tam piłkarz Sokołowa strzelił z tzw. pierwszej piłki i zmierzającą do pustej bramki futbolówkę ręką zatrzymał kapitan ekipy z Psar, Marcin Walkowiak. Arbiter ukarał go czerwoną kartką i odesłał do szatni. Błękitni zostali na placu w dziewięciu. Oczywiście sędzia wskazał też na wapno, co Kosynier pewnie wykorzystał i prowadził 2:0. Bez dwóch graczy Błękitni nie byli już w stanie postawić się Kosynierowi, który rozegrał dobry, przede wszystkim mądry mecz. I gdyby jego piłkarze mieli lepiej ustawione celowniki mógł ten pojedynek wygrać zdecydowanie wyżej. A Błękitni? Cóż, na ich niekorzyść zadziałała pierwsza, kontrowersyjna czerwona kartka (druga absolutnie zasłużona i bezdyskusyjna). Mimo osłabienia starali się i walczyli i za to naprawdę słowa pochwały, bo będąc w bardzo trudnej sytuacji, w 2. części meczu długimi fragmentami byli stroną przeważającą.
Tak, tak, to był bardzo ważny mecz, to było bardzo ważne zwycięstwo dla Kosyniera, bo pozwala ekipie Damiana Wyrzykiewicza mieć cały czas kontakt z czołówką i szanse na awans. Ważny też dla Błękitnych, bo po porażce stoją już pod ścianą. W najbliższych kolejkach nie mogą już sobie pozwolić nawet na remisy, a to będzie trudne, bo w kolejnych dwóch meczach grać będą bez swoich dwóch podstawowych piłkarzy (kara za bezpośrednie czerwone kartki). Co tu dużo mówić – trudne dni przed zespołem Dawida Walkowiaka.
A oto ciekawe zestawienie”
4 najbliższe mecze Błękitnych: u siebie z GKS Gułtowy, w Żydowie z Farą Pelikan, w Swarzędzu z Meblorzem II i w Psarach ze Zjednoczonymi.
4 najbliższe mecze Kosyniera: w Orchowie z Hetmanem, u siebie z Pelikanem Niechanowo, w Swarzędzu z Antaresem Zalasewo i u siebie z Wełnianką Kiszkowo.
Wydaje się, że łatwiejszy kalendarz ma Kosynier, ale jak będzie? Zobaczymy!
No i na koniec słowo o wydarzeniach pozaboiskowych, bo i takie w Sokołowie miały miejsce. Obie ekipy miały swoje grupy kibiców wyposażone we flagi w barwach klubowych i dopingujące swoich piłkarzy. Ci z Psar byli głośniejsi, ale bardziej niegrzeczni w wyzwiskach, momentami wulgarni i nie mogło to się podobać. Ba, w pewnym momencie weszli w posiadanie flagi Kosyniera i zrobiło się gorąco. Nie wiem czy ten fakt, czy może inna sytuacja sprawiły, że wśród kibiców miejscowych pojawił się „superman”, który chciał rozprawić się ze wszystkimi kibicami z grupy przyjezdnych. Był agresywny, trzymany przez porządkowych rzucał się jak ryba w sieci i za wszelką cenę dążył do siłowej konfrontacji. Sytuacja stała się na tyle poważna, że arbiter przerwał mecz, ba nawet gracze Kosyniera pobiegli, by krewkiego „gospodarza” uspokoić. Przerwa w meczu trwała kilka minut, ale się udało. Chciałbym w tym wypadku pochwalić porządkowych z Sokołowa, którzy zadziałali szybko, bezboleśnie i nie tylko uspokoili „supermana”, ale odebrali z rąk przyjezdnych flagę Kosyniera i oddali miejscowym. Kilka minut potem, gdy flaga Błękitnych znalazła się w rękach kibiców Kosyniera akcja porządkowych była równie udana. Na drodze negocjacji niebieska flaga wróciła do kibiców z Psar. Było gorąco, na szczęście, dzięki właściwej reakcji służb porządkowych udało się niebezpieczeństwo chuligańskich rozrób zażegnać. Z tych nieprzyjemnych incydentów działacze Kosyniera i Błękitnych muszą jednak na przyszłość wyciągnąć wnioski!
Wyniki 18. kolejki gier:
Zjednoczeni Września – Fara-Pelikan Żydowo 4-1
Kosynier Sokołowo – KS Błękitni Psary Polskie 2-0
Koziołek II Poznań – Pelikan Niechanowo 0-3
Meblorz II Swarzędz – GKS Gułtowy 4-1
Wełnianka Kiszkowo – Antares Zalasewo 1-2
Zjednoczeni II Trzemeszno – Hetman Orchowo 3-3
Tabela
A klasa, gr. 8
Warta Pyzdry grała na własnym boisku z „czerwoną latarnią” 8. grupy A klasy, zespołem CKS Zduny i wygrała 4:3. Powie ktoś: co to za sukces, jak ledwo, ledwo wygrała z najgorszym zespołem. Cóż, to prawda, ale z taką drużyną też trzeba umieć wygrać, a dla będącej w kryzysie Warty to już drugi z rzędu zwycięski mecz i za to piłkarzom Piotra Dowbusza należy się pochwała. A, o dziwo, ten mecz lepiej zaczęli goście, którzy w 27. minucie prowadzili już 2:0. Warta się otrząsnęła, gola zdobył Nikodem Moch i do przerwy gospodarze przegrywali 1:2. Po zmianie stron, w 55. minucie Patryk Dowbusz doprowadził do remisu, ale ten stan nie trwał długo, bo w 58. minucie goście prowadzili już 3:2. Ostatnie „słowa” w tym pojedynku należały jednak do gospodarzy. W 60. minucie Mateusz Lasecki doprowadza do stanu 3:3, a w doliczonym czasie gry niezawodny Bartłomiej Sodkiewicz daje Warcie zwycięstwo. Cóż, troszkę wymęczone, w dramatycznych okolicznościach, ale ważne zwycięstwo! Gratulacje, bo pyzdrzanie po kilku porażkach z rzędu zaczęli znów punktować.
Fot. https://www.facebook.com/grzegorz.frontczak.374
Orlik Miłosław, po dwóch kolejnych remisach, znów „wyfrunął” na zwycięską ścieżkę. Tym razem podopieczni Pawła Skrzypczaka na własnym boisku podejmowali przedostatnią w tabeli drużynę KUKS Zębców Ostrów Wlkp. Miłosławianie wygrali 2:0, choć o tę wygraną wcale nie było tak łatwo jak się mogło, na podstawie różnicy miejsc w tabeli, wydawać. Orlik wyszedł na prowadzenie w 20. minucie (gola zdobył Damian Szwat) i wynik ten utrzymywał się do końcowych sekund tego meczu. Dopiero w 4. minucie doliczonego czasu gry gola na 2:0, przypieczętowującego zwycięstwo gospodarzy, strzelił Jakub Piotrowski. Ta wygrana nie zmieniła sytuacji w tabeli, Orlik nadal jest 3. i ma 6 oczek straty do miejsca dającego awans do A klasy. Być może ten pościg nie zakończy się sukcesem, ale postawa Orlika w rundzie wiosennej zasługuje na słowa uznania. Brawo Panowie! Do końca sezonu jeszcze 4 kolejki i trzeba walczyć do końca.
Wyniki 22 kolejki gier:
Orlik Miłosław – KUKS Zębców Ostrów Wlkp. 2-0
Warta Pyzdry – CKS Zduny 4-3
LAS Kuczków – OKS Ostrów Wlkp. 9-1
Czarni Wierzbno – Tarchalanka Tarchały Wielkie 2-1
Czarni Dobrzyca – Korona Pogoń Stawiszyn 1-0
Prosna Chocz – Błękitni Chruszczyny 3-0
Gladiatorzy Pieruszyce – Sulimirczyk Sulmierzyce 8-1
Tabela