Piłka nożnaVictoria Września

Rozdwojenie jaźni w Lesznie

Z jednej strony smutek i żal zarówno piłkarzy, jak i trenera Victorii po meczu z Polonią w Lesznie, bo wrześnianie byli drużyną zdecydowanie lepszą, a tylko zremisowali 1:1. O wyniku zadecydował jeden błąd w obronie i kilka niewykorzystanych „setek”. Z drugiej strony uśmiech i zadowolenie, bo to był najlepszy mecz Victorii na wiosnę, który dobrze rokuje na przyszłość.

Nie odkryję Ameryki kiedy stwierdzę, parafrazując słowa pisarza, że „We Wrześni bez zmian”. Znów Victoria grała dobrze, ba, w pierwszej części meczu doskonale, i znów nie wygrała meczu. Zanim o samym meczu słów kilka skreślę muszę powiedzieć o tym, że Victoria do meczu z Polonią wyszła bodajże w najmłodszym składzie w najnowszej historii klubu. Średnia wieku składu, na jaki zdecydował się trener Paweł Lisiecki wyniosła 22,2 lata. Śmiem twierdzić, że żadna drużyna w IV lidze nie gra tak silnym i tak szerokim zestawieniem młodych piłkarzy. No, to teraz możemy przejść do wyjściowej jedenastki:

Perzyński – Szaufer (55′ Majer), Kruszyński, Marecki, Kwaśny (88′ Czajczyński) – Strzelczyk, Sarnowski, Groszkowski – Kajdan (65′ Szczublewski), Jankowski (80′ Kpassa), Wolniewicz (83′ Czerniak)

Victoria wyszła bardzo odważnie, bardzo ofensywnie, bo 4-3-3, i od pierwszych minut tego meczu narzuciła swoje warunki gry. Już w 1. minucie po lewej stronie Kacper Kajdan ograł obrońcę, podciągnął do końcowej linii, dograł do środka, do Mikołaja Jankowskiego, ale w ostatniej sekundzie obrońca Polonii, wślizgiem wybił piłkę na rzut rożny. Zaczęło się jak u Hitchcocka – od mocnego uderzenia, a potem było jeszcze mocniej, jeszcze bardziej emocjonująco i ekscytująco! W 4. minucie Jakub Kwaśny z dystansu huknął jak z armaty i piłka trafiła w poprzeczkę. Victoria non stop atakowała, grała uważnie, dokładnie, uruchamiała ataki skrzydłami, gdzie hasali Wolniewicz z Kajdanem i gospodarze nie mieli za bardzo pojęcia co się dzieje. Nie potrafili odebrać nam piłki, nie mieli szans na organizowanie swoich ataków i widząc to skupili się na obronie swojego przedpola. A jednak wrześnianie z tą skomasowaną obroną sobie radzili. W 7. minucie akcja Wolniewicz-Jankowski-Wolniewicz, Arek wpadł w pole karne i z lewej strony strzelił mocno w krótki róg. Bramkarz Polonii, nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni w tym meczu, udowodnił, że swój fach zna. Napór Victorii nie malał, raz po raz prowadziła akcje, które kończyła strzałami i często bitymi rzutami rożnymi, z których jednak nie potrafiła czerpać korzyści. Wreszcie w 20. minucie znów znakomicie na lewej stronie pokazał się Kacper Kajdan. Utrzymał piłkę, dograł do Mikołaja Jankowskiego, ten zobaczył wbiegającego w pole karne Jakuba Groszkowskiego i podał mu idealnie w tempo. „Groszek” doszedł do piłki i gdy składał się do strzału został popchnięty. Sędzia się nie wahał. Odgwizdał faul i wskazał na „wapno”. Pewnym egzekutorem karnego był Mikołaj Jankowski i Victoria objęła zasłużone prowadzenie. A to nie koniec emocji.

W 25. minucie Igor Sarnowski wypatrzył „Jankesa” dograł na przedpole i Mikołajowi zabrakło kilku centymetrów by wepchnąć piłkę do siatki. Dosłownie 3 minuty potem Jakub Groszkowski „przeczytał” środkowego obrońcę gospodarzy, jak ten wyprowadzał piłkę, odebrał mu ją i pobiegł sam na bramkarza Polonii. Jakub strzelił, ale rywal w ekwilibrystyczny wręcz sposób ten strzał obronił i szansa na podwyższenie wyniku przepadła. Może gdyby Jakub mijał bramkarza, to wtedy miałby szansę strzału do pustej bramki, ale dzisiaj to już tylko gdyby, gdyby… W 35. minucie Wiktor Strzelczyk zagrał do Arka Wolniewicza, a ten zza linii pola karnego lobował bramkarza. Pomylił się o centymetry i piłka przeszła nad poprzeczką. Minutę potem doskonały atak „Jankesa”, ograł obrońcę i podał idealnie do Igora Sarnowskiego. Igor uderzył z powietrza w samo okienko, ale bramkarz gospodarzy znów popisał się cyrkowymi wprost umiejętnościami i piłkę wybił na rzut rożny. W 43. minucie ponownie widzieliśmy Igora Sarnowskiego, który ograł obrońcę i dograł do Mikołaja Jankowskiego. Niestety, jego strzał obrońcy zdołali zablokować. Dosłownie minutę potem w idealnej sytuacji znalazł się Arek Wolniewicz. Miał może 6 metrów do bramki, dużo miejsca i czasu. Strzelił mocno, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. To powinna być bramka. Niestety, kolejna okazja nie została wykorzystana.

Tak, tak – to nie sceny z filmu pt „Jak Lech ograł Koronę”, ale sceny z meczu Polonia Leszno – Victoria. Nasz młody zespół rozegrał znakomite 45 minut, moim zdaniem najlepsze w tej rundzie, a mimo to mając może 8 sytuacji do zdobycia gola tylko raz, z rzutu karnego, pokonał znakomicie dysponowanego bramkarza gospodarzy. To musiało boleć, bo rywale tylko kilka razy weszli w naszą strefę obronną, a oprócz dośrodkowań oddali bodajże jeden strzał z dystansu – bez trudu wyłapany przez Janka Perzyńskiego.
W przerwie meczu kibice gospodarzy nie kryli obaw co do drugiej odsłony i twierdzili, że wiosną takiego zespołu u nich jeszcze nie było (przypomnę tylko, że w tej rundzie Polonia nie przegrała meczu na własnym, pięknym zresztą stadionie). Ale po zmianie stron emocji zdecydowanie mniej. Victoria nadal kontrolowała mecz, ale gospodarze się uaktywnili, zaczęli walczyć na całym boisku i dążyć do wyrównania. I swój cel osiągnęli. W 65. minucie meczu piłkę przy linii bocznej (na środku boiska), po nieudanym dryblingu, stracił Jakub Groszkowski. Gospodarze zagrali do środka i tutaj Wiktor Strzelczyk przegrał „przebitkę”, Adrian Kruszyński nie zdążył zablokować podania i piłka wpadła w pole karne obok Klaudiusza Mareckiego. Wychodzącego na czystą pozycję piłkarza Polonii próbował jeszcze blokować Jakub Kwaśny, ale jego wślizg trafił w nogi rywala i arbiter podyktował drugiego karnego w tym meczu. Gospodarze tę szansę wykorzystali i doprowadzili do remisu. I tutaj trudno się pogodzić z następującym zestawieniem: sytuacje bramkowe 8:1 dla Victorii, wynik 1:1. Cóż, czasem taka jest piłka. Niesprawiedliwa – powiedzą jedni, sprawiedliwa właśnie – stwierdzą inni, bo sytuacje bramkowe trzeba wykorzystywać, bo ta dyscyplina sportu na tym polega, że liczy się to co w siatce rywala. Do końca meczu, mimo prób z obu stron, nic się już nie zmieniło i ten mecz zakończył się po działem punktów, choć powinien kilku bramkowym zwycięstwem Victorii.

A teraz kilka moich spostrzeżeń, bo trudno po takim meczu ich nie mieć.

Znakomita pierwsza połowa – perfekcyjna jeśli chodzi o grę, zaangażowanie, budowanie akcji, tworzenie sytuacji bramkowych, grę obronną. To był wzór, do którego zawsze powinniśmy dążyć. Wszyscy zagrali naprawdę bardzo dobre 45 minut. Dobre skrzydła – Kajdan, Wolniewicz, bardzo aktywny Sarnowski, rewelacyjny, najlepszy tej wiosny Mikołaj Jankowski na „9”, doskonały mecz Klaudiusza Mareckiego w obronie (można? – można!), nie do przejścia młody „Strzelba”, pewny, spokojny Janek Perzyński w bramce i wreszcie w najlepszej dyspozycji Jakub Groszkowski. „Groszek”, troszkę wycofany, (z 10 na 8) znów był liderem, „kierowcą”, „dyspozytorem”, „panem kierownikiem” przed duże „K”. Aż chciało się patrzeć na to jak decyduje o obliczu gry naszego zespołu. Wielkie brawa Jakub i żadnych zmian proszę w sposobie gry i dyspozycji – tak ma być do końca rozgrywek!!! Jeżeli mógłbym się do kogoś przyczepić w tej idealnie pracującej maszynie, to może odrobinę do Huberta Szaufera, który moim zdaniem nie był właściwie skoncentrowany, trochę nonszalancki i zdarzyły mu się kiksy.

Skuteczność – nie ma co gadać, nie do przyjęcia i tutaj „Houston, mamy problem”! Tak być nie może, że z kilku doskonałych okazji nie wykorzystujemy żadnej! I tutaj trener musi coś zrobić, musi nad tym pracować. Wiem, mamy zespół bardzo młody, któremu brakuje ogrania, doświadczenia, ale takie sytuacje jak mieliśmy w Lesznie trzeba wykorzystać.

Młodość jest naszym atutem. Odwaga, z jaką wyszła Victoria na piękną, zieloną murawą leszczyńskiego stadionu, musiała budzić podziw. Szerokie, swobodne granie, tworzenie sytuacji, postawa bez kompleksów wobec dużo bardziej doświadczonego rywala – za to wszystko brawa! Ale wystarczyła jedna strata piłki na linii środkowej boiska, poszedł błąd za błędem i co? Karny i remis? Nikt nie przerwał kontry, nikt nie odebrał piłki, nikt nie skasował akcji gospodarzy i tutaj wyszedł najbardziej brak doświadczenia. Bo inny, starszy, bardziej ograny zespół, wiedziałby co w takiej sytuacji należy zrobić. W tym przypadku, właściwa postawa w obronie przy kontrze, nasza młodość i fantazja były przeszkodą, a nie pomocą!

Co do młodości jeszcze – niestety, Orlande Kpassa nie spełnia wiosną (wrócił po kilkumiesięcznej kontuzji) pokładanych w nim nadziei. Nie wygrywa pojedynków, nie potrafi utrzymać się przy piłce, nie odgrywa jej kolegom, ma kłopoty z ruchliwością, z bieganiem. Dlatego np. w Lesznie zamiast Orlande postawiłbym na Mikołaja Czajczyńskiego. Wiem, wiem, inna pozycja, ale Mikołaj przez 3-5 minut powalczył i pobiegał więcej niż Orlande przez kwadrans. Nie wspomnę już o tym, że Mikołaj ma 18 lat i jest przyszłością tego zespołu. No, ale to moje spostrzeżenia tylko. A jeśli już jesteśmy przy piłkarzach grających w drugiej połowie to Mateusz Majer dla mnie nie jest obrońcą i męczy się na tej pozycji okrutnie. Widać, że chce biegać po skrzydle i taka gra mu pasuje. Wiem, wiem – takie są potrzeby, ale chcę tylko powiedzieć, że Mateusz grając na prawej obronie nie jest na swoim miejscu. No i na koniec Maciej Szczublewski, który wszedł w drugiej połowie i chwilami jakby był głową poza boiskiem. I ja tego absolutnie nie rozumiem. Cenię i szanuję grę Macieja – potrafi czasem z niczego zrobić coś wyjątkowego, na treningach jest The Best, ale z drugiej strony czasem jakby nie „dojeżdżał” na mecz, jakby ciałem był na murawie, a głową w domu, w szatni, nie wiadomo gdzie… I z tym musi coś wreszcie zrobić, jeśli nie chce poważnych stanów przedzawałowych u kibiców!

Po meczu w Lesznie znów w głowach kibiców zaświtała nadzieja na to, że w kolejnych spotkaniach zobaczymy tę widowiskowo, swobodnie grająca Victorię. Cóż, przekonamy się o tym już w najbliższą sobotę. O 13:00 przy Kosynierów mecz z Wartą Międzychód. Ja chciałbym znów oglądać Victorię taką, jaką widziałem w Lesznie, w pierwszej części meczu z Polonią!

Wyniki 29. kolejki spotkań:
Polonia 1912 Leszno – Victoria Września 1-1

Victoria Skarszew – Kotwica Kórnik 0-3
Walkower. Victoria wycofała się z rozgrywek
Polonia 1908 Marcinki Kępno – Korona Piaski 2-0
Mieszko Gniezno – Lipno Stęszew 1-0
Warta Międzychód – Steico Noteć Czarnków 1-5
Huragan Pobiedziska – GKS Tarnovia Tarnowo Podgórne 1-0
LKS Gołuchów – GKS Iskra Szydłowo 2-1
Centra 1946 Ostrów Wlkp. – Nielba Wągrowiec 0-1
SKP Słupca – Obra 1912 Kościan 1-2

Tabela

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Zbliżające się wydarzenia