Victoria – piękny motyl na wiosnę?
W czasie przerwy zimowej, Victoria Pawła Lisieckiego przepoczwarza się niczym poczwarka w kokonie: zachodzą zmiany w kadrze, a piłkarze ciężko pracują, by wiosną grać lepiej niż jesienią, by walczyć o czołowe lokaty w IV lidze, by być jak piękny motyl, który unosi się nad zieloną murawą. I gdy spojrzymy na pierwszą część sparingowego meczu z Unią Swarzędz, to Victoria tej przemiany jest bardzo bliska.
Unia Swarzędz to solidny, III-ligowy zespół, który prowadzi doskonale znany we Wrześni Tomasz Bekas. Po I rundzie Unia zajmuje 8. miejsce w 2. grupie II ligi. Wiosną chce powalczyć o jeszcze wyższe pozycje. Dlatego jadąc na ten sparing zastanawiałem się jak Victoria, będąca w trakcie solidnych zimowych przygotowań poradzi sobie z tak solidnym zespołem, jakim jest drużyna z miasta meblarzy, czy kombinowana co mecz obrona zatrzyma szybkich napastników, czy nasza druga linia będzie w stanie, pod presją rywali, utrzymać piłkę i wreszcie czy napastnicy coś stworzą, coś trafią? Biorąc pod uwagę powyższe pytania i to, że to jedna z ostatnich okazji do sprawdzenia się na tle bardzo silnego rywala, stawiałem na to, że trener Paweł Lisiecki od początku meczu postawi na, jego zdaniem, piłkarzy będących w najlepszej dyspozycji. I się nie pomyliłem.
Naprzeciw Unii stanęła następująca jedenastka: Nowicki – Marecki, Pluciński, Kwaśny – Szczublewski, Strzelczyk, Sarnowski, Groszkowski, Majer – Wolniewicz, Jankowski.
Zaczęło się fatalnie, bo już w 1. minucie Victoria przegrywała o:1. Czy zawodnicy byli jeszcze usztywnieni, nierozgrzani, czy jeszcze analizowali w głowach wskazówki trenera, czy może po prostu się zagapili? Nie wiem, ale skrzydłowego Unii nikt nie zaatakował, poszło dośrodkowanie do środka pola karnego – tam nie było naszych obrońców i nadbiegający zawodnik Swarzędza spokojnie wpakował piłkę do siatki. Oho, pomyślałem sobie, nieźle się zaczyna. W naszym polu karnym zero obrońców, normalnie jak w trenie Kochanowskiego „Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim”. Miałem chwilę zwątpienia, bo Unia ruszyła do huraganowych ataków, ale, ku ogromnemu zaskoczeniu z minuty na minutę Victoria grała coraz lepiej. Nasze „Orły” szybko otrząsnęły się po stracie gola, otrzepały pióra i poszły do boju i to poszły naprawdę z głową podniesioną wysoko. Przez kilkanaście minut Victoria była stroną dominującą, zmusiła gospodarzy do błędu, po którym Mikołaj Jankowski z linii pola karnego strzelił do pustej bramki i było 1:1. Wtedy Victoria „poczuła krew”, ruszyła na Unię z jeszcze z większym impetem. Grała naprawdę bardzo dobrze: szybko, kombinacyjnie, często na jeden kontakt i ta gra wszystkim kibicom bardzo się podobała. Naszą drużynę oglądało się naprawdę z ogromną przyjemnością. Kilka chwil po wyrównującej bramce Arek Wolniewicz przymierzył zza pola karnego, ale minimalnie chybił. A szkoda, bo byłaby to cudowna bramka. Zaraz potem Maciej Szczublewski minął kilku rywali, wpadł w pole karne i zamiast strzelać z 13. – 14. m prawą nogą wszedł, zupełnie niepotrzebnie, w kolejny drybling i gospodarze zażegnali niebezpieczeństwo, a ogromna szansa na prowadzenie w tym meczu po prostu przepadła.
Do przerwy wynik już się nie zmienił, ale to z ogromną radością i pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że drużyną lepszą, ładniej, ciekawiej grającą w piłkę była Victoria Września i dla niej, za te pierwsze 45 minut, wielkie brawa!
Druga część tego meczu rozpoczęła się od zmian, zarówno w szeregach gospodarzy, jak i gości. trener Bekas powiedział mi potem, że w Unii pojawili się lepsi gracze i ta drużna zyskała na jakości. W szeregach Victorii pojawili się zmiennicy i też odbiło się to na poziomie naszej gry. W 48. minucie wykorzystał to wychowanek Victorii, Kamil Kanior, który ze skrzydła zszedł do środka, uderzył zza pola karnego i piłka mimo interweniującego Janka Perzyńskiego wpadła do siatki. To nie była najlepsza interwencja naszego bramkarza i Unia prowadziła 2:1. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że w naszym zespole na murawie pojawili się jeszcze m.in.: Krystian Michalak (testowany obrońca Polonii Środa), Michał Czerniak, Adrian Górecki, Adrian Szaufer, Adrian Kruszyński, Szymon Krawczyński, Filip Brzostowski, Orlande Kpasse, Kacper Kajdan – tak, tak – szeroką kadrę ma nasza drużyna i jest się z czego cieszyć.
W miarę upływu czasu Victoria wyrównała grę, mało tego, stworzyła dwie sytuacje bramkowe, które miał Kacper Kajdan, ale najpierw, po akcji Michała Czerniaka Kacprowi zabrakło dosłownie centymetrów do oddania strzału, a potem strzelił troszeczkę za słabo i szansa na remis przepadła. Druga połowa minimalnie ze wskazaniem na Unię, ale to podopieczni Tomasza Bekasa grali tym teoretycznie lepszym składem, a Victoria teoretycznie słabszym. Biorąc to pod uwagę postawa Victorii znów zasługuje na pochwałę.
Wnioski po meczu w Swarzędzu:
- Na dzisiaj bramkarzem nr 1 jest Tobiasz Nowicki, a Janek Perzyński dwójką.
- Na tle dobrego, szybkiego, konsekwentnie grającego rywala egzamin zdał Jakub Pluciński i chyba zostanie w naszym klubie, zajmie miejsce Danylo Demianenki.
- Najlepszym obrońcą na dzisiaj jest Jakub Kwaśny. „Kwasek” gra jak z nut – znakomicie broni, podłącza się praktycznie do każdej akcji i grając na stronie z Maciejem Szczublewskim sieją zamieszanie w szeregach rywali. Jeśli obaj utrzymają, a może jeszcze podniosą swój poziom, to będą naprawdę w życiowej dyspozycji, oby!
- Krystian Michalak nie zdecydował się pokazać swoich walorów ofensywnych – znów uważny w grze obronnej, ale nie uczestniczący w grze do przodu i szczerze mówiąc mnie nie przekonał. Na tym samym poziomie, a może lepszym, na prawej obronie gra Michał Czerniak, a gdy do zdrowia wróci Hubert Szaufer, to moim zdaniem nie odda miejsca nikomu. Jaką decyzję w kwestii Krystiana podejmie zarząd Victorii? Nie wiem.
- W środku drugiej linii, za plecami Jakuba Groszkowskiego, znakomicie grali Wiktor Strzelczyk z Igorem Sarnowskim i gdy weźmiemy pod uwagę ich wiek (17 i 21) to środek pola mogą opanować na lata – a przypomnijmy, że mamy jeszcze Filipa Brzostowskiego, który wraca po kontuzji i Szymona Krawczyńskiego.
- Mamy mocne boki – Maciej Szczublewski już jest w niesamowitym gazie, a Mateusz Majer ma jeszcze trochę czasu, by odzyskać dyspozycję w końca jesieni.
- Pozycja „Groszka” „na kierownicy” jest nie do ruszenia. Jakub nie jest jeszcze w pełni formy, widać po nim zmęczenie trudnym okresem przygotowawczym, ale to nadal jest przywódca drużyny Pawła Lisieckiego.
- Wreszcie mamy atak: Wolniewicz, Jankowski, Kpasse i Kajdan (rozmowy Victorii z SKP na temat pozyskania tego gracza trwają). Jest z czego wybierać! Ma kto strzelać i to cieszy ogromnie. Widać, że powrót „Jankesa” do domu to jego właściwy ruch.
- Powrót Orlande Kpase po 6. miesiącach rozbratu z futbolem. Orlando nie jest gotowy do gry w lidze, ale cieszy, że wrócił, że wyszedł na boisko, że walczył. Z czasem powinno być tylko lepiej.
- Victoria po raz pierwszy od lat ma szeroką, młodą, bardzo zdolną kadrę (w większości swoją), co cieszy najbardziej. Po tym co widziałem w Swarzędzu z optymizmem i nadziejami czekam na wiosnę.
- Panie trenerze! Tak trzymać, bo w Swarzędzu było widać, że Victoria idzie w dobrym kierunku!
Teraz Victoria będzie tylko trenować, czeka ją 10. dniowa przerwa w meczach sparingowych. I bardzo dobrze. Piłkarze odpoczną, nabiorą świeżości i w sobotę 25 lutego pojada do Poznania, na Bułgarską, zagrać z Wiarą Lecha.