Krispol rozpalił ognisko nadziei
Przed meczem Krispolu z Astrą Nowa Sól pisałem o tym, że gospodarze muszą wygrać za 3 punkty, by dać sobie jeszcze cień nadziej na skuteczną obronę 1 ligi. No i Krispol wygrał z czego należy się bardzo, ale to bardzo cieszyć, bo zapalił ognisko nadziei, nadziei na lepszą grę, nadziei na kolejne punkty, wreszcie nadziei na skuteczną pogoń za zespołami, które wyprzedzają Krispol w tabeli Tauron 1 Ligi.
Mecz z Astrą był więc niezwykle ważny pod względem mentalnym i ten egzamin siatkarze Mariana Kardasa zdali, choć łatwo nie było. Prześledźmy wszystkie 3 partie:
1 set
Gospodarze od pierwszej piłki grali spokojnie, skutecznie w ataku i obronie, łatwo punktowali do stanu 17:9. A potem? A potem piorun w bombki strzelił i świat, dzięki transmisji tv oglądał drużynę, która nagle przestała wiedzieć co się dzieje na parkiecie. Jakby naszych siatkarzy ktoś podmienił, a ci nowi nie potrafili odbić piłki na stronę rywali. Dlatego szybciutko zrobiło się 19:19, a po chwili 21:21. Po kilku minutach szok minął, „starzy” wrócili i nasi siatkarze mieli piłkę setową przy stanie 24:23. Wykorzystali ją (skuteczny blok Jędrzeja Ziółkowskiego) i zwyciężyli seta 25:23. Ufff, ludzie, co za nerwy…
Co zwróciło uwagę w tej partii? Oprócz dziwnej turbulencji w jaką wpadła drużyna gospodarzy, na pochwałę zasłużyła gra blokiem.
2 set
Siatkarze Mariana Kardasa zaczęli podobnie jak w 1. secie, aktywnie. Prowadzili 4:2, ale po chwili przegrywali z Astrą 5:6, bo nie potrafili skończyć piłek w ataku. Kolejna odsłona tego seta to bardzo wyrównana gra obu drużyn. Było po 7, potem po 10, a potem po 15, po 18 i po 19, i po 20, i po 21, i po 22, i po 23 i tak sobie grali – najpierw my psujemy, potem wy psujecie…. Tak, tak, to była gra na niezbyt wysokim poziomie, pełna błędów z obu stron, ale trzeba przyznać, że gra bardzo, ale to bardzo emocjonująca. Jak to się mówi – emocje były! W końcówce seta znów na prowadzenie wyszli gospodarze, było 24:23 i Krispol miał piłkę setową. Astra wybroniła i było po 24. Kolejną piłkę, po bardzo dobrym bloku, wygrał Krispol i znów miał „setówkę”. I ponownie blok dał gospodarzom punkt, a tym samym drugiego seta.
Największe plusy w grze Krispolu po 2. setach – Piotr Lipiński na rozegraniu i dobra gra blokiem.
3 set
Wyrównany bój, który kibice oglądali w drugiej partii obie ekipy kontynuowały w trzeciej. Dopiero od stanu po 9, na 11:9 odskoczyła Astra, ale dosłownie chwilkę, bo potem znów był remis, po 11. Po błędach gości i bardzo dobrym bloku Cichosza-Dzygi Krispol wyszedł na prowadzenie 15:13. Ta mała przewaga się utrzymywała. Było 17:15 dla Krispolu, a po kolejnym bloku Cichosza-Dzygi 19:15. Trener Astry wziął czas, by zmobilizować swoich do gry. Udało mu się, bo blokiem zdobyli punkt. Na szczęście kolejne piłki znów grano na zasadzie: jeden wy, jeden my i pozwoliło to na utrzymanie prowadzenia 20:17. Wtedy nasz środkowy miał piłkę w górze, ale… lepiej przemilczę. Fatalne zagranie kolegi chwilę potem skopiował Kaciczak i zrobiło się 20:19 dla Krispolu. Dopiero Jakub Buczek przełamał tę serię błędów, skutecznie zagrał w ataku i Krispol odskoczył na 21:19. Po chwili blok Krispolu znów zadziałał i było 22:19. Niestety, dwie kolejne piłki padły łupem gości i zrobiło się 22:21. Ale wtedy, znów trafił Jakub Buczek, a Rudnicki zatrzymał atak Astry i było 24:21. Niestety, nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy sprawiły, że Astra odżyła i na tablicy wynik brzmiał 24:23. Na szczęście w następnej akcji znów zadziałał blok Krispolu (Kaciczak) i trzecią partię gospodarze wgrali 25:23.
Ogólnie rzecz podsumowując to był niezwykle nerwowy, ale, co najważniejsze, skuteczny i wygrany mecz Krispolu. Po raz pierwszy nasza drużyna wygrała trzy bardzo wyrównane końcówki setów i tylko wypada wierzyć, że w kolejnych spotkaniach taka ambitna postawa przyniesie punkty, bo te są tak Krispolowi potrzebne, jak karawanie woda na pustyni.
Co czasem niestety martwi, to nie najlepsza sprawność tych młodych, wysokich, znakomicie zbudowanych ludzi. Widać, że są na początku drogi, że są ambitni, pełni chęci i bardzo, bardzo chcieli zrobić więcej, ale mają kłopoty z koordynacją, z techniką, no i umiejętności nie staje. Znakomite warunki fizyczne pozwalają im często bardzo skutecznie grać w bloku. W meczu z Astrą blokiem zdobyli 13 punktów!, Ale w przyjęciu i ataku jest gorzej. Dobrze, że z Astrą Tupta (16 pkt.) i Buczek (17 pkt.) starali się i pokaźną zdobycz punktową ustrzelili. Oczywiście wszystko przed tym młodym zespołem. Jestem przekonany, że za rok, dwa, pracując jak dotąd, nasi obecni zawodnicy będą bardzo dobrymi siatkarzami, ale wyniki potrzebne są tu i teraz.
Na szczęście ta drużyna ma dwie, niezwykle ważne postacie: Piotr Lipiński i Bartosz Zieliński. I właśnie dzięki znakomitej grze obu tych panów, szczególnie Piotra na rozegraniu, mogliśmy cieszyć się z bezcennych 3. punktów. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Piotr Lipiński został wybrany MVP meczu z Astra Nowa Sól i że było to jego drugie wyróżnienie w tym sezonie. Punkty z Astrą były ważne jeszcze z innego powodu, dały kibicom wiele radości w przedświątecznym czasie. Mogą spokojniej zająć się przygotowaniami do wigilijnej kolacji i nie martwić się o przyszłość swej drużyny już tak bardzo, bo to zwycięstwo naprawdę rozpaliło ognisko nadziei.