O czub tabeli i uznanie kibiców!
Dzisiaj wczesnym popołudniem Victoria Września zagra w Piaskach niezwykle dla niej ważny, ostatni mecz rundy jesiennej, ale przedostatni mecz ligowy w tym roku kalendarzowym. Zanim jednak o meczu z Koroną wrócę na chwilkę do spotkania z Victorią Skarszew, bo było to bardzo ważne wydarzenie i nie wolno o nim zapomnieć.
5 remisów z rzędu, brak bramek i ogólne niezadowolenie z jednej strony i chęć zwycięstwa, przełamania złej passy z drugiej strony – tak najdelikatniej można było określić nastroje przed meczem Victorii z Victorią Skarszew. Gospodarze wyszli tak „naładowani” energią, że już w 1. minucie objęli prowadzenie po strzale w długi róg Jakuba Groszkowskiego. Potem, z minuty na minutę, impet malał, a do głosu zaczęli dochodzić goście, którzy mają w swych szeregach kto wie, czy nie najlepszego piłkarza ofensywnego całej ligi, czyli Patryka Palata. I powiem od razu, by nie przedłużać, nasza obrona zagrała prawie wzorowo (1 błąd Danylo i karny) i nie pozwoliła napastnikowi gości praktycznie na stworzenie zagrożenia. Wracając do błędu naszego obrońcy, hm…dziwna sytuacja – zawodnik gości przewrócił się bardzo teatralnie, wręcz zbyt teatralnie, ale zgoda Danylo niepotrzebnie zaatakował rywala od tyłu, włożył nogę tam, gdzie nie powinien, zahaczył przeciwnika i arbiter gwizdnął. Po celnym uderzeniu z punktu oznaczającego rzut karny był remis 1:1. Mimo że Victoria prowadziła grę, to kontry rywali były bardzo groźne. Skarszew pokazał się z dobrej strony jako drużyna dobrze zorganizowana w obronie i łatwo, szybko przechodząca do ataków. No i miała Palata, który jak żaden piłkarz tej ligi, z ogromną swobodą, potrafił uwolnić się od pilnujących go rywali. Przyjemnie się na grę tego piłkarza patrzyło. Do przerwy w meczu dwóch Victorii był remis.
Po zmianie stron znów do natarcia przystąpili gospodarze. Efektem tej ofensywnej postawy był dwa ważne dla przebiegu tego meczu momenty. Pierwszy to czerwona kartka dla piłkarza gości za faul na Adrianie Góreckim, a drugi to piękny gol Szymona Krawczyńskiego. Akcje rozpoczął Wiktor Strzelczyk, zagrał do Adriana Góreckiego, ten z klepy odegrał do „Czestera”, który przyjął piłkę, podbił ją sobie udem i z powietrza kropnął lobem nad bramkarzem rywali. Gol „palce lizać”. Victoria, grając w przewadze, miała ten mecz pod kontrolą. Po faulu na bardzo aktywnym Mateuszu Majerze arbiter przyznał gospodarzom rzut karny. Niestety, piłka po strzale Jakuba Groszkowskiego trafiła w słupek. Zal straconej szansy, bo po pierwsze „Groszek” mógł zdobyć swoją 9. bramkę w sezonie, a po drugie mógł „zamknąć” mecz. A tak się nie stało i do samego końca kibice drżeli o wynik. Ba, w ostatniej akcji meczu goście byli bardzo bliscy wyrównania. Na szczęście jeden z naszych obrońców ofiarnym wślizgiem zablokował strzał rywala i piłka poszybowała na rzut rożny. Victoria wybiegała, wyszarpała zwycięstwo i było to niezwykle istotne w obliczu sytuacji jaka wytworzyła się w IV lidze wielkopolskiej.
Dlaczego wspomniałem, że ten mecz był ważnym wydarzeniem? Dlatego, że nasza drużyna po 5. z rzędu remisach, w tym bezbramkowe, potrafiła wreszcie wygrać, przełamać niemoc, osiągnąć sukces. Mam nadzieję, że ta wygrana, z bardzo trudnym, bardzo wymagającym rywalem, zbuduje w naszym zespole pewność – tak potrzebną przed dwoma meczami na koniec jesieni: z Koroną Piaski i z Lipnem w Stęszewie. Po drugie to zwycięstwo cały czas daje nadzieję na kontakt z czołówką tej ligi. Remis, czy porażka spychałyby Victorię w przeciętność, w otchłań środka tabeli, skąd bliżej byłoby do strefy spadkowej niż do czuba. Taka sytuacja sprawiłaby, że Victoria nie miała by już motywacji, by grać lepiej, by grać o cokolwiek, no chyba, że widmo spadku zajrzałoby w oczy, ale daleki jestem od tak czarnych myśli. 3 punkty z Victorią Skarszew dały nadzieję na lepsze granie, na walkę o czołowe lokaty, bo w tej lidze każdy może wygrać z każdym (vide: ostatni mecz Nielba – Warta Międzychód). Trzeba jednak wygrywać, a nie remisować i z tego punktu widzenia ostatni mecz Victorii też jest istotny.
No i przechodzimy do sedna. Dzisiaj o 13:00 Korona Piaski – Victoria Września. Ostatnio gdy graliśmy w Piaskach (byłem na tym meczu) Victoria wygrała z Koroną 2:1 po bramce Jakuba Groszkowskiego w 90. minucie meczu. Nie miałbym nic przeciwko temu, by nasza drużyna ten wynik powtórzyła, choć wiem, że będzie bardzo trudno, bo Korona, po słabym starcie z meczu na mecz gra lepiej, gra skutecznie. Ale…no właśnie, diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach, a te pozwalają mieć nadzieję na dobry wynik piłkarzy Pawła Lisieckiego. Otóż Korona gra lepiej na wyjazdach niż u siebie. Na własnym, małym, ciasnym nieco boisku, wygrała 2 razy, osiągnęła 3 remisy i 2 razy zeszła z murawy pokonana. Strzeliła u siebie 10 goli i 10 straciła! W delegacjach 4 razy wygrała, a tylko 2 razy przegrywała. Bilans bramek 19:13. Jest więc szansa ograć Koronę na jej terenie. Dlaczego? Bo to zespół, który ma kłopoty z atakiem pozycyjnym, gdy musi prowadzić grę, zdecydowanie lepiej czuje się w kontrach, dzięki którym na wyjazdach strzela dużo goli i osiąga sukcesy.
Biorąc pod uwagę powyższe jestem pełen wiary, że trener Paweł Lisiecki będzie potrafił tak nastawić swoich piłkarzy, by ci, mając na uwadze walkę o górne rejony tabeli, walkę o uznanie i szacunek kibiców, wyszli jak po swoje i po prostu zwyciężyli w Piaskach. Do boju Panowie!
Mecze 17. kolejki:
13:00 Korona Piaski – Victoria Września
13:00 Huragan Pobiedziska – Centra 1946 Ostrów Wlkp.
12:00 LKS Gołuchów – Kotwica Kórnik
13:00 Mieszko Gniezno – Nielba Wągrowiec
13:00 Lipno Stęszew – Steico Noteć Czarnków
13:00 Warta Międzychód – Obra 1912 Kościan
12:00 Polonia 1912 Leszno – SKP Słupca
13:30 Victoria Skarszew – GKS Tarnovia Tarnowo Podgórne
13:00 Polonia 1908 Marcinki Kępno – GKS Iskra Szydłowo
Tabela