Piłka nożna

Fajtłapy w Psarach i dwa hat tricki

Nie wiem skąd się biorą rozjemcy meczów piłkarskich w B klasie, ale wiem, że wielu z nich nie ma zielonego pojęcia o futbolu. Udowodnili to sędziowie-fajtłapy w meczu Błękitni Psary Polskie – Kosynier Sokołowo. Wypaczyli wynik meczu, ale, co najgorsze, nie poniosą za to żadnej odpowiedzialności i pogwiżdżą znów za kilka dni innym drużynom. Zgroza!

B klasa, grupa 4

Wyniki 7. kolejki spotkań:
7/8.10.2022
Fara-Pelikan Żydowo – Zjednoczeni Września 3-9
Bramki dla Zjednoczonych: M. Lisiecki 6, T. Roszyk 2 i S. Bernard
KS Błękitni Psary Polskie – Kosynier Sokołowo 1-1
Bramka dla Kosyniera: K. Pijacki
Bramka dla Błękitnych: D. Rożewski
GKS Gułtowy – Meblorz II Swarzędz 1-2
Hetman Orchowo – Zjednoczeni II Trzemeszno 0-0
Pelikan Niechanowo – Koziołek II Poznań 3-2

Zjednoczeni w Żydowie wygrali po swojemu, czyli wyraźnie i bardzo wysoko, ale i tutaj mieliśy do czynienia z popisami arbitra. Pierwsza bramka dla wrześnian padła po karnym z kapelusza. Obrońca Fary zastopował piłkę Tomaszowi Roszykowi, a sędzia, ni z gruchy, ni z pietruchy, wskazał na wapno. Na nic zdały się protesty gospodarzy – Maciej Lisiecki trafił spokojnie, celnie po raz pierwszy w tym meczu. Chwilę potem gospodarze, po uderzeniu pod poprzeczkę Łukasza Sieczkarka wyrównali na 1:1. A potem? A potem to był festiwal rzutów karnych. Ale zanim to nastąpiło to Maciej Lisiecki jeszcze 2 razy, najpierw lobem, potem strzałem po ziemi, pokonał bramkarza z Żydowa. W odpowiedzi bramkę na 2:3 znów zdobył Sieczkarek, a po jego odważnej szarży bramkarz Zjednoczonych dopuścił się faulu i Fara miała karnego. Wykorzystała go i w meczu był remis 3:3. PO zmianie stron gola dającego Zjednoczonym prowadzenie 4:3 strzelił Tomasz Roszyk, który wykorzystał błąd bramkarza. Po faulu na Macieju Lisieckim w polu karnym arbiter podyktował „jedenastkę”, którą skutecznie egzekwował sam poszkodowany. Szóstego gola, bardzo ładnego, strzelonego zza pola karnego zdobył Sebastian Bernard. I to nie był koniec strzeleckich popisów piłkarzy z Wrześni. Kolejnego karnego na 7. gola dla Zjednoczonych zamienił niezawodny w tym elemencie gry Maciej Lisiecki. Ósma bramka to dzieło Tomasza Roszyka, który wykorzystał gapiostwo obrońców Fary i to, że nie potrafili wybić piłki, a potem znów był karny, bo obrońca Fary, nie wiedzieć czemu, chciał zdjąć spodenki Dawidowi Goclikowi i znów bezbłędny był Maciej Lisiecki.
W sumie mecz, w którym egzekwowano 5 karnych, z czego wrześnianie, a raczej M. Lisiecki 4. I jedna dziwna sprawa – Maciej strzelał 4 razy i 4 razy w prawy róg bramkarza, który zawsze wcześniej, z uporem godnym maniaka, szedł do swojej lewej strony. Po co? Dlaczego choć raz nie spróbował inaczej? Pewnie wie tylko on. Zresztą oglądając popisy bramkarza Fary, obrony nogami, brak chwytu, nieumiejętność wybicia piłki nogą, wyrzuty ręką do przeciwnika, miałem wrażenie, że to nie jest pierwszy strażnik tej drużyny, że to jest tzw. „bramkarz z łapanki”, no, ale to już zmartwienie klubu z Żydowa. Podsumowując Zjednoczeni się nie zatrzymują, grają na luzie, spokojnie i są do bólu skuteczni. Już dzisiaj wydaje się, że tylko trzęsienie ziemi, bo rywali nie ma, może zabrać im awans do A klasy.

Foty: www.facebook.com/profile.php?id=100047355468326 – dziękuję!

I przechodzimy do pierwszych od lat derbów gminy z Błękitnymi Psary Polskie w jednej z ról, czyli do meczu Błękitni – Kosynier Sokołowo. Przed meczem, biorąc pod uwagę dotychczasowe wyniki, byłem przekonany, że to gospodarze są faworytami tej potyczki. Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna i nie ukrywam byłem tym faktem zaskoczony. Powiem wprost, po Błękitnych spodziewałem się lepszej postawy. Tymczasem nie mieli oni pomysłu na ten mecz, nie mieli pomysłu na sforsowanie obrony Kosyniera. Grali wolno, niedokładnie i niby mieli optyczna przewagę, ale tak naprawdę nie stwarzali sytuacji bramkowych. A że Kosynier w pierwszej części najwięcej uwagi poświęcił temu, by gola nie stracić, to do przerwy mieliśmy wynik bez bramek. Ciekawiej było po przerwie – a to za sprawą arbitrów, a to za sprawą piłkarzy. I co do arbitrów – dramat. Ich poziom sędziowania był zdecydowanie gorszy niż poziom grania obu drużyn. Ci panowie nie potrafili właściwie ocenić żadnej stykowej sytuacji na murawie. Nie żądam najlepszych sędziów na tym poziomie rozgrywek, ale minimum wiedzy i umiejętności powinni posiadać, a tymczasem nic, zero, czarna dziura. Mam wrażenie, że większość kibiców obecnych na tym spotkaniu lepiej by sobie poradziła z prowadzeniem tych zawodów, niż ci panowie w czarnych mundurkach. Nie chce mi się opowiadać o ich wyczynach w ocenianiu fauli, bo to nie ma sensu, skupię się tylko na dwóch sytuacjach i tylko dlatego, by pokazać jak wypaczyli wynik meczu.
Sytuacja nr 1
Akcja Błękitnych, dośrodkowanie z lewej strony boiska – piłka frunie na prawy słupek bramki Kosyniera. Bramkarz ją odprowadza blokując krótki róg, obrońca także czuwa, ale za wszelką cenę próbuje ją dopaść (i trudno się temu dziwić) atakujący gospodarzy. Biegnie odważnie, ale w swej szarży wpada na obrońcę, na bramkarza, nie sięga piłki i się po prostu wyrzuca na aut. Nikt nikogo nie popycha, nie fauluje, nikt nikomu nie robi krzywdy, ot po prostu akcja jakich pod bramkami czasem wiele, a tymczasem sędzia gwiżdże i wskazuje na wapno. Z kapelusza wyciąga karnego dla Błękitnych. Konsternacja – piłkarze Kosyniera łapią się za głowy, bo absolutnie niczym nie zawinili, a piłkarze gospodarzy są jakby skonsternowani i zaskoczeni, ale szybko ustawiają piłkę i Dawid Rożewski w 65. minucie wykorzystuje prezent i doprowadza do remisu 1:1.
Tak, Błękitni doprowadzają do remisu, bo wcześniej stracili gola. Napisałem wyżej, że Błękitni zawodzili, że nie mieli pomysłu na ten mecz, że sprawiali zawód swoją postawą, ale może było tak dlatego, że swój bardzo dobry pomysł na ten mecz miał Kosynier. Drużyna z Sokołowa grała bardzo uważnie z tyłu. Kierowana przez stopera i bramkarza obrona nie wybijała piłek na oślep. Starała się grać do środka pola, do rozgrywającego, albo do bocznych pomocników, a ci albo szarżowali bokami, albo rzucali prostopadłe piłki za plecy obrońców z Psar na szybkich napastników. W 51. minucie jeden z piłkarzy Kosyniera przedarł się środkiem, uderzył z dystansu, a odbitą od poprzeczki piłkę do bramki gospodarzy skierował K. Pijacki. Oprócz tej sytuacji Kosynier, po dobrych kontrach, miał jeszcze poprzeczkę, słupek i dwie sytuacje sam na sam. Zespół z Sokołowa nie atakował ciągle, ale jeśli to robił, to z głową i co najważniejsze skutecznie. Widać było, że trener Damian Wyrzykiewicz odrobił pracę domową i dobrze przygotował drużynę do meczu z Psarami.

Sytuacja nr 2
Ostatnia akcja tego emocjonującego, pełnego walki, ale prowadzonego fair (przez piłkarzy) meczu. Kosynier wrzuca piłkę w pole bramkowe Błękitnych licząc na ten magiczny moment, na ostatni strzał, na bramkę dającą zwycięstwo. Do piłki, trochę „jak jeździec bez głowy”, ale zdecydowanie bardziej jak „po trupach” wybiega bramkarz gospodarzy. Zanim jednak sięga piłki tratuje bez pardonu, dosłownie zmiata z powierzchni boiska swojego kolegę z zespołu i zawodnika gości. Obaj stratowani „padają jak muchy”. To zagranie bramkarza, absolutnie nieodpowiedzialne, powinno w ostatniej minucie tego pojedynku dać gościom rzut karny, a bramkarzowi kartkę. Tymczasem arbiter wykorzystując zamieszanie okrzyki piłkarzy obu drużyn, nie wiedząc co począć, widząc, że bramkarz też cierpi, gwizdnął i… zakończył mecz. Powiedzieć błąd, to nic nie powiedzieć. Sędzia zachował się jak dziecko – nie wiedział co uczynić, to wziął i uciekł. I tym sposobem to ciekawe, ze względu na zaangażowanie zawodników, spotkanie zakończyło się podziałem punktów. Brawa dla obu ekip!


Ale starając się sprawiedliwym okiem ocenić boiskowe wydarzenia, to muszę powiedzieć, że Kosynier został przez arbitrów skrzywdzony. I nie doszukuję się w ich pracy złośliwości. Oni po prostu nie potrafili. Byli na poziomie zdecydowanie niższym niż piłkarze.
Kończąc wątek arbitrów, bo to już nie tylko nudne, ale przede wszystkim smutne, muszę pochwalić obie ekipy. Gospodarzy za walkę i dążenie do wyrównania za wszelką cenę. Fakt, robili to śpiąco i nieudolnie, ale się starali. Byli zagrzewani do walki przez liczną bardzo publiczność. Brawo, bo lokalna społeczność jest z nimi!
A Kosynier? Jak zawsze – ambicja i walka do końca, ale tym razem piłkarze z Sokołowa dołożyli do tego mądrość w grze, wyrachowanie i dlatego w tym meczu podobali mi się bardziej.
Błękitni zdają sobie sprawę z tego, że zawiedli w roli faworyta, ale być może taki mały „zimny prysznic” dobrze im zrobi, wyciągną wnioski i w kolejnych spotkaniach znów będą nie tylko waleczni, ale i skuteczni, bo w sobotę nie potrafili znaleźć sposobu na Kosyniera. „Walili głową w mur”, a taka gra nie mogła przynieść powodzenia.

Zapowiedź meczów 8. kolejki
15.10.2022
Godz. 14:00 Kosynier Sokołowo – Hetman Orchowo
Godz. 13:30 Zjednoczeni Września – Wełnianka Kiszkowo

Zjednoczeni II Trzemeszno – Pelikan Niechanowo
GKS Gułtowy – KS Błękitni Psary Polskie
Fara-Pelikan Żydowo – Meblorz II Swarzędz

Tabela

A klasa, grupa 4

Wyniki meczów 7. kolejki:
Płomień Nekla – Las Puszczykowo 2-1
Bramki dla Płomienia: M. Domżalski, B. Kozioł
Koziołek Poznań – KS Łopuchowo 0-2
Błękitni Owińska – WKS Owieczki 4-2
Orkan Jarosławiec – Wełna Rogoźno 2-2
1922 Lechia II Kostrzyn – Maratończyk Brzeźno 3-0
KS Fałkowo – Luboński 1943 Luboń 1-2
Kotwica II Kórnik – Piast Łubowo 2-0

I tutaj miła niespodzianka! Płomień Nekla znów jest zwycięski. Grał u siebie i z zespołem, który był wyżej w tabeli, czyli z Lasem Puszczykowo i wygrał 2:1. Brawo, bo to zwycięstwo pozwoli Płomieniowi na duży oddech, na spokojniejszą grę już bez „noża na gardle”. Dobrze by było, by Płomień rozpalił się na dobre, poszedł za ciosem i „pochłonął owieczki” choć nie brzmi to najlepiej :). Mimo wszystko życzę powodzenia!

Zapowiedź meczów 8. kolejki:
16.10.2022
Godz 11:00 WKS Owieczki – Płomień Nekla
Luboński 1943 Luboń – Koziołek Poznań
Wełna Rogoźno – KS Łopuchowo
Orkan Jarosławiec – Kotwica II Kórnik
KS Fałkowo – Las Puszczykowo
Maratończyk Brzeźno – Błękitni Owińska
Piast Łubowo – 1922 Lechia II Kostrzyn

Tabela

A klasa, grupa 8

Wyniki 7. kolejki meczów:
7.10.2022
Czarni Wierzbno – Orlik Miłosław 6-3
Bramki dla Orlika: Hubert Oczkowski (57, 68, 88)
KUKS Zębców Ostrów Wlkp. – Warta Pyzdry 2-5
Bramki dla Warty: Kamil Szczublewski (18), Patryk Dowbusz (28), Bartłomiej Sodkiewicz (40, 67, 78)
Korona Pogoń Stawiszyn – LAS Kuczków 3-5
Tarchalanka Tarchały Wielkie – Czarni Dobrzyca 3-1
OKS Ostrów Wlkp. – Sulimirczyk Sulmierzyce 2-0
Błękitni Chruszczyny – Gladiatorzy Pieruszyce 0-6

Niewiarygodne wprost, a jednak możliwe. W dwóch meczach naszych drużyn dwa hat tricki, dwóch bohaterów. Problem w tym, że tylko wyczyn jednego z nich pomógł drużynie w osiągnięciu sukcesu. „Strzelba z Pyzdr”, Bartłomiej Sodkiewicz, przyczyniła się do wygranej Warty w Ostrowie Wlkp. Wbijając 3 gole KUKS-owi snajper z Pyzdr umocnił się na pozycji króla strzelców tej grupy. „Pan Profesor Oczko”, Hubert Oczkowski, mimo że znów podkreślił swoja klasę, nie sprawił, że Orlik był zwycięski w Wierzbnie.
Warta po dość niespodziewanej porażce u siebie z Czarnymi Wierzbno (ja się tej przegranej nie spodziewałem) pojechała do Ostrowa i spokojnie ograła tamtejszy jakiś dziwny twór pt. KUKS Zębców, zespół zajmujący ostatnie miejsce w tabeli. Pojechali jako faworyt, wygrali, zgarnęli 3 oczka i wrócili do domu. Prosto i pewnie, mimo że od 70′ warciarze grali w osłabieniu (czerwony kartonik ujrzał Igor Zieliński). Szczerze mówiąc inaczej być nie mogło. Może ta wygrana pozwoli Warcie uwierzyć w siebie i grać w górnych partiach tabeli. Wszak, jak pokazał mecz w Stawiszynie, w tej klasie każdy wynik jest możliwy i nawet Pogoń przegrywa na własnych śmieciach.

Foty: www.facebook.com/grzegorz.frontczak.374 – dziękuję!

Orlik pojechał do Wierzbna i przegrał 3:6. Cóż, niestety, ale tak się jakoś składa, że Orlik na wyjazdach punktuje słabiutko. Wygrał, jak dotąd, tylko jeden mecz, pierwszy w sezonie, w Choczu. Mimo że Czarni byli faworytem wierzyłem, że Orlik powalczy i powalczył. Dowodem trzy gole Huberta. Niestety, wszystko to za mało, bo Orlik za dużo traci. W 7. meczach dał sobie wbić 20 goli, co daje prawie 3 gole na 1 mecz. W całej lidze tylko 2 zespoły mają więcej straconych bramek. I co tu dużo mówić. Nad tym trener Paweł Skrzypczak musi popracować.

Zapowiedź 8. kolejki meczów:
15.10.2022
16:00 Warta Pyzdry – Tarchalanka Tarchały Wielkie
15:00 Orlik Miłosław – Sulimirczyk Sulmierzyce

Gladiatorzy Pieruszyce – OKS Ostrów Wlkp.
LAS Kuczków – Błękitni Chruszczyny
Czarni Wierzbno – KUKS Zębców Ostrów Wlkp.
Prosna Chocz – Korona Pogoń Stawiszyn
Czarni Dobrzyca – CKS Zduny

Tabela

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Zbliżające się wydarzenia