Co się stało przy Kosynierów?
Po takim meczu trudno cokolwiek powiedzieć. Łatwo jest psioczyć, krytykować, marudzić wytykając Victorii błędy w obronie, słabość w ataku i brak zaangażowania. Dużo trudniej jest znaleźć jakieś racjonalne wytłumaczenie tego, co się stało, czyli porażki 0:5 z Nielbą Wągrowiec. Myślę sobie, że trener Lisiecki też ma z tym problem.
Victoria znakomicie wystartowała do tegorocznego sezonu. Rozbudziła nadzieje na dobre granie i wysoką pozycję w tabeli stawiając czoła Lipnu Stęszew, Kotwicy Kórnik, czy zwyciężając na wyjeździe Noteć Czarnków. Niestety, od 2. meczów zespół Pawła Lisieckiego nie potrafi zdobyć choćby punktu. Tydzień temu przegrał w Szydłowie, w sobotnie popołudnie został „ścięty” przez Nielbę. I powiem szczerze nie bardzo rozumiem co się dzieje i dlaczego się tak dzieje? Przecież obrona w pierwszych meczach była monolitem, przecież bardzo dobrze prezentowała się linia środkowa, a w przodzie udawało się strzelać gole, nawet w słabszym meczu z Tarnovią. Ostatnie mecze Victorii cały ten dobry obraz, niestety, zamazują. Czy to tylko jakaś chwilowa słabość? Czy to jakiś kryzys dopadł naszą drużynę? Czy to problem fizyczności, czy może przyczyn należy szukać w sferze mentalnej, czyli mówiąc wprost, czy nie siadła trochę psycha, bo piłkarze poczuli się za szybko mocni? Tych pytań jest wiele. Chciałbym bardzo, by po klęsce z Nielbą Victoria szybko się odbudowała, a nie będzie to łatwe, bo taki wynik, a przede wszystkim postawa na boisku, musi siedzieć w głowach piłkarzy. Są z pewnością przygnębieni, smutni i wściekli, że dali się tak ograć. Tak, tak myślę, że oprócz smutku i przygnębienia są po prostu wściekli, że pierwsze dwa gole (do przerwy 0:2) strzelił im zawodnik, który powinien być pod szczególną opieką, a nie był, czyli Rafał Leśniewski. Są pewnie wściekli, że grając w drugiej połowie najlepszy fragment meczu nie strzelili gola kontaktowego, a super okazję ku temu miał Filip Brzostowski, który z kilku metrów trafił w bramkarza. Wreszcie mogą być źli, że chwilę potem, zamiast przegrywać 1:2 i walczyć o remis, stracili trzeciego gola, po którym pospuszczali głowy, a rywal ich dobijał. Apogeum słabości przypadło na niewykorzystany rzut karny. Nic, kompletnie nic nie zagrało w sobotnie popołudnie przy Kosynierów.
Nie będzie łatwo wyrzucić to wszystko z głów, a muszą, by pojechać do Kościana i za wszelką cenę się zrehabilitować. Przed Pawłem Lisieckim bardzo trudne zadanie – „wyczyścić głowy” swoich zawodników, podnieść ich mentalnie, zmobilizować do walki w kolejnym meczu.
Cóż, takie mecze jak Victorii z Nielbą się zdarzają – nic nie wychodzi, wszystko jest nie tak, jak powinno być. I po takich meczach trzeba umieć wrócić do stanu równowagi. Chcę wierzyć, że Victoria wróci, chcę wierzyć, że Pawłowi Lisieckiemu uda się trudna sztuka wygrania po klęsce, choć ta „góra będzie wyjątkowo stroma” . Rywalem Victorii będzie bowiem Obra Kościan, drużyna, która w ub. sezonie, w dwóch meczach, zapakowała nam 11 goli tracąc 0!!!
W klubie panuje przygnębienie – to normalna sprawa, nikt nie spodziewał się takiego meczu, ale to przygnębienie trzeba przekuć w dobre, najlepiej zwycięskie kolejne granie. Dlatego, moim zdaniem, nie wolno się załamywać, nie wolno poddać się smutnym nastrojom. To nic nie da, wręcz przeciwnie, ugruntuje pogrzebową atmosferę, a taka nikomu nie jest potrzebna. Trzeba się podnieść, trzeba zacząć pozytywnie myśleć, trzeba ze zdwojoną energią przystąpić do kolejnych treningów, znów się mobilizować, nakręcać do meczu z Obrą. Trzeba spokojnie, z zimną głową, przeanalizować mecz z Nielbą, mieć świadomość błędów, by móc ich w kolejnych meczach uniknąć, ale przede wszystkim trzeba wyciągnąć wnioski z porażki, by nigdy więcej tak dotkliwa się nie przytrafiła.
Głowy do góry Panowie! Klęska z Nielbą to nie koniec świata. Ten mecz to już historia. Przed Wami operacja Kościan. Pokażcie, że sobotni mecz był tylko „wypadkiem przy pracy”. Ze zdwojoną siłą, mobilizacją, zaangażowaniem wyjdźcie na Obrę, by po 1. zrewanżować się za ubiegły sezon, a po 2. by wrócić na właściwe, zwycięskie tory. Powodzenia!
PS. Zrezygnowałem z opisu meczu. Uznałem, że w obliczu tego, co się stało tzw. „dołowanie” siebie i piłkarzy nie miało by żadnego sensu. Ważniejsze jest to, by dać naszej drużynie wsparcie, by dać jej impuls do lepszej postawy. I to wsparcie starałem się dać.
Wyniki 6. kolejki gier IV ligi:
GKS Tarnovia Tarnowo Podgórne – GKS Iskra Szydłowo 6-1
Kotwica Kórnik – Warta Międzychód 2-2
Polonia 1908 Marcinki Kępno – Huragan Pobiedziska 3-2
Mieszko Gniezno – Polonia 1912 Leszno 3-2
Korona Piaski – Centra 1946 Ostrów Wlkp. 2-4
Steico Noteć Czarnków – Obra 1912 Kościan 2-1
Lipno Stęszew – SKP Słupca 3-3
Victoria Września – Nielba Wągrowiec 0-5
Victoria Skarszew – LKS Gołuchów 0-1
Tabela