Co się dzieje, co jest nie tak?
Od 2. kolejki, tj. od 13 sierpnia, kiedy to piłkarze Pawła Lisieckiego wygrali 2:1 w Czarnkowie z Notecią, Victoria Września nie potrafi zdobyć 3. punktów na wyjeździe. Niestety, drużyna traci sporo goli, a z ich zdobywaniem ma ogromne kłopoty. Co jest nie tak, co się dzieje, że po dobrym starcie Victoria rozczarowuje?
Po ubiegłym sezonie, w którym Victoria, mając kadrę nie najlepszej jakości, uzyskała wynik ponad stan, po zmianach w zarządzie, po zmianie trenera, po wzmocnieniu i to poważnym kadry, wreszcie po znakomitym początku sezonu i meczach z Lipnem, Notecią i Kotwicą byłem przekonany, że kibice Victorii znów cieszyć się będą oglądając występy naszych piłkarzy. I te nadzieje nie były pozbawione podstaw. Victoria prezentowała się bardzo dobrze w obronie, grała skoncentrowana, grała pewnie mając świadomość, że każda strata, każdy błąd w starciu z bardzo wymagającymi rywalami może zakończyć się utratą gola. Victoria potrafiła też umiejętnie, szybko przejść do kontrataku, strzelała ważne bramki dające punkty. Dość powiedzieć, że po 4. kolejkach Victoria miała na koncie 8 punktów (2. wygrane z Notecią, Tarnovią i 2 remisy z Kotwicą i Lipnem), natomiast w 5. kolejnych meczach Victoria tych punktów zdobyła tylko 4 (wygrana ze Słupcą, remis w Kościanie, porażki z Nielbą, w Szydłowie i w Ostrowie). I co tu dużo mówić, oczekiwania były dużo, dużo większe, tym bardziej, że do zespołu doszli jeszcze Arek Wolniewicz i Filip Brzostowski. Dlaczego tak się dzieje? Nie wiem, nie siedzę w szatni, nie rozmawiam z piłkarzami, czy trenerem, nie znam więc właściwej odpowiedzi. Mam jednak wrażenie, że i oni mieliby kłopoty z odpowiedzią na to pytanie.
Przecież trenują, starają się, walczą i nie wychodzi, nie są w dyspozycji, w jakiej chcieliby ich oglądać kibice i z jakiej zadowolony byłby zarząd i trener. Coś się stało, coś się zacięło, coś nie działa. Proszę spojrzeć na zdobywane bramki – ostatnią, z akcji, napastnik Victorii strzelił 20 sierpnia (Adrian Górecki w meczu z Tarnovią). Potem… pomocnik Jakub Groszkowski z karnego w Szydłowie, zero bramek u siebie z Nielbą, obrońca Klaudiusz Marecki w Kościanie na 1:1, pomocnik Jakub Groszkowski z karnego i obrońca Klaudiusz Marecki w meczu z SKP Słupca, wreszcie obrońca Jakub Kwaśny we wczorajszym meczu z Centrą. Gdzie do licha są napastnicy? Ano nie ma, Kpasse kontuzjowany, Górecki wraca po kontuzji, Wolniewicz bez formy.
A teraz obrona. W pierwszych 4. spotkaniach, gdy zdobywaliśmy 8 punktów, Victoria straciła 3 bramki. W 5. kolejnych meczach, gdy zdobywała 4 punkty, straciła, uwaga, uwaga, 11 bramek!!! I tutaj jakikolwiek komentarz jest zbędny.
Najlepsi strzelcy Victorii: Jakub Groszkowski 4, Mateusz Majer 2 i Klaudiusz Marecki 2.
Wracając do meczu w Ostrowie. Nie wiem jak wyglądał, nie widziałem. Wiem natomiast, że już w 4. minucie Victoria objęła prowadzenie (Kwaśny), a potem… a potem była porażka 1:2. Ta przegrana spadła trochę jak grom z jasnego nieba. Mecz śledziłem na stronie www poświęconej regionalnym ligom i pierwszy raz mnie poraziło, jak w doliczonym czasie gry pierwszej połowy meczu gola dla Centry zdobył Strączkowski. Drugą część spotkania śledziłem patrząc w literki na ekranie, literki pokazujące zmiany, żółte kartki i inne wydarzenia i gdy zegar meczu wskazywał 90. minutę byłem już przekonany, że z kolejnego wyjazdu Victoria przywiezie remis 1:1 i wtedy poraziło mnie po raz drugi. Na ekranie ukazał się komunikat, że w 90.+ (prawdopodobnie 94. minuta) drugą, zwycięską dla gospodarzy bramkę zdobył Kucharski. Nie mogłem uwierzyć, przez kilka chwil byłem w szoku. Jak to? Obie bramki tracimy w doliczonym czasie gry pierwszej i drugiej części meczu? Niewiarygodnie, a jednak prawdziwe. Nie chcę niczego oceniać, powtarzam, nie widziałem meczu, ale martwi i to bardzo fakt, że tracimy gole w takich okolicznościach, jakby Victoria grała do 45. i do 90. minuty, a gospodarze do ostatniego gwizdka sędziego.
Po porażce w Ostrowie Wlkp. martwię się i to nie tyle tym, co się stało, choć oczywiście to boli, ale martwię się tym, co przed nami. Boję się mianowicie tego, że mimo zmian zarządzie, zmian trenera i poważnego wzmocnienia kadry Victoria podłamie się i znów zostanie średniakiem ligi. Boję się, że wygra ze słabszymi jakieś tam mecze, które są do wygrania i przegra wszystko z teoretycznie silniejszymi, że mając naprawdę silną kadrę (ciut brakuje w obronie) nie będzie spisywała się na miarę możliwości i oczekiwań, i popadnie w przeciętność. A nie ukrywam, że po znakomitym starcie do tegorocznego sezonu byłem pewien, że Victoria przeciętna nie będzie. I nadal, mimo trudnego czasu, mimo takich wpadek jak z Nielbą, jak w Szydłowie, jak ostatnio w Ostrowie Wlkp., nadal w to wierzę. Wierzę i trzymam kciuki, choć moja wiara wystawiana jest na coraz to większe próby. Wierzę, bo pamiętam mecz z Lipnem, czy Kórnikiem, wierzę, bo widziałem mecz w Czarnkowie. Wierzę, bo mamy zdolnego, ambitnego trenera, wierzę bo mimo niepowodzeń ten zespół jest coraz mocniejszy. Victoria musi zaskoczyć, musi wreszcie zagrać na miarę swoich możliwości i oczekiwań kibiców. Może w nadchodzącą sobotę? Do Wrześni przyjeżdża LKS Gołuchów, lider, który przegrał u siebie z Notecią 1:4 i stracił swoją pozycję. Mamy pecha, bo każdy mecz gramy z zespołem, który kolejkę wcześniej mierzył się z Notecią Czarnków, i te drużyny, przeważnie po przegranym meczu, chcą się odegrać, zrehabilitować. I taki mecz czeka nas w najbliższą sobotę, o godz. 16:00. Gołuchów na własnym boisku dostał lanie 1:4, stracił przodownictwo w lidze i teraz będzie z pewnością chciał we Wrześni pokazać, że nadal liczy się w stawce. Victorię czeka bardzo trudny mecz, ale mimo przygnębienia, smutku po porażce, musi stawić czoła jednej z najlepszych ekip IV ligi. I w tak trudnej chwili drużyna potrzebuje wsparcia, dlatego już dzisiaj zapraszam kibiców na mecz. Przy Kosynierów z pewnością będzie się działo.