Kto nie był, niech żałuje!
Mecz Victorii z liderem IV ligi, Unią Swarzędz, był znakomitym widowiskiem, jakiego ja przy Kosynierów nie widziałem dawno. Pojedynek pełen emocji, zaangażowania z obu stron zakończył się remisem 1:1, ale to gospodarze byli bliżsi zwycięstwa. Bez dwóch zdań był to najlepszy mecz Victorii w obecnym sezonie.
Już na długo przed tym meczem grały emocje, bo wiadomym było, że będzie się działo. Unia jest liderem, ze składem… hm, ot taki mały FC Hollywood jak na IV ligę, musi więc w każdym meczu udowadniać swoją wyższość. Jakby tego było mało, to trenerem Unii jest Tomasz Bekas, który we Wrześni spędził 2,5 roku, a w jego zespole grają m.in. Adrian Chopcia, Filip Brzostowski, Mikołaj Panowicz – piłkarze, którzy jeszcze nie tak dawno temu reprezentowali nasz klub i wychowankowie Victorii: Patryk Pawłowski i Kamil Kanior, którego Unia wypożyczyła z Rakowa Częstochowa. Warto też przypomnieć, że w pierwszej rundzie, w Swarzędzu, Victoria poległa 0:2. Obie bramki strzelił nam Mikołaj Panowicz, ale co istotne, drużyna Tomasza Krzyżkowiaka zagrała tam dobry mecz. Długimi okresami była równorzędnym przeciwnikiem dla faworyzowanych gospodarzy.
I możemy teraz przejść do teraźniejszości. Unia jest liderem IV ligi, ale tydzień przed meczem z Victorią przegrała u siebie z Centrą Ostrów, a wygrały goniące ją drużyny Nielby Wągrowiec i Kotwicy Kórnik. Przewaga Unii zaczęła więc topnieć. Unia chciała więc za wszelką cenę pokonać Victorię, która ani myślała się poddawać, ba, postanowiła się postawić, pokazać, że jest w stanie wygrać z Unią. Tuż przed meczem okazało się, że obie ekipy wyjdą w osłabieniu: w Unii zabrakło chorego Filipa Brzostowskiego, a w Victorii kontuzjowanego Huberta Szaufera. I w takich to „okolicznościach przyrody” rozpoczął się ten mecz.
Victoria Września: Nowicki – Marecki, Kruszyński, Kwiatkowski – Asan (83′ Asani) i, Krawczyński (62′ Strzelczyk), Witczak (82′ Tayachi), Szczublewski, Goździaszek (74′ Szymański) – Groszkowski, Wolniewicz
Od pierwszych minut trwał zacięty bój. By myśleć o powodzeniu Victoria musiała znaleźć sposób na rywali. I ten sposób znalazła. Nie przyjęła otwartej gry. Ustawiła się w tzw. średnim pressingu, zabezpieczyła dostęp do własnej bramki i grając bardzo mądrze w środkowej strefie boiska miała wiele przechwytów, po których inicjowała swoje ataki. Arek Wolniewicz dwa razy niczym francuski TGV przemknął obok obrońców Unii, ale piłka po jego strzałach nie znalazła drogi do siatki gości. Goście, mimo że częściej posiadali piłkę w pierwszej części meczu nie stworzyli sobie żadnej sytuacji bramkowej. Bliscy byli raz, ale Mikołaj Panowicz nie opanował piłki, którą zgarnął mu wychodzący z bramki Tobiasz Nowicki.
Po zmianie stron emocji było jeszcze więcej. Trwał zacięty bój, nikt nie odstawiał nogi, ale przede wszystkim był to mecz stojący na bardzo wysokim poziomie. Nie było wielu niepotrzebnych strat, tzw. „głupich błędów”, czy innych boiskowych pomyłek. Obie ekipy bardzo wysoko postawiły poprzeczkę i mecz bardzo się podobał zgromadzonej publiczności, która po raz pierwszy od hohohoho, a może i jeszcze więcej okrzykami zagrzewała Victorię do walki. I kiedy wydawało się, że któryś z ataków bardzo aktywnego Arka Wolniewicza, obsługiwanego przez Jakuba Groszkowskiego, przyniesie sukces gospodarzom goście przeprowadzili akcję prawą stroną, gdzie bardzo aktywny był Kamil Kanior. Antonio Asani, mimo że interweniował, to nie wybił piłki, nie zapobiegł też dośrodkowaniu i lecącą wzdłuż pola bramkowego futbolówkę z najbliższej odległości wpakował do siatki Łukasz Zagdański. W 79. min Unia prowadziła 1:0. Chwilę potem na boisku pojawił się Mohamed Tayachi i wystąpił w roli głównej. Znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Unii i nie zmarnował sytuacji. W obozie Victorii wybuchła wielka radość, ale absolutnie uzasadniona, bo Victoria zasłużyła na gola. Z minuty na minutę grała lepiej, dążyła do wyrównania i w 86. min dopięła celu. Kolejne minuty mogły dać Victorii wygraną w tym meczu. Dwukrotnie przed szansą stanął Arkadiusz Wolniewicz. Najpierw ograł obronę Unii, wszedł w pole karne i gdy strzelał na bramkę był od tyłu faulowany, „zjechany” po Achillesach! Arbiter nie gwizdnął karnego, a moim zdaniem powinien. Piłka po uderzeniu Arka minimalnie minęła bramkę gości. Za drugim razem nasz młody napastnik, po minięciu swych opiekunów (jakże on ładnie uwalniał się spod ich opieki), wyszedł sam na sam z bramkarzem Unii i strzelił z lewej nogi minimalnie nad poprzeczką. Jakże było blisko, jakże pięknie Arek podsumował by swój występ, jaką radość dałby sobie, kolegom i kibicom. Cóż, stało się inaczej i mecz zakończył się szczęśliwym dla lidera remisem.
Raz jeszcze podkreślam – to był znakomity mecz, pełen emocji, walki, zaangażowania z obu stron. Oglądaliśmy wiele akcji, po których ręce składały się do oklasków i oglądaliśmy Victorię w najlepszym wydaniu: uważną w obronie, walczącą w środku pola i potrafiącą konstruować bardzo groźne akcje ofensywne. Nasza drużyna miała 2 tygodnie, by przygotować się do meczu z Unią i widać było, że tego czasu nie zmarnowała. Wszyscy zasługują na pochwałę. Tobiasz Nowicki bronił pewnie, raz wybronił sytuację sam na sam, bardzo podobał mi się w obronie Klaudiusz Marecki (do poprawy wyprowadzenie piłki i podanie), pewnie grali Adrian Kruszyński i Kamil Kwiatkowski. Wielkie słowa pochwały dla Igora Witczaka i Szymona Krawczyńskiego za zabezpieczenie środka pola, wracali i walczyli wahadłowi Asani i Szczublewski. Rządził i dzielił w najlepszym swoim wydaniu Jakub Groszkowski, no i ten, który sprawiał, że kibicom stawały serducha, czyli Arek Wolniewicz. Grał jak z nut, jedyny minus to brak gola. Znakomicie pokazał się Tayachi – wszedł trafił i uradował stadion. No i muszę jeszcze pochwalić najmłodszego, Wiktora Strzelczyka. To on przejął piłkę w środku pola i zainicjował akcję bramkową. Brawo. Absolutnie wszyscy zasłużyli na słowa pochwały, bo na tle bardzo mocnej i faworyzowanej Unii pokazali się z bardzo dobrej strony i tylko żal, że taką Victorię oglądamy raz w sezonie! 🙁 Panowie, w takiej dyspozycji chcemy oglądać Was zdecydowanie częściej! A kończąc powiem tylko, że kto nie wybrał się w sobotnie popołudnie na stadion przy ul. Kosynierów, niech żałuje!
Wyniki 33. kolejki
Centra 1946 Ostrów Wlkp. – Korona Piaski 0-1
LKS Gołuchów – GKS Iskra Szydłowo 5-2
Huragan Pobiedziska – GKS Tarnovia Tarnowo Podgórne 4-1
Polonia 1908 Marcinki Kępno – Nielba Wągrowiec 1-0
Obra 1912 Kościan – Olimpia Koło 3-2
Warta Międzychód – SKP Słupca 0-3
Victoria Września – Unia Swarzędz 1-1
Kotwica Kórnik – Victoria Ostrzeszów 4-0
Tabela