Gradowe chmury nad Victorią
Starsi kibice pamiętają, że kiedyś na kłopoty to był Bednarski, który na ekranie telewizora zawsze dawał radę. Na kłopoty w MKS Victoria jest Nowicki, który mimo złożonej rezygnacji pozostał na stanowisku prezesa. Czy przegoni „ciemne chmury”, które pojawiają się nad pierwszym zespołem? Oby dał radę, bo w przeciwnym razie wiosna może być dla naszego zespołu bardziej niż trudna.
Czy pamiętacie kochani zapowiedź prezesa Eugeniusza Nowickiego o 5. miejscu w lidze, którą wygłosił tuż przed rozpoczęciem sezonu 2021/22? Oczywiście jeszcze nic nie jest przesądzone, ale po rundzie jesiennej Victoria zajmuje 10. miejsce w tabeli i zdecydowanie jej bliżej do spadku niż do czołówki. Dzisiaj cel, jaki zarząd postawił przed trenerem Tomaszem Krzyżkowiakiem brzmi raczej jak mrzonka, pobożne życzenie, niż jak rozsądna zapowiedź możliwości zespołu. Bo te, niestety, nie były duże. Były ograniczone „totalną biedą” w liniach obrony wynikającą z ogromnego osłabienia drużyny po odejściu trenera Tomasza Bekasa i często niemocą z przodu, mimo dobrej dyspozycji strzeleckiej Mikołaja Jankowskiego. Przed zespołem bardzo trudna wiosna, walka o obronę ligowego bytu, a problemów nie ma mniej niż było, a wydaje się, że jest jeszcze więcej. Oto kilka z nich, o których chciałbym wspomnieć.
Po pierwsze pandemia sprawia, że pojawiają się problemy organizacyjne, finansowe i coraz trudniej jest zapewnić spokojne funkcjonowanie całego klubu. Nie jest tajemnicą, że dzisiaj nikomu nie jest łatwo i zarząd musi się gimnastykować, by na miejsce tych sponsorów, którzy przestali pomagać klubowi znaleźć nowych, którzy zechcą wesprzeć jego działalność w trudnym czasie. Myślę tutaj o ogromnym sukcesie juniorów Janusza Hofmana (awans do ligi makroregionalnej), z którego z jednej strony zarząd klubu może być dumny, ale z drugiej strony musi znaleźć sposób na zgromadzenie potrzebnych do grania w makroregionie pieniędzy. A te nie będą małe.
Po drugie znów w kadrze pierwszej drużyny zachodzą spore zmiany. Na wiosnę w barwach Victorii nie zobaczymy: obrońcy Piotra Gułajskiego, obrońcy Oliwiera Strosina, pomocnika Filipa Wędzikowskiego i pomocnika Bartosza Świątka, czyli znów poważnie osłabione zostały bardzo słabe jesienią szyki obronne Victorii. Z zamiarem zakończenia gry nosił się Hubert Oczkowski. Na szczęście ten doświadczony piłkarz zgodził się dograć do końca sezonu i rozpoczął treningi z pierwszą drużyną. Jeśli mowa o obrońcach, to w klubie mamy już zastępców tych, którzy odeszli. Piotra Gułajskiego na stoperze zastąpi Kamil Kwiatkowski. To doświadczony, 30-letni piłkarz, grający w ostatnich latach w takich klubach jak Sokół Kleczew, Kujawianka Izbica Kujawska, Pogoń Mogilno, Olimpia Koło i Wilki Wilczyn. Witamy Kamila w klubie i mamy nadzieję, że scementuje i uszczelni naszą obronę, by drużyna nie traciła tak wielu bramek. Z drugiej strony, gdy pomyślę, że Kamil jesienią kierował obroną Wilków, to strach się bać! Dlaczego? Otóż bardzo słabo broniąca Victoria straciła w pierwszej rundzie, w 19. meczach, 44 gole (średnia 2,31 na mecz). Drużyna, której obroną kierował Kamil Kwiatkowski straciła tych goli 46, czyli 2,42 gola na mecz. Czyżby nasza defensywa z deszczu (Gułajski) trafiła pod rynnę (Kwiatkowski)??? No, właśnie, trudne pytanie i dzisiaj nikt nie zna na nie odpowiedzi, ale wątpliwości pozostają. Oczywiście nie należy nikogo skreślać. Być może Kamil w barwach Victorii pokaże, że nie zapomniał jak się gra w piłkę na dobrym poziomie, a przypomnę, że kiedyś grał i to regularnie na poziomie 3. ligi.
Mamy też nowego, starego bocznego pomocnika. W miejsce transferowego zawodu, nieporozumienia, pomyłki (proszę wybrać sobie określenie), czyli beznadziejnego jesienią Filipa Wędzikowskiego o prawo gry na boku pomocy walczyć będzie Jakub Kwaśny z SKP Słupca. Jakub był już w Victorii, od lata 2018 do stycznia 2019, ale nie pograł wtedy za dużo. Dzisiaj wraca na stałe (transfer definitywny), wraca starszy (ma 22 lata), bardziej doświadczony i zmotywowany, by na IV-ligowym poziomie zaistnieć. I oby mu się udało, oby napędzał skrzydła naszych orłów. O miejsce w składzie będzie pewnie rywalizował z bardzo chimerycznym, bardzo nierówno jesienią grającym, Antonio Asanim (wydaje się bowiem, że pozycja Macieja Szczublewskiego jest nie do ruszenia). Grać też może u boku np. Arkadiusza Wolniewicza jako drugi napastnik. Niestety, jeśli chodzi o Jakuba też mam pewne wątpliwości. Victoria decyduje się na sprowadzenie piłkarza, który w zespole jeszcze słabszym, rozpaczliwie broniącym się przed spadkiem nie miał pewnego miejsca w składzie. W wyjściowym zestawieniu SKP, z różnych przyczyn, pojawił się tylko w 8 meczach, w kilku innych był graczem wchodzącym z ławki. Jesienią Kuba zdobył dla SKP dwie bramki. Mam jednak nadzieje, że w przypadku Jakuba Kwaśnego moje wątpliwości szybko zostaną przez niego rozwiane, że Jakub tym razem odnajdzie się w Victorii. Dlaczego? Dlatego, że jest zdecydowanie lepszym piłkarzem niż 3 lata temu, że odżyje psychicznie i fizycznie po trudnej dla niego piłkarskiej jesieni, że będzie chciał odwzajemnić zaufanie, jakim go we Wrześni obdarzono. Wierzę też, że będzie dla swej nowej drużyny walczył i prezentował się o niebo lepiej niż jego poprzednik.
I tutaj pojawia się trzeci problem – dla trenerów, ale także dla zarządu. Problem, o którym już wzmiankowałem. Proszę spojrzeć: Adrian Szaufer, Kamil Bibel, Jan Perzyński, Wiktor Strzelczyk, ale także Hubert Bartkowski, Patryk Wasela, czy młodziutki Mikołaj Czajczyński. Wszyscy oni, oprócz Mikołaja, są zawodnikami drużyny juniorów trenera Janusza Hofmana, która wywalczyła awans do ligi makroregionalnej i wiosną, po raz pierwszy w historii, będzie reprezentowała klub, miasto na tym poziomie rozgrywek. Z drugiej strony z tych młodych, utalentowanych piłkarzy będą chcieli korzystać trenerzy pierwszej drużyny. Dojdzie i to bez dwóch zdań do konfliktu interesów. Prezes klubu, Eugeniusz Nowicki nie ukrywa, że mimo ogromnego sukcesu, jaki wywalczyli juniorzy priorytet w klubie ma pierwsza drużyna i jeśli zawodnik ekipy juniorów otrzyma powołanie na mecz seniorów powinien się stawić i być gotowy do gry. Z drugiej strony trener Janusz Hofman ma swoją ekipę, osiągnął z nią sukces i z pewnością będzie z nią chciał iść wiosną na podbój makroregionu. Czy jego pragnienia nie są uzasadnione? Są! Bo gra w tej lidze to nie tylko sprawdzian na tle Lechii Gdańsk, Arkonii Szczecin, czy Zawiszy Bydgoszcz, to także, a może przede wszystkim nagroda dla tej drużyny za lata treningów i ostatnia wspólna wyprawa po sukces, bowiem w czerwcu ten zespół przestanie istnieć. Niestety, taki los drużyn młodzieżowych. Oj, będzie się działo, już to czuję po kościach.
Czwarty problem jaki stanął przez trenerami Krzyżkowiakiem i Lisieckim, a który się wyłonił w ostatnich godzinach, to prawdopodobna strata najlepszego strzelca zespołu, zdobywcy 12 bramek na jesień, Mikołaja Jankowskiego. Mikołaj otrzymał propozycję gry w 3. ligowej Jarocie Jarocin. Wielkim zwolennikiem jego talentu jest bowiem niedawny trener LKS Gołuchów, obecnie drugi trener Jaroty, Maciej Dolata. Jeżeli do tego dodamy fakt, że z trzecioligowcem pożegnał się napastnik Damian Pawlak, to angaż „Jankesa” wydaje się kwestią godzin. Pozostaje oczywiście sprawa dogadania się obu klubów, ale, jak zapewnił prezes Eugeniusz Nowicki, jeżeli Jarota poprosi o ten transfer, to Victoria będzie chciała pomóc Mikołajowi w rozwoju i grze na wyższym poziomie i będzie chciała się z Jarotą porozumieć. Moim zdaniem bardzo rozsądnym posunięciem, o czym wspominał także prezes Nowicki, byłoby półroczne wypożyczenie Mikołaja Jankowskiego. W przypadku, gdyby „Jankes odpalił” latem mogłoby dojść do transferu definitywnego, a gdyby mu się nie powiodło, bądź z różnych innych przyczyn nie był zainteresowany grą w Jarocinie, zawsze miałby drzwi otwarte i możliwość powrotu do domu.
Cóż, gdyby Mikołaj Jankowski opuścił Victorię w napadzie pozostaje nam bardziej skrzydłowy niż „9” Arkadiusz Wolniewicz i „podwieszony pod niego” Mateusz Goździaszek. Cóż, nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, że tak naprawdę Victoria pozostanie bez „napadziora” z krwi i kości jakim jest np. Mikołaj Jankowski. O ile Arek ma predyspozycje i może strzelać gole (moim zdaniem jego potencjał nie jest do końca wykorzystany), to mam wrażenie, że „Goździach” w roli snajpera absolutnie nie zaistnieje. Mateusz nie jest bowiem typem walczaka, który „biłby się” z obrońcami, nie jest typem gracza walczącego w powietrzu, czyhającego na dośrodkowanie, nie jest też lisem pola karnego, wykorzystującego nawet najmniejszą okazję do strzelenia na bramkę rywali. Jest graczem technicznym, poukładanym, który potrafi popisać się dobrym podaniem, ale nie jest i nie będzie rasowym strzelcem. Dlatego też podsumowując tę sytuację chciałoby się krzyknąć – snajper Victorii potrzebny od zaraz!!!
Przygotowania do piłkarskiej wiosny dopiero co się rozpoczęły, a już widać gradowe chmury jakie zbierają się nad Victorią. Ja poruszyłem kilkoma z nich. Jak mawia klasyk: „Sytuacja jest dynamiczna” i z pewnością dojdzie jeszcze do kilku zmian. Ważne jednak, by Zarząd z prezesem Nowickim na czele niczym mityczny Bednarski potrafił opanować trudności, które się piętrzą i skutecznie popracował nad tym, by wiosną Victoria nie tylko obroniła 4. ligowy byt, ale potrafiła włączyć się do walki o wyższe miejsce w tabeli.