„Wejście Smoka”, czyli bomba Patryka Murlika

Zjednoczeni pokonali rezerwy Huragana Pobiedziska 3:0 i mają już na koncie 6 punktów. Wygrali trudny mecz, z młodymi piłkarzami, którzy często kopali nie w piłkę, a w nogi. Co ważne, wygrali mimo że grali w poważnym osłabieniu, bez liderów linii pomocy, czyli bez Jarosława Jabłońskiego i Dawida Goclika.

Na widowni boiska w Psarach Polskich znów zjawiło się wiele osób, by po pierwsze obejrzeć mecz poznańskiej B-klasy, a po drugie spędzić, często całymi rodzinami, kilka chwil na świeżym powietrzu łapiąc ostatnie, piękne dni lata. Gospodarze obawiali się tego meczu. Nie mieli dwóch ważnych postaci w drugiej linii, nie mieli tez kilku innych piłkarzy. W obronie znów zobaczyliśmy duet Lisiecki, Topolski, a w ataku trenera, Tomasza Roszyka. Już pierwsza akcja Zjednoczonych przyniosła im gola. Z rzutu wolnego, z lewej strony pola karnego gości poszedł taki centrostrzał, bramkarz Huragana odbił piłkę przed siebie, a tę z najbliższej odległości do siatki gości posłał Maciej Lisiecki. Nie po raz pierwszy okazało się, że piłka w polu karnym Macieja nie musi szukać, bo zawsze go znajdzie. Potem mieliśmy kilkanaście minut ataków gości, którzy w tej fazie meczu grali bardzo ostro, często bez pardonu, czym zaskoczyli „weteranów”, którzy padali jak muchy mimo że posturą młodzieży nie ustępowali. Arbiter sobie z tymi faulami gości nie radził, ale po którymś z kolei ukarał bodajże dwóch piłkarzy Huragana żółtymi kartonikami i ci jakby się nieco opanowali. W pierwszej części meczu cofnięci gospodarze nie mieli już sytuacji bramkowych. Ich gra opierała się na wrzutkach na wysuniętego Tomasza Roszyka, by ten, po przyjęciu piłki utrzymywał ją na połowie rywali. Niestety, ta gra była absolutnie nieefektywna, bo Tomasz był znakomitym bramkarzem, ale nie ma żadnych właściwych zachowań jako napastnik i sama ambicja i wola walki Tomka tutaj nie wystarczy. Tomasz-trener powinien wziąć to pod uwagę. Jedną, znakomitą sytuację bramkową mieli w pierwszej odsłonie goście, ale kapitalnie w beznadziejnej wprost sytuacji interweniował bramkarz Zjednoczonych Marcin, „Piko” Izydorek.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Atakowała młodzież, Zjednoczeni się bronili i próbowali kontr. Jedna z nich, w 60 min. przyniosła powodzenie. Paweł Zieliński, zwodem na zamach, ograł obrońcę rywali, pobiegł sam na sam z bramkarzem i pewnie, płasko, po długim rogu strzelił do siatki. Gospodarze prowadzili 2:0. Huragan znów zerwał się do ataków. Niestety dla nich, były to ataki bardzo nieskładne, a co za tym idzie nie mogły być skuteczne. Linia obrony: Szalaty, Lisiecki, Topolski, Bigosiński radziła sobie bardzo dobrze. Mnie bardzo podobał się w środku pola Sebastian Bernard. Spokój, dokładność w grze, dobre decyzje, ambicja – wszystko to powodowało, że Seba był wyróżniającym się piłkarzem tego meczu. Bardzo aktywni byli Maciej Matuszak i Arek Juchacz, ale w ich przypadku ten „wiatr”, który wzniecali nie przynosił, niestety, żadnych efektów – nie stwarzali sytuacji strzeleckich, nie uderzali na bramkę i obaj muszą to wziąć pod uwagę, bo gdy do swojej aktywności dołożą pożądaną efektywność, to zespół będzie czerpał z ich gry dużo korzyści. Pod koniec meczu w miejsce Tomasza Roszyka wszedł Patryk Murlik i różnicę zrobił, jak to się mówi, od ręki. Otrzymał piłkę ponad 20 metrów od bramki, oszukał zwodem obrońcę i kropnął znakomicie w górny róg bramki gości i było 3:0. Patryk zaliczył „wejście smoka” – bramka po prostu niezwykłej urody.

W zespole Zjednoczonych, w tym meczu grali jeszcze: Tobiasz Jankowiak, Filip Budasz, Sławomir Adamski, Krzysztof Nadolny,
Po 3. meczach Zjednoczeni mają na koncie 6 punktów i w tabeli gr. V B-klasy zajmują obecnie 5. miejsce. ta pozycja może się jednak zmienić, gdyż większość spotkań rozgrywanych jest w niedzielę, 12 września.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Zbliżające się wydarzenia