Katastrofa na budowie!
Od momentu, w którym zarząd klubu zdecydował się budować nową, bardziej wrzesińską Victorię piszę o tym, że nie mamy defensywy, że nie ma ani ludzi, ani jakości, że nie umiemy bronić na poziomie IV ligi. Mecz z Kotwicą Kórnik obnażył te braki po stokroć. Victoria straciła 6 goli i był to najmniejszy wymiar kary.
Po takim meczu trudno cokolwiek powiedzieć. Nie napisałem nic tuż po końcowym gwizdku sędziego, bo emocje byłyby złym doradcą. Dzisiaj już na spokojnie można powiedzieć, że był to bardzo, ale to bardzo zły występ wrzesińskiej drużyny. Szczerze mówiąc nie pamiętam, by w meczu ligowym, na własnym stadionie Victoria przegrała 1:6. Nie twierdzę że nigdy tak się nie stało, ja po prostu takiego blamażu nie pamiętam.
Victoria do meczu z Kotwicą wyszła w następującym zestawieniu: Nowicki – Strosin (46′ Szaufer), Kistowski, Kruszyński, Witczak (76′ Świątek) – Asani, Krawczyński, Groszkowski (54′ Marecki), Szczublewski – Wolniewicz (78′ Wędzikowski) – Jankowski.
Kolejny mecz i kolejny w eksperymentalnym zestawieniu w obronie. Praktycznie co mecz obrona Victorii wygląda inaczej. Tym razem, z powodu kontuzji, nie było Huberta Oczkowskiego. Zastąpił go Igor Witczak, który obrońcą nie jest. W środku para stoperów tylko z nazwy i na prawej obronie młody ambitny, pełen dobrej woli Oliwier, który owszem do przodu potrafi grać, ale o bronieniu pojęcia dużego nie ma. I z takim „składem węgla i papy” graj przeciwko rywalowi doświadczonemu, mającemu bardzo dobrą drugą linię i rutynowanych, skutecznych napastników. Czy jest to możliwe? Otóż nie! I boisko strasznie to zweryfikowało.
Pierwsze tąpnięcie na budowie nastąpiło w 6. minucie. Kistowski, który chyba nie wybudził się jeszcze z letargu, w jaki zapadł po uderzeniu w głowę, w Piaskach, bo podawał do bramkarza tak nieudolnie, że ten nie zdążył dobiec do piłki. Dopadł do niej napastnik Kotwicy, Dawid Urbanek, założył siatkę naszemu bramkarzowi i było 0:1. W 22. minucie tąpnięcie numer 2. Ograny na prawej naszej stronie został Strosin, poszło dośrodkowanie na nasze przedpole bramkowe. Tutaj piłki nie wybili ani obrońcy, ani nasz bramkarz, toteż spokojnie dobiegł do niej Dawid Urbanek i lekka podcinką wpakował futbolówkę do naszej siatki po raz drugi. W 42 minucie mieliśmy tąpnięcie numer 3. W środku pola piłkę stracił Maciej Szczublewski, poszło jedno prostopadłe podanie między naszych stoperów, gracz gości spokojnie piłkę opanował i płasko strzelił po długim roku. Tobiasz Nowicki interweniował, zdołał odbić piłkę, ale nie do boku, jak to powinno wyglądać, ale wprost przed siebie, a nadbiegający Gerard Pińczuk wpakował futbolówkę do pustej bramki. Zrobiło się 0:3 i zapachniało katastrofą. Tym bardziej, że jeszcze do przerwy goście mieli sytuację sam na sam, z której Tobiasz Nowicki wyszedł zwycięsko. Gdzie była Victoria w pierwszej połowie? Tego nie wie nikt, pewnie z trenerem Krzyżkowiakiem na czele. Uwaga – przez pierwsze 45 minut Victoria nie oddała jednego celnego strzału na bramkę rywali, nie stworzyła ani jednej dogodnej sytuacji do zdobycia gola. I to by było na tyle jeśli chodzi o postawę naszej drużyny w tej części meczu.
Druga odsłona zaczęła się obiecująco. Po pierwsze, po długiej absencji spowodowanej poważną kontuzją, zobaczyliśmy Huberta Szaufera. Zmienił on prawego obrońcę, Oliwiera Strosina. Po drugie już w 51. minucie oddaliśmy pierwszy celny strzał na bramkę Kotwicy. Uderzył Arek Wolniewicz, piłka została przyblokowana przez interweniującego obrońcę, ale trafiła w światło bramki. Po trzecie wreszcie Mikołaj Jankowski otrzymał idealne podanie od Macieja Szczublewskiego, wyprzedził trzech obrońców i posłał piłkę lobem nad wybiegającym bramkarzem. „Jankes” zachował się jak rasowy napastnik, strzelił swoją szósta bramkę w sezonie. I gdy wydawało się, że victoria ruszy do poważniejszych ataków, powalczy o bramkę kontaktową z boiska musiał zejść Jakub Groszkowski. Było to pokłosie brutalnego faulu z pierwszej połowy, po którym gracz gości zamiast wylecieć z boiska ujrzał tylko żółtą kartkę. Decyzja arbitra kompletnie z kapelusza. No i po zejściu „Groszka” nastąpiła roszada. Witczak przesunął się do linii pomocy, a Klaudiusz Marecki pojawił się w linii obrony. I w drugiej części gry znów mieliśmy kompletnie inną defensywę niż na początku spotkania. Wiem, że trener Krzyżkowiak nie ma pola manewru, ale co chwila w innym ustawieniu grać nie można, bo efekt jest taki, że tracimy gola za golem: do przerwy 3 i po przerwie 3. W 65. minucie meczu goście egzekwowali rzut rożny. Posłali piłkę na nasze przedpole. Nasi obrońcy i bramkarz nie interweniowali, nikt się do lecącej piłki nie ruszył, więc stoper gości, Radosław Jasiński wyskoczył, dostawił głowę i było 1:4. Minutę potem Victoria mogła pokusić się o drugiego fola. Jankowski idealnie obsłużył Wolniewicza, ale ten z lewej strony pola karnego trafił w boczną siatkę. W rewanżu goście wymienili dwa podania i znaleźli się w sytuacji sam na sam z Tobiaszem Nowickim. I tym razem nasz bramkarz taki pojedynek wygrał. W 67. minucie kompletnie niewidocznego Asaniego zastąpił Mateusz Goździaszek. W 75. minucie Victoria straciła piątego gola. Goście wiedzieli jak grać, znów posłali piłkę między dwóch naszych obrońców. Hubert Babicz wszedł w nasze pole karne „jak w masło” i w sytuacji sam na sam posłał piłkę obok interweniującego Tobiasza Nowickiego. Chwilę potem Arkadiusza Wolniewicza, który tym razem nie grał dobrego meczu, zastąpił Filip Wędzikowski. A goście nie przestawali. W 78. minucie znów prostopadłe zagranie znalazło adresata i szóstego gola dla Kotwicy, a trzeciego swojego, zdobył Dawid Urbanek. Wynik 1:6 nie uległ już zmianie. Totalna katastrofa na budowie o nazwie Victoria stała się faktem.
Nie chcę opisywać wyczynów naszych piłkarzy, nie chcę ich jeszcze bardziej dołować. Uważam, że klęska, jakiej doznali w wystarczający sposób ich przybiła i być może wyciągną z niej właściwe wnioski. Muszę jednak przyznać, że o ile strata kilku bramek w przypadku Victorii nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem, to brak sytuacji bramkowych, brak strzałów, brak kreacji zaskoczeniem jest ogromnym.
Co mnie martwi? Obawiam się, że koszmar z ul. Kosynierów może powtórzyć się za tydzień w Międzychodzie. Warta wygrywając w Wilczynie 5:1 pokazała, że strzelać potrafi. My bronić nie umiemy (nie chodzi mi tylko o obrońców, ale o grę obronną całej drużyny) więc o wynik w Międzychodzie należy się obawiać.
Cóż, po meczach z beniaminkami i słabszymi drużynami przed Victorią pojawiły się poważne, bardzo strome schody – coś na wzór tych ze świątyń Majów, czy Azteków. Czy ta młoda drużyna jest w stanie sprostać wyzwaniom, jakie przed nią stoją? Czy wyczyszczą swoje głowy i otrząsną się po blamażu z Kotwicą? Czy podejmą walkę w Międzychodzie? Przed sztabem szkoleniowym wrzesińskiej drużyny bardzo trudne zadanie. O meczu z Kotwicą trzeba zapomnieć. Katastrofy się zdarzają, ważne by się po nich podnieść, odbudować i walczyć. I z taką nadzieją żyć będziemy w najbliższych dniach. Oby całej drużynie ta sztuka się udała.
Kolejka nr 6
Wilki Wilczyn – Warta Międzychód 1-5
Łukasz Przebieracz (37) – Krzysztof Kulczak (10), Denis Maćkowiak (36), Dominik Kowalik (59), Dominik Kowalik (90), Krzysztof Kulczak (92 karny)
LKS Gołuchów – Unia Swarzędz 0-3
Igor Jurga (24 głową), Witold Walkowiak (52), Mikołaj Panowicz (89),
Górnik Konin – Korona Piaski 1-2
Jakub Pluciński (9) – Piotr Sarbinowski (52), Szymon Słoma (90),
GKS Iskra Szydłowo – SKP Słupca 4-2
Dominik Drzewiecki (35), Mateusz Górny (37 głową), Anjos Da Silva Marlilson (66), Wojciech Szwedek (75 głową) – Piotr Witowski (32), Andrzej Górski (43),
Mieszko Gniezno – Victoria Ostrzeszów 2-1
Tomasz Bzdęga (18), Adam Konieczny (33) – Michał Mazurek (40 karny),
Nielba Wągrowiec – Centra 1946 Ostrów Wilkp. 1-3
Jakub Kubiński (47) – Szymon Strączkowski (2), Gracjan Łęt (18 samobójcza), Daniel Bąk (30 karny),
Olimpia Koło – Huragan Pobiedziska 0-3
Bartosz Żołądkiewicz (11), Paweł Piceluk (70), Paweł Piceluk (82),
Polonia 1908 Kępno – GKS Tarnovia Tarnowo Podgórne 1-2
Kacper Skupień (44) – Michał Niedźwiedzki (53), Paweł Bednarski (69 karny),
Victoria Września – Kotwica Kórnik 1-6
Mikołaj Jankowski (53) – Dawid Urbanek (5), Dawid Urbanek (22), Gerard Pińczuk (41), Radosław Jasiński (65), Hubert Babicz (75), Dawid Urbanek (78),
KKS 1925 II Kalisz – Obra 1912 Kościan 2-1
Adam Zadka (3), Wiktor Smoliński (85) – Kacper Borowiak (10)
Tabela IV ligi