„Strzelba” znów wypaliła – cudowny gol z liderem!
W minionym tygodniu klasa okręgowa rozegrała dwie kolejki spotkań. Oto krótkie ich podsumowanie. Bartłomiej Sodkiewicz, po meczu przerwy (nie grał z Orlikiem Miłosław), znów strzelił. Zdobył przepiękną bramkę w starciu z liderem, Pelikanem Niechanowo. To był gol z cyklu „palce lizać”, „cud – miód”!
Klasa okręgowa, gr. 2
Orkan Objezierze – Płomień Nekla 1:3
To był mecz, w którym Płomień udowodnił swoją dobrą dyspozycję na wiosnę. Pojechał do Objezierza, ostatniej drużyny w tabeli, w roli faworyta i nie zawiódł. Wygrał pewnie 3:1. Pierwszego gola dla Płomienia, już w 8. min. meczu, zdobył głową Karol Janicki. Celnie uderzył piłkę bitą z rzutu wolnego przez Bartłomieja Figasa. W 35. minucie gospodarze wyrównali na 1:1 i takim wynikiem zakończyło się pierwsze 45. minut. Po zmianie stron wyższość Płomienia nie podlegała już dyskusji. W 52. minucie Marcin Depczyński trafił na 2:1 dla Płomienia, a w 80. minucie wynik tego meczu ustalił Paweł Wiśniewski.
Płomień Nekla – Meblorz Swarzędz 2:5
Nie udało się Płomieniowi sprawić niespodzianki i na własnym terenie pokonać mającego V-ligowe aspiracje Meblorza. Rywale okazali się zdecydowanie lepsi, wygrali 5:2, co daje im drugą, premiowaną grą w barażach pozycje w tabeli. Do przerwy Płomień przegrywał 1:3, po golach Norberta Szklarza (’22) dla gospodarzy oraz Antczaka, Nowaka i Goińskiego dla gości. Po zmianie stron dla Płomienia trafił jeszcze Stróżyna (’78) a dla Meblorza strzelali Marzec i były piłkarz Victorii Września, Jacek Kopaniarz.
Wszystko wskazuje na to, że Płomień Nekla będzie jedynym klubem naszego powiatu, który zachowa okręgowy byt. Mało tego, Płomień walczy z Sucharami Suchy Las o punktowane, 6. miejsce w tabeli i trzymamy kciuki, by się udało.
Victoria II Września – Canarinhos Skórzewo 0:0
Tylko zwycięstwo dawało jeszcze rezerwom Victorii jakieś minimalne szanse na utrzymanie w klasie okręgowej. Zremisowany mecz z „Brazylijczykami” te szanse ostatecznie zamknął. I teraz, ostatnie mecze sezonu przyjdzie rezerwom Victorii, podobnie jak pierwszej drużynie, grać tylko o prestiż, o honor, by godnie się z okręgówką pożegnać.
Victoria II Września – Jurand Koziegłowy 2:5
Kolejny mecz na własnym boisku i kolejny, w którym gospodarze nie potrafią zwyciężyć. Mało tego, podopieczni Tomasza Krzyżkowiaka dostają tęgie lanie. Do przerwy nie wyglądało to jeszcze najgorzej. Mimo że goście w 15. minucie objęli prowadzenie, to 5 minut potem na remis 1:1 trafił Kacper Łabęcki. I gdy wydawało się, że takim wynikiem zakończy się I część meczu goście, w 45. minucie zdobyli gola na 2:1. Ta bramka podłamała chyba młody zespół gospodarzy, bo przerwie na 3 gole Juranda odpowiedzieli tylko trafieniem Roberta Zdunka w 59. minucie gry. Cóż, takie piłkarskie życie, samą młodością nawet okręgówki się nie utrzyma. Sezon tej drużyny dobiega końca, kto wie, czy końca nie dobiega też jej byt, bo i taki scenariusz, jak „jaskółki śpiewają”, też jest w klubie brany pod uwagę.
Klasa okręgowa, gr. 3
Orlik Miłosław – Warta Pyzdry 2:2
Oj, naraził się Orlik pyzdrskiej Warcie w tym sezonie. Nie dość, że kilka dni temu nie pomógł jej w walce o utrzymanie przegrywając wyraźnie mecz z Czarnymi Ostrowite, to na własnym boisku zremisowal z Wartą 2:2 spychając ją w spadkową otchłań. Oczywiście żartuję sobie z tym narażeniem się Warcie, bo to pyzdrzanie są sami sobie winni tego, że będa żegnać się z okręgówką. Przegrali nie wiosną, a jesienią i dobrze o tym wiedzą. Wracając do meczu w Miłosławiu, to w święto Bożego Ciała mieliśmy w Bugaju ciekawe widowisko. Orlik prowadził w tym meczu już 2:0 po bramkach Marcina Maryańskiego w 6. i Łukasza Nowaka w 16. minucie gry. Potem jednak do głosu doszła Warta, której przewaga wzrastała z minuty na minutę. Jeszcze przed przerwą, na 2:1 dla Orlika trafił Igor Zieliński. Po zmianie stron przewaga Warty jeszcze wzrosła. Piłkarze z Pyzdr oddali na bramkę gospodarzy wiele strzałów, ale albo na posterunku był bramkarz Orlika, albo pyzdrzanie fatalnie pudłowali. Ostatecznie trafili tylko raz. W 71. minucie uczynił to Dominik Grzelewski i mecz zakończył się wynikiem 2:2, co niewątpliwie było ogromną niespodzianką. Brawa dla Orlika za ambicję, walkę i nagana dla Warty za nieumiejętność wykorzystywania sytuacji bramkowych. Jedynym usprawiedliwieniem dla warciarzy, choć niewielkim, był brak „Strzelby z Pyzdr”, czyli Bartłomieja Sodkiewicza, który pauzował za żółte kartki.
Zryw Dąbie – Orlik Miłosław 3:0 w.o.
Orlik Miłosław nie pojechał na mecz do Dąbia, bo w czasie długiego weekendu nie zebrał drużyny i tym samym WZPN w Poznaniu, organ prowadzący rozgrywki, przyzna drużynie Zrywu 3 punkty. Dla Orlika niewiele to zmieni, bo zespół Leszka Maźwy od długiego już czasu tak naprawdę jest już w A klasie i dogrywając sezon przygotowuje się do nowych rozgrywek.
Warta Pyzdry – Pelikan Niechanowo 1:3
To był niesamowity mecz gospodarzy, pełen walki, heroicznego wręcz poświęcenia i ambicji, a mimo wszystko wysoko przegrany. Złożyło się na to kilka przyczyn. Goście byli zdecydowanie lepsi piłkarsko i udowodnili, że nie są liderem „z kapelusza”. Potrafili dobrze operować piłką od tyłu, przegrywać ją przez linię pomocy, która uruchamiała bardzo dobrych, szybkich skrzydłowych. Pelikan miał cały czas wyraźną przewagę, a mimo to Warta potrafiła do przerwy utrzymać wynik bezbramkowy. Potrafiła, bo miała siły i miała na murawie tzw. „pierwszy skład”. Oparła swą grę o Igora Zielińskiego, który był prawdziwym „generałem” obrony i o Bartłomieja Sodkiewicza, znanego pod ksywką „Strzelba z Pyzdr”. Wielka szkoda, że nie mógł zagrać lider środka pola, Artur Giżewski, bo wtedy kto wie, kto wie, może by się udało… Po zmianie stron goście zniecierpliwieni brakiem prowadzenia przycisnęli jeszcze mocniej, jednak pyzdrzanie bronili się bardzo dzielnie, czasem ostatkiem sił wybijając piłki spod nóg rywali. Gdy tylko mogli, bądź byli w stanie, starali się piłkę przerzucić do Bartłomieja Sodkiewicza, by ten mógł „odpalić pocisk”. I proszę sobie wyobrazić, że w 57. minucie tak się stało. Bartłomiej doszedł do dalekiej piłki rzuconej na prawe skrzydło. Spokojnie ją przyjął, wziął na zamach obrońcę, zszedł do środka i z lewej nogi odpalił bombę w górny, ten dalszy róg bramki gości. Cudowny gol, „stadiony świata”, bramka marzenie – to tylko niektóre opinie, które cisnęły się na usta. Cóż, nic dodać nic ująć, „Strzelba z Pyzdr” znów trafiła i to jak! Śmiem twierdzić, że był to jeden z najładniejszych goli klasy okręgowej w tym sezonie, a może najładniejszy? Brawo Bartłomieju! Wielkie gratulacje!
Niestety, radość gospodarzy po golu Sodkiewicza nie trwała długo. Może rozprężenie, może myśl o możliwości wygranej, może ubytek sił, a może też błąd sędziego, który dopatrzył sie przewinienia obrońcy Warty (faulu absolutnie nie było) i podyktował rzut wolny z 20. metrów, a może wszystko razem sprawiło, że Warta straciła gola. Gracz Pelikana ustawił piłkę, huknął pod przeczkę i w 65. minucie było 1:1. Potem trener gospodarzy, Piotr Dowbusz, zmienił kilku graczy, których pogoda i zmęczenie po prostu zmogły. Niestety, zmiennicy nie wnieśli potrzebnej jakości i w samej końcówce, w 89. i w 90. minucie warciarze stracili dwie bramki. Polegli, ale ich kibice nie mają się czego wstydzić. Przez prawie cały mecz byli dla naprawdę dobrze grającego w piłkę lidera rozgrywek i drużyny, która awansuje do V ligi, równorzędnym przeciwnikiem.
Warta Krzymów – Sparta Sklejka Orzechowo 5:3
Tym razem Sparta nie sprawiła niespodzianki w meczu wyjazdowym, tak, jak np. w Trzemesznie. Na trudnym terenie w Krzymowie poległa 3:5. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że wszystkie trzy gole dla Sparty zdobył w tym meczu Kornel Witczak. Trafiał do siatki Warty w 52., w 72. i w 76. minucie doprowadzając do stanu 3:3. Dopiero w końcówce tego meczu gospodarze trafili dwa razy i przechyli szale zwycięstwa na swoją korzyść. Każdy hat trick to duże osiągnięcie dlatego gratuluję Kornelowi postawy, a przede wszystkim skuteczności.
Sparta Sklejka Orzechowo – Kasztelania Brudzew 4:3
Dobra postawa Sparty w Krzymowie nie była dziełem przypadku. W kolejnym meczu, już na własnym boisku, Sparta pokonała gości z Brudzewa. I znów znać o sobie dał Kornel Witczak, który w 14. minucie wyrównał stan tego meczu na 1:1, bo 5 minut wcześniej Sparta straciła gola. Jeszcze przed przerwą, w 30. minucie gry, prowadzenie Sparcie dał Mateusz Nowak. Po zmianie stron emocji nie brakowało. Na 3:1, w 52. minucie meczu, podwyższył Mateusz Nowak. 10 minut potem Kasztelania złapała kontakt, zdobyła drugiego gola i ruszyła do ataków, by wywieźć z Orzechowa choć remis. Na szczęście 4. bramka Sparty, którą w 68. minucie meczu zdobył Hubert Oczkowski, nieco zastopowała poczynania gości. Piszę nieco, gdyż Kasztelania pokusiła się jeszcze o jednego gola i ten emocjonujący mecz zakończył się minimalnym zwycięstwem Sparty Sklejki, która oczywiście dawno temu już spadła z okręgówki, ale w tabeli, na koniec sezonu, ma jeszcze szanse na 14. miejsce. Trzeba walczyć.
V liga, gr. 1
Czarni Czerniejewo – Noteć Czarnków 1:3
Czarni Czerniejewo przegrali 4 wcześniejsze mecze i bardzo zbliżyli się do strefy spadkowej. Zwycięstwo z Notecią mogło ich od tej strefy nieco oddalić. Niestety, Czarni polegli po raz piąty z rzędu. Rywale prowadzili w Czerniejewie przez cały mecz. W 16. minucie trafili na 1:0, a kilka minut potem podwyższyli prowadzenie na 2:0. W 40 minucie bramkę kontaktowa dla Czarnych zdobył Arkadiusz Juchacz, ale to było wszystko na co było tego dnia stać gospodarzy. Goście natomiast w doliczonym czasie gry dołożyli trzeciego gola i ostatecznie wygrali z przegrywającymi mecz za meczem Czarnymi 3:1.
Lechia Kostrzyn – Czarni Czerniejewo 2:1
Do przerwy w tym meczu był remis. Pierwsi gola strzelili gospodarze. W 15. minucie trafił Kulczak. W 40. minucie był remis 1:1. Dla Czarnych trafił Bartkowiak. Po przerwie gola dającego Lechii zwycięstwo i 3 punkty zdobył, już w 49. minucie, Budziałowski. To była szósta z rzędu porażka Czarnych, można więc spokojnie mówić o „czarnej serii” Czarnych Czerniejewo. Wydaje się, że ludzie, którzy projekt pt. „Czarni Czerniejewo” stworzyli, z Maciejem Lisieckim na czele, którzy zrobili dla tego klubu naprawdę wiele, wynieśli go sportowo i organizacyjnie na poziom, na którym klub z Czerniejewa nigdy dotąd nie był, projekt ten zamykają. Dlaczego? Ano dlatego, że mają już w głowach inny pomysł, a mianowicie projekt pt. „Zjednoczeni Września”. Cóż, tak to czasem bywa. Wypada mieć tylko nadzieję, że mimo bardzo trudnej sytuacji uda się Czarnym obronić V-ligowy byt, a „wrzesińska kolonia”, opuszczając latem Czerniejewo, nie zostawi po sobie „spalonej ziemi” i motywując miejscowych działaczy (prezes, Mateusz Kuliński), dając im wzory, pewne zasady i kierunki działania sprawi, że Czarni nadal liczyć się będą na piłkarskiej mapie regionu.