Piłka nożnaVictoria Września

Quo vadis zarządzie Victorii?

Cieszy, że Tomasz Bekas, w sytuacji, gdy Victoria odpadła z walki o III ligę, dał szansę młodzieży. W ostatnim meczu sezonu Victoria Września, z juniorami w składzie, zremisowała bezbramkowo w Gołuchowie. Jednak teraz najważniejsze jest pytanie: Quo vadis zarządzie klubu?

Z Gołuchowa transmisji z meczu LKS-Victoria nie było, tak samo jak i nie było relacji internetowych z wcześniejszych spotkań tego klubu rozgrywanych na własnym boisku. Może internetu w Gołuchowie nie ma, a może po prostu w tym klubie nie ma się kto tym zająć, albo nie potrafi. Jakby nie patrzeć, w dzisiejszej dobie dziwne to zjawisko.

Do Gołuchowa Victoria pojechała poważnie osłabiona. Od początku rundy wiosennej nie mamy Adriana Majewskiego, potem wypadali kolejni piłkarze, a w ostatnim meczu kontuzji, prawdopodobnie przywodziciela, doznał Jakub Groszkowski. Popatrzymy więc na zestawianie Victorii przed pierwszym gwizdkiem w Gołuchowie:

Nowicki – Widelski, Gułajski, Chopcia, Szaufer – Szczublewski, Brzostowski, Krawczyński, Sanocki – Jankowski- Bartkowski
W drugiej części meczu za Bartkowskiego, od 46. minuty widzieliśmy Bibela, a za Krawczyńskiego, który w 65. minucie dostał z łokcia w twarz, wszedł Wasela.

O meczu nic nie mogę powiedzieć, bo go nie widziałem. Wynik jest nam wszystkim znany. Udało mi się jednak porozmawiać z trenerem Tomaszem Bekasem.

Oto co o spotkaniu w Gołuchowie powiedział nasz szkoleniowiec
Całą rudnę mieliśmy pod górkę, na dodatek przed ostatnim meczem z LKS Gołuchów wypadł nam jeszcze Jakub Groszkowski, a na mecz z drużyną nie pojechał Mikołaj Kistowski. Adrian Chopcia zagrał z konieczności na stoperze i praktycznie „o jednej nodze”, a zagrał znakomicie. Z urazem grał Filip Brzostowski, ale na moja prośbę zaciął zęby i grał cały mecz – jak zawsze dobrze. Od 46. minuty nie grał Bartkowski, bo powiedział mi, że nie ma juz sił i prosił mnie o zmianę. Byłem tą sytuacją bardzo zaskoczony. W jego miejsce pojawił się Bibel. Jakby tego wszystkiego było mało, w 64. minucie Czester dostał z łokcia w twarz. Nie mógł kontynuować gry. Zastąpił go Wasela. Na ławce rezerwowych pozostali tylko Strzelczyk i Grabarek. Mimo tych wszystkich przeciwności jestem z postawy zespołu bardzo zadowolony. To my, wbrew temu na co się zanosiło, mieliśmy więcej sytuacji do zdobycia bramek. Szkoda tych niewykorzystanych przez Macieja Sanockiego i Mikołaja Jankowskiego. Chcę bardzo pochwalić młodzież: Bibela, Waselę, słowa uznania dla Szaufera.
Jestem podłamany, bo nic się nam tej wiosny nie układało. Plaga kontuzji, brak Panowicza z przodu – wszystko to sprawiło, że nie mieliśmy kadry by do końca walczyć o awans. Mimo wszystko jestem zbudowany postawą zespołu, który oprócz występu w Międzychodzie, o zwycięstwa walczył do ostatniego meczu w Gołuchowie.

Tomasz Bekas Fot. AG

Tyle trener Tomasz Bekas, którego, jak „jaskółki donoszą” zarząd pożegna w najbliższy wtorek, 15 czerwca. I jeżeli pożegna, to, moim zdaniem, popełni taki sam błąd jak ten z pożegnaniem Mikołaja Panowicza (już wkrótce opiszę szczegóły rozstania). O tym, czym, że sportowego punktu widzenia, było pozbycie się Panowicza aż nie chce się pisać, bo szkoda czasu i nerwów. Każdy, kto obejrzał choć 2 mecze Victorii – taki jesienny z Panowiczem w składzie i taki wiosenny bez Panowicza ma wiedzę na czym polega różnica. Wielka szkoda, że nie wiedział tego zarząd klubu, choć dzisiaj być może już wie. UWAGA – 10 bramek w rundzie jesiennej, ok. 10. (bo nie pamiętam dokładnie) asyst Mikołaja, gra „prawdziwego twardziela” nastawiona na nieustanne nękanie obrońców rywali, gra pozwalająca innym, m.in. „Jankesowi” na 18 goli jesienią. Wiosną, bez Panowicza, Mikołaj Jankowski trafił 8 razy, w tym rzuty karne. Czy potrzeba coś więcej? Ile bramek i asyst mają wiosną razem wzięci Sanocki, Górzyński, Widelski? Czyżby 4? Czy ci, których zarząd sprowadził za usuniętego Panowicza choć w maleńkiej części go zastąpili? NIE! Nie byli w stanie, bo, z całym szacunkiem dla nich, są piłkarzami o innej charakterystyce. A Victoria, czego zarząd nie dostrzegł niestety, nie potrzebowała aż tak bardzo piłkarzy typu Sanocki Górzyński (ten nie grał 7. ostatnich meczów!), bo miała Szczublewskiego i Szaufera! Victoria w walce na „śmierć i życie” potrzebowała Panowicza. Wie o tym trener Bekas, wiedzą piłkarze jego drużyny i wie o tym każdy kibic, który widział Victorię jesienią i wiosną. Najbardziej boli, że nie wiedział tego zarząd klubu.
Dzisiaj zarząd chce zwalniać trenera Bekasa. OK, rozumiem, nie wygrał awansu do III ligi, nie wypełnił zadania. Zarząd ma pełne prawo podjąć taką decyzję i myślę, że każdy, na czele z trenerem, ją zrozumie i zaakceptuje. Ale, Panowie, warto by było usiąść i zastanowić się: dlaczego Victoria nie awansowała? Czy winę za brak awansu ponosi tylko trener Bekas? Czy tylko awans lub jego brak powinien być miernikiem wartości trenera, a może też jego codzienna praca, zaangażowanie, wpływ na zespół, wprowadzanie młodzieży, podnoszenie ich umiejętności piłkarskich itd… ?

Paweł Lisiecki jeszcze w barwach Victorii Fot. AG

Jesienią jeszcze wszystko działało jak należy. Moim zdaniem rysa, pęknięcie na szkle pojawiło się w momencie, gdy z gry w drużynie zrezygnował Paweł Lisiecki. Bardzo lubię Pawła jako człowieka, szanuję jego osiągnięcia, jestem pełen podziwu dla jego gry w minionych latach, ale myślę sobie, że Paweł podjął decyzję nie tylko zbyt pochopnie, ale w niewłaściwym momencie. Paweł twierdził, mogę sobie to tylko wyobrazić, bo pewności nie mam, że nie jest odpowiednio szanowany przez szkoleniowca, że ten nie daje mu minut do grania, że jest tzw. zapchajdziurą na ostatnie minuty, że jeździ na wycieczki, a nie po to, by grać mecze i stąd jego rozgoryczenie i decyzja o opuszczeniu zespołu w trakcie trwania jeszcze rundy jesiennej. To bardzo trudna i delikatna sprawa i rozumiem, że Pawłowi nie było łatwo, po wielu latach biegania za piłką, podjąć decyzję o zakończeniu gry, ale uważam, że Paweł powinien poczekać do zakończenia rundy jesiennej. Wtedy byłby czas na takie kroki. Odejście w trakcie rozgrywek to taka demonstracja niezadowolenia, otwarte wystąpienie przeciwko trenerowi, powiedzenie wprost: gościu, nie mam do ciebie zaufania, nie zasługuję na takie traktowanie, nie zgadzam się, mam dość i rób sobie co chcesz, ale już beze mnie. I jeżeli staram się zrozumieć motywację Pawła, miał oczywiście prawo do swej decyzji, to uważam, że jednak po zakończeniu rundy jesiennej, a nie w trakcie gier.

Proszę spojrzeć jakie, oczywiście moim zdaniem, decyzja Pawła, wieloletniego kapitana, ostoi tego klubu, wywołała zamieszanie:

Po 1. Paweł przekazał komunikat: trener nie jest świętością, zawsze przeciwko niemu można wystąpić, zawsze okazać mu brak szacunku i niezadowolenie z podejmowanych przez niego decyzji. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że żaden piłkarz jakiejkolwiek drużyny nie powinien tak postąpić, a lider, kapitan, wzór dla młodych zawodników – nigdy! Takie sprawy załatwia się w zaciszu gabinetów. A tak się nie stało. I tutaj znów pytanie – gdzie był zarząd? Czy próbował interweniować w sprawie konfliktu trener – Paweł Lisiecki, czy może w tej sprawie nie zrobił nic? Tego nie wiem, ale jeżeli próbował, to bardzo nieudolnie, bo tego konfliktu nie rozwiązał.

Po 2. Paweł przekazał drużynie następujący komunikat: każdy, któremu nie podobają się metody trenera może postąpić jak ja i nic się nie stanie. A to już dla dobrego funkcjonowania zespołu jest bardzo groźne. Dlaczego? Bo okazało się, że wystąpienie przeciwko trenerowi nie niesie ze sobą żadnych konsekwencji, ba, w tym przypadku zostało przez zarząd klubu nagrodzone. Paweł otrzymał propozycję objęcia stanowiska asystenta nowego trenera drużyny w sezonie 2021/2022. Summa, summarum – wystąpienie Pawła przeciwko trenerowi Bekasowi i opuszczenie drużyny – kilka miesięcy potem zarząd klubu nagradza ważnym stanowiskiem!

Po 3. Sytuacja z Pawłem jest śnieżynką, która wzbudza lawinę. Proszę spojrzeć – po Pawle zespół opuszczają: Hubert Oczkowski, Adrian Kruszyński, Mateusz Majewski, Mikołaj Panowicz. Oczywiście ich odejście to nie wina Pawła. Każdy z nich to inna historia, ale początkiem wszystkich tych zmian była decyzja Pawła Lisieckiego. Mateusz Majewski podstawowy stoper, filar, Adrian Kruszyński dobry, rzetelny obrońca, pomocnik, wchodzący – w sytuacji, która wydarzyła się wiosną (plaga kontuzji) byłby na wagę złota i nie trzeba by było sprowadzać „stranieri”, „Oczko” – na boku nie do ruszenia, Panowicz – o nim już było. Pięciu piłkarzy i to jak ważnych ubyło z klubu! Czy zarząd sobie poradził w tej trudnej sytuacji? Zastąpił tych, co odeszli choćby podobnymi piłkarzami? NIE! Więc pytam: jak trener Bekas miał wiosną grać na podobnym poziomie jak jesienią? Jak miał osiągać równie znakomite co jesienią wyniki, skoro miał zdecydowanie gorszy zespół? Victoria wiosną, w porównaniu z jesienią, była po prostu słabsza, a rywale wręcz przeciwnie, do walki o awans się wzmocnili i o tym, oceniając trenera, zarząd klubu powinien pamiętać, a nie działać na zasadzie: nie awansowałeś, to dziękujemy! Nie awansował, bo tak naprawdę, nie miał drużyny na awans, pracował cały czas pod ogromną presją, w trudnych warunkach, a za to odpowiada zarząd!
Mógłbym oczywiście pokusić się o kolejne punkty, ale chciałem tylko zaznaczyć te najważniejsze kwestie. Na koniec tego wątku powiem tak: jestem pełen szacunku i uznania dla osiągnięć Pawła Lisieckiego, bardzo go cenię i lubię. Byłem i jestem jego wiernym kibicem, życzę mu wszystkiego dobrego na trenerskiej drodze, samych sukcesów i tylko awansów, ale nie życzę i to podkreślam z całą pewnością, nie życzę trenerowi Pawłowi Lisieckiemu, takiej sytuacji, jaką on sprezentował trenerowi Bekasowi i całej drużynie. Wierzę, ba jestem przekonany, że tak mądry gość, jakim jest Paweł doskonale już o tym wie i zdaje sobie z tego sprawę.

A teraz słów jeszcze kilka o kwestii zmiany trenera. Prawdopodobnie zarząd zdecydował, że od nowego sezonu trenerem pierwszego zespołu będzie Tomasz Krzyżkowiak, a jego asystentem, o czym już wspomniałem, Paweł Lisiecki. Oczywiście zarząd ma pełnie prawo podjąć takie decyzje, ja jednak mam też prawo, by powtórzyć: rezygnacja z Tomasza Bekasa będzie takim samym błędem jak rezygnacja z Mikołaja Panowicza. Tomasz Bekas to trener pracuś. Przez ostanie wiele lat obserwowałem szkoleniowców Victorii. Zawsze będę pamiętał ś.p. Henryka Miłoszewicza który w tamtych czasach był zjawiskiem, trenerem, który wyniósł Victorię na inny poziom. Potem byli inni, był Adam Topolski, z którym trochę nieszczęśliwie klub spadł z III ligi, był bardzo dobrze wspominany, ceniony Marcin Drajer, był Czesław Jakołcewicz, z którym graliśmy baraże o awans do III ligi i od ponad 2 lat jest Tomasz Bekas, trener pracuś, taka mróweczka. Trener, który temu, co robi poświęca się bezgranicznie. Zawsze przygotowany do zajęć, zawsze przygotowany do odpraw, zawsze na pierwszym miejscu stawiający drużynę, swoich podopiecznych. Jest wymagający wobec piłkarzy, ale przede wszystkim wobec siebie! Oczywiście, pewnie też popełniał błędy, podejmował niewłaściwe decyzje – nie ma ludzi nieomylnych, ale ja zawsze patrząc na pracę trenera Tomasza Bekasa miałem do niego zaufanie. Wierzyłem, że jego codzienna, mrówcza, uczciwa praca przynosi piłkarzom i klubowi korzyści. Nie wiem, nie mam pojęcia co działo się w szatni, nie znam oczywiście wszystkich układów zawodnicy – trener, ale obserwując pracę Tomasza Bekasa widziałem, że piłkarze mu też ufają. Wielu z nich było jakby jego zawodnikami, którzy grali nie tylko dla naszego klubu, ale i dla niego. Myślę tutaj przede wszystkim o Adrianie Chopci, o Filipie Brzostowskim, o Michale Stańczyku, a ostatnio o Hubercie Szauferze. Nie zapominajmy też o tym, że to u Bekasa debiutował w I zespole Kamil Kanior, to u niego Mikołaj Jankowski stał się snajperem, zaistniał Maciej Szczublewski, czy Janek Perzyński, a ostatnio pokazywali się Bibel, Wasela, czy Bartkowski.

I tutaj dochodzimy do clou całego tekstu, wszystkich tych rozważań.
Quo vadis zarządzie Victorii?
Czy żegnasz się z trenerem Tomaszem Bekasem i świadom tej decyzji, z całą odpowiedzialnością, przygotowujesz się do budowy nowej drużyny? Tak, nowej, bo musisz zarządzie zdawać sobie sprawę z tego, że wraz z odejściem Tomasza Bekasa Victoria może, powtarzam może, przygotowania do nowego sezonu rozpocząć bez takich zawodników jak: Adrian Chopcia, Jakub Jandy, Piotr Gułajski, Arkadiusz Widelski – w obronie, Michał Stańczyk, Hubert Szaufer, Mikołaj Górzyński, Filip Brzostowski w pomocy oraz Maciej Sanocki i Mikołaj Jankowski w ataku. Do tego doliczyć trzeba Arkadiusza Wolniewicza, naszego młodego napastnika, który po powrocie z Włocławka już trenuje w innym, lepszym sportowo klubie. Tak więc trzeba sobie zdać sprawę z tego, że nowym szkoleniowcom łatwo nie będzie. Ja oczywiście nie twierdzę, że wszyscy ci piłkarze odejdą, absolutnie nie, ale większość z nich chyba jednak TAK! I jeżeli za kilkoma nikt w klubie nie będzie płakał, to za innymi płacz będzie niósł się długo i daleko. Oczywiście zarząd nie powinien być zakładnikiem piłkarzy i to nie oni powinni wybierać szkoleniowca, ale zwracam tylko uwagę na problem, z którym zarząd, przy zmianie trenera będzie musiał się zmierzyć.

Quo vadis zarządzie Victorii?
A może bez względu na sytuację zmieniasz zarządzie kurs i znów, jak wiele lat temu, ogłosisz światu, że „Victoria gra swoimi”? Oczywiście jest to jakiś pomysł, ale niestety, i w tym przypadku czyha wiele niebezpieczeństw. Mamy kilku zdolnych, młodych ludzi, kilku doświadczonych jak Tobiasz Nowicki, „Czester”, czy „Groszek”. A skąd reszta? Czyżby juniorzy? Może być i tak, ale jak w takim razie walczyć o utrzymanie się w IV-lidze? Młodzież Tomasza Krzyżkowiaka udowodniła, że nawet na poziomie okręgówki „grać to trzeba umić”, a co dopiero w IV lidze, w której, uwaga, obok najlepszych zespołów z tego sezonu, prawdopodobnie znajdą się tacy spadkowicze jak: Górnik Konin, Mieszko Gniezno, Unia Swarzędz, a nawet może Nielba Wągrowiec. Do tego dojdą nowi, ambitni beniaminkowie, czyli Huragan Pobiedziska, SKP Słupca i chyba Kania Gostyń. Czy łatwo będzie naszej młodzieży pograć w takiej grupie? Moim zdaniem NIE! I to kolejny problem, który zarząd musi wziąć pod uwagę!

Quo vadis zarządzie Victorii?
Wiem i rozumiem, że zarząd nie ma łatwego zadania. Musi zdawać sobie sprawę z tego, że brak awansu w tym sezonie to nie tylko porażka zespołu, czy trenera, ale także, a może przede wszystkim porażka zarządu klubu. Teraz trzeba znaleźć z takiej patowej trochę sytuacji możliwie najlepsze wyjście. I teraz uwaga – zdaniem zarządu właściwym posunięciem będzie powierzenie drużyny Tomaszowi Krzyżkowiakowi, który od pewnego czasu do takich obowiązków sposobi się, czy to pod okiem Czesława Jakołcewicza, czy ostatnio pod okiem Tomasza Bekasa. Jeśli tak się stanie będę oczywiście za Tomasza trzymał kciuki i to bardzo! Ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że decyzje zarządu klubu są nie tylko dziwne, dyskusyjne, ale bardzo kontrowersyjne. Otóż Tomasz Bekas nie wywalczył awansu do III ligi, nie wykonał zadania i traci stanowisko. Tomasz Krzyżkowiak nie utrzymał klasy okręgowej, nie wykonał zadania i z klasy okręgowej w nagrodę, skacze do IV ligi. Rozumiecie coś z tego?

Powtarzam, życzę duetowi Paweł Lisiecki i Tomasz Krzyżkowiak, jeśli zostaną powołani, samych zwycięstw i tylko sukcesów, ale oby te trenerskie manewry zarządu nie odbiły się czkawką w nowym sezonie i obyśmy nie zatęsknili za takim trenerem, jakim był Tomasz Bekas, bo, moim zdaniem, tak może się zdarzyć!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Notify of
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Zbliżające się wydarzenia