Czy Victorii Września potrzebny jest bramkarz?
W Szydłowie definitywnie zakończył się wyścig Victorii o III ligę. Zremisowała z miejscowa Iskrą 2:2 tracąc bramkę w 90. minucie meczu, po kolejnym w ostatnich dniach błędzie Tobiasza Nowickiego. W dwóch ostatnich meczach z Pogonią i Iskrą Victoria straciła 6 goli, w tym wiele po błędach bramkarza. Oczywiście Tobiasz nie jest winny temu, że zespół nie awansuje, ale w decydujących momentach nie tylko swojej drużynie nie pomógł, a niestety, jej zaszkodził.
Zanim wrócę do postawionego w tytule pytania cofnijmy się o tydzień do meczu z Pogonią Skalmierzyce i porażki 1:4. O bardzo dobrych, ba, chyba najlepszych 40. minutach Victorii w rundzie wiosennej już pisałem, o błędach sędziego Szymona lizaka także, o pechu i braku skuteczności Dawida Szymańskiego, czy Filipa Brzostowskiego, którzy mieli dobre sytuacje, by wpisać się na listę strzelców również. Dzisiaj słów kilka chce poświęcić naszemu bramkarzowi, Tobiaszowi Nowickiemu. Od lat wśród kibiców futbolu w naszym mieście istnieje powiedzenie, że dopóki w Victorii rządzi prezes Eugeniusz Nowicki, dopóty w bramce będzie stał jego syn, Tobiasz Nowicki. Oczywiście to twierdzenie jest może nieco złośliwe i może nieco niesprawiedliwe, ale zwolennicy tej teorii mają swoje argumenty (np. odkąd prezesem został Eugeniusz Nowicki trenerzy próbowali ściągnąć innych bramkarzy – bez powodzenia, a ci co byli i mogli Tobiaszowi zaszkodzić – musieli odejść).
Z ręką na sercu trzeba przyznać też, że Tobiasz od lat pracuje ciężko na to, by tym słowom zadać kłam. Wygrywał konkurs na najlepszego bramkarza IV ligi, a w wielu meczach, broniąc w niesamowitych sytuacjach ratował swój zespół od porażki. I tak dochodzimy do najważniejszych meczów obecnego sezonu, z drużynami bezpośrednio rywalizującymi z nami o awans. Na pierwszy ogień drugi mecz wiosny w Skalmierzycach. Przy pierwszej bramce dla gospodarzy nie miał szans. Gracz Pogoni z 20. metrów strzelił mocno, celnie w narożnik, ale drugi gol to już prawdziwe kuriozum. Obrońca Pogoni wybił piłkę stojąc na linii swojej „szesnastki”, Futbolówka odbiła się od linii środkowej boiska i lobem frunęła w kierunku bramki strzeżonej przez Tobiasza. Próbowali ją dogonić Arkadiusz Widelski, któremu przeleciała nad głową i gracz gospodarzy. Nasz bramkarz, obserwujący tę sytuację, powinien ją przeczytać, wyjść i spokojnie piłkę nogą wybić daleko w pole, albo na aut. Niestety, żadnej takiej decyzji Tobiasz nie podjął. Ale gdy już się zdecydował na interwencję, to był spóźniony. Pobiegł i zderzył się ze swoim obrońcą i rywal umieścił piłkę w pustej bramce.
Ten gol, na 2:0 dla Pogoni, nie był w tym meczu decydujący, ale był bardzo ważny, bo zdecydowanie podłamał Victorię, która straciła potem jeszcze dwie bramki, zdobyte przez Pogoń z najbliższej odległości. Trzecia bramka to też sytuacja, przy której nasz bramkarz mógł interweniować. Piłka dograna z prawej strony pola karnego przeszła wzdłuż bramki, a na długim słupku gracz Pogoni wepchnął ją do siatki mając może do celu dwa metry. Tobiasz nie spróbował przeciąć lotu piłki, a tym samym pozbawił się szansy na skuteczną obronę. Dziwne, bo przecież na linii bramkarz Victorii radzi sobie znakomicie. Przy ostatniej bramce dla Pogonie był bez jakichkolwiek szans. Oczywiście Tobiasz Nowicki nie przegrał meczu w Skalmierzycach, przegrała drużyna, która zagrała bardzo słaby mecz, ale postawa Tobiasza daleka była od uzyskania oceny pozytywnej.
No i wracamy do Wrześni, mecz o wszystko, rewanż Victoria – Pogoń Skalmierzyce i porażka 1:4. Pierwszy gol z karnego, powiedzą niektórzy – zero szans i pewnie mieć będą sporo racji, jednak popatrzmy spokojnie na tę sytuację. Tobiasz Nowicki nie raz i nie dwa bronił karne, ma tzw. czutkę i doświadczenie. W tej sytuacji też wyczuł intencje strzelca, rzucił się w dobrym kierunku i już zdawało się, że obroni strzał, kiedy piłka przeleciała mu pod brzuchem, klatką piersiową, rękami – zwał, jak zwał, ale przepuścił. Jestem przekonany, że na 10 takich sytuacji 8 Tobiasz broni jedną ręką, ale w tym przypadku, nie wiedzieć dlaczego, nie obronił i zrobiło się 1:1. Kilka chwil potem rzut wolny dla gości. Tobiasz ustawia mur, za murem kładzie „krokodylka” czyli jeszcze jednego partnera i ustawia się w długim, wolnym rogu. W momencie strzału z tego rogu ucieka za mur, ucieka do krótkiego rogu, gdzie zdaje się lecieć piłka. Ta jednak odbija się od źle ustawionego muru i wpada w róg, który Tobiasz przed sekundą opuścił. Miał pecha, to fakt, ale czy ustawiając mur i „krokodylka” nie powinien z góry obstawiać długiego rogu? Czy nie powinien pilnować tej nieosłoniętej części bramki? Gdyby tak zrobił piłka nie wpadła by do siatki. W krótkim rogu był mur, był „krokodylek”, był Tobiasz, w długim rogu nie było nikogo i padł gol dla rywali. Trudna sytuacja, zapewne dyskusyjna, ale warta analizy.
Gol trzeci dla Pogoni to już absolutna pomyłka Tobiasza, niewłaściwe wyjście z bramki, tzw. „pusty przebieg” i powrót „do kasty” po futbolówkę.
Było 1:3. No, a potem był jeszcze czwarty gol. Goście zdobyli go strzałem z ponad 20. metrów, w momencie gdy Tobiasz stał 6 metrów od bramki. Czy gdyby stał w bramce byłoby mu łatwiej? To nie był mocny strzał. Może zdołałby krokiem dostawnym przesunąć się do słupka i złapać spokojnie futbolówkę, powtarzam może, bo broniąc kilka metrów od bramki nie miał szans tak zareagować. Ale ta sytuacja była z tych trudnych i utrata bramki w tym przypadku to niestety wina Wildeckiego i Szaufera, którzy dali się ograć przy linii końcowej boiska jak dzieci.
No i wreszcie docieramy do meczu w Szydłowie. I znów bierzemy pod lupę zachowania naszego bramkarza. 38. minuta, daleki wyrzut piłki z autu, ta spada na 4-5. metrze od naszej bramki i gracz Iskry może z 2. metrów wpycha ją do siatki. Gdzie był bramkarz Victorii? Dlaczego nie interweniował na przedpolu? Nie wiadomo. Potem mamy pościg Victorii, która grając w eksperymentalnym zestawieniu, praktycznie bez linii obrony, bo bez Jandego, bez Gułajskiego, bez Majewskiego, bez Stańczyka, bez Chopci, a dalej np. Górzyńskiego dała radę najpierw strzelić bramkę dającą remis – był to pierwszy gol Macieja Sanockiego (gratuluję, bo to nagroda za wysiłek Macieja wkładany w mecze), a potem trafić na 2:1 – gol Jakuba Groszkowskiego. I gdy wydawało się, że Victoria, mimo strasznych ubytków kadrowych, mimo nie najlepszej atmosfery panującej po przegranej batalii o awans, wywiezie z Szydłowa komplet punktów znów mamy bramkarskiego „klopsa” w wykonaniu Tobiasza Nowickiego. Uwaga, ostatnia praktycznie akcja meczu: daleki wykop bramkarza Iskry, piłkę głową przez siebie przegrywa kolejny gracz gospodarzy i ta zmierza w kierunku świątyni Victorii. Tobiasz znów za późno wybiega z bramki, nie dobiega do piłki, znów zalicza „pusty przebieg” i gracz gospodarzy posyła futbolówkę do opuszczonej przez Tobiasza „kasty”.
I zamiast cennego zwycięstwa odniesionego w bardzo osłabionym składzie mamy remis, który niczego nie daje, a piłkarze z opuszczonymi głowami schodzą do szatni, bo ich wysiłek w 90. minucie meczu poszedł na marne.
Proszę spojrzeć – trzy niezwykle ważne mecze, być może decydujące i mnóstwo błędów, i kontrowersyjnych zachowań naszego pierwszego bramkarza. Stąd moje pytanie: Czy Victorii potrzebny jest bramkarz, ktoś, kto w trudnych dla Tobiasza chwilach, a takie w ostatnich tygodniach niewątpliwie miał, byłby jego pełnowartościowym zmiennikiem? A może potrzebny jest bramkarz, który z Tobiaszem rywalizował by o miano tego pierwszego? Czy może nikt nie jest potrzebny i wystarczy asekurować się młodzieżą (Marcel Rembowicz, Jan Perzyński) tak, jak od dawna w Victorii się dzieje?
Powtarzam raz jeszcze Tobiasz Nowicki jest pierwszym bramkarzem Victorii od lat. Wiele razy pokazał, że swój fach zna, wiele razy bronił swój zespół w beznadziejnych sytuacjach, wiele wygranych meczów, to jego zasługa, a obrona rzutów karnych to jego domena. Niestety, nie jest tajemnicą fakt, że Tobiasz zdecydowanie słabiej, a momentami bardzo źle radzi sobie na przedpolu. Stąd wrzutki, przegrania piłki przez pole bramkowe, bo rywale wiedzą, że Tobiasza tam nie będzie, że mają szanse na tworzenie groźnych, bramkowych sytuacji. Stąd długie piłki za obrońców, które bramkarz powinien czytać i do nich wychodzić. A co w Victorii się dzieje? Nikt niczego nie czyta, nie wychodzi na przedpole, a jak już to czyni, to zalicza „puste przeloty”. Niestety, zdarzają się one coraz częściej, przez co zespół traci cenne punkty.
Ten sezon mamy praktycznie zamknięty, do rozegrania kilka spotkań o honor, w których trzeba dokonać tzw. przeglądu kadr. Zdecydować, w którą stronę budowa nowej drużyny ma iść: czy dziękujemy kilku obcym za dotychczasowe granie i bierzemy kilku innych, czy staramy się zostawić najważniejszych, np. dla mnie absolutnym priorytetem byłoby zatrzymanie Filipa Brzostowskiego i Jakuba Jandego i wokół nich oraz wokół „Groszka”, „Czestera” ogrywamy naszą młodzież. Z uporem maniaka twierdzę też, że zrezygnowanie z usług Mikołaja Panowicza było błędem, który czkawką i to bardzo głęboką się odbił i „Jankesowi” potrzebna jest silna „dziewiątka” jak pielgrzymowi woda. Dlatego jestem zdania, że nowi i owszem, ale 2-3 wartościowych, naprawdę dobrych piłkarzy, a pozostali to nasi wychowankowie.
Tydzień temu pisałem o kilku czynnikach mających wpływ na brak awansu, dzisiaj zastanawiam się, czy błędy popełnione na tak newralgicznej pozycji, jaką jest bramkarz, nie były kolejnym kwiatkiem do tego ” piłkarskiego kożucha”. Zachęcam do dyskusji, można w komentarzach, można też wyrażać swoje zdanie pod wpisem na FB.