Czy Łukaszowi postawią w Zielonej pomnik?
Wtorkowy wieczór to kolejny moment, w którym najjaśniej na koszykarskim firmamencie w Polsce świeciła gwiazda kapitana drużyny z Zielonej Góry, Łukasza Koszarka. Mimo 37 lat Łukasz, na ostrowskim parkiecie, był absolutnym „profesorem”, który w 5. finałowym meczu o mistrzostwo Polski dał zwycięstwo swojej drużynie nad BMSlam Stal Ostrów Wlkp. 105:101.
W tegorocznym finale Mistrzostw Polski w Koszykówce grają Enea Zastal Zielona Góra z wrześnianinem, Łukaszem Koszarkiem w składzie i BMSlam Stal Ostrów. Przed rozpoczęciem tej rywalizacji faworytem był Enea Zastal. Jednak od pierwszego meczu, który odbył się w Ostrowie Wielkopolskim widać było, że popularna „Stalówka” za wszelką cenę zechce sprawić niespodziankę i po raz pierwszy w swojej historii wywalczyć tytuł mistrzowski. Jednak to starcie zakończyło się zwycięstwem gości 89:75. Drugie, także w Ostrowie, wygrali już gospodarze, koszykarze BMSLam Stali Ostrów 87:71. Wynik rywalizacji brzmiał 1:1 i drużyny przeniosły sie do Zielonej Góry. Tutaj, o dziwo, dwa kolejne mecze wygrała drużyna z Ostrowa, najpierw 90:81, a potem 95:80. Wynik rywalizacji toczonej do 4. zwycięstw brzmiał 3:1 dla BMSlam Stali Ostrów i do osiągnięcia największego sukcesu w historii klubu brakowało ostrowianom jednej wygranej. Mieli ją osiągnąć we wtorek, we własnej sali postawić kropke nad „i”. Od początku meczu rzucili się do ataku. Natrafili jednak na ogromny opór zespołu z Zielonej Góry, w szeregach których brylował Łukasz Koszarek. Nie jest tajemnicą, że wielu kibiców basketu w Polsce myślało już, że Łukasz nie jest w stanie grać na bardzo wysokim poziomie, że doświadczenie owszem, ale w zderzeniu z młodymi, znakomitymi Amerykanami stoi na straconej pozycji. Okazało się, że nic bardziej mylnego. Piąte, finałowe spotkanie było popisem Łukasza Koszarka. 37-letni reprezentant Polski widział na parkiecie wszystko, znakomicie rozgrywał, asystował przy rzutach kolegów i sam popisywał się niesamowitą skutecznością. Łukasz Koszarek w tym fantastycznym widowisku, które przyniosło dwie dogrywki spędził na boisku ponad 40 minut, miał 8 asyst, rzucił 25 punktów – najwięcej w swojej drużynie – trafił 8 rzutów na 16 prób z gry, 5 trójek na 9 prób i 4. z 5. rzutów wolnych. To był koncert „Pana Profesora” Łukasza Koszarka, a zachwytom ekspertów, dziennikarzy, czy prezesa PZKosz nad jego grą nie było końca.
Tylko dzięki niemu Enea Zastal pozostał w grze o złoty medal, dzięki niemu zespół z Zielonej Góry, już we własnej hali, ma szanse wyrównać straty, a potem w 7., decydującym spotkaniu zdobyć kolejny, szósty już tytuł Mistrza Polski, szósty z kapitanem Łukaszem Koszarkiem w składzie. Gdyby ten scenariusz się ziścił nie zdziwię się jak Łukaszowi postawią w Zielonej Górze pomnik.
Póki co wszystkich kibiców basketu zapraszam na mecz szósty, który rozegrany zostanie w najbliższy czwartek, 6 maja, w Zielonej Górze, a który pokaże oczywiście stacja Polsat Sport. Zapowiadają się niesamowite emocje. A tak swojego kapitana uhonorowała oficjalna strona klubu: http://www.basketzg.pl/

A oto jak mecz Łukasza Koszarka widzieli dziennikarze polskich redakcji sportowych
SportoweFakty
Drugie dodatkowe pięć minut znów były niesamowicie wyrównane. Ciężar na swoje barki wziął Łukasz Koszarek. Kapitan Zastalu dwa razy trafił za trzy i dał aktualnym mistrzom Polski wielki sukces! Kluczowa była druga celna próba Polaka, którą doprowadził do wyniku 102:101 na 35 sekund przed końcem drugiej dogrywki. W odpowiedzi pomylił się świetnie dysponowany wcześniej James Florence, a faulowany Koszarek trafił jeden z dwóch wolnych.
eurosport.tvn24
Niesamowite emocje w piątym meczu finałowym Polskiej Ligi Koszykówki. Walczący o życie zawodnicy Zastalu Enea BC Zielona Góra pokonali po dwóch dogrywkach Arged BMSlam Stal Ostrów Wlkp. 105:101 i przegrywają w serii do czterech zwycięstw już tylko 2-3. Bohaterem spotkania był Łukasz Koszarek, który rzucił 25 punktów (jego rekord sezonu) i poprowadził zielonogórzan do niezwykle ważnego triumfu.
sport.tvp.pl
Profesor Łukasz Koszarek
Drugą dogrywkę zielonogórzanie rozpoczęli z Koszarkiem na ławce. Po trójce Kella trener Tabak jednak nie wytrzymał i ściągnął z parkietu bezproduktywnego Bowlina. To był strzał w dziesiątkę, bo Koszarek wykonał dwie kluczowe akcje, trafiając dwa razy za trzy.