Klęska Victorii z nadzieją w tle
Victoria Września w 1/8 Pucharu Polski przegrała u siebie z Polonią Środa 1:6 i mimo że wyższość gości ani przez moment nie podlegała dyskusji, to po tej klęsce, wbrew pozorom, mamy powody do optymizmu.
Obie ekipy przystępowały do tego meczu po pierwsze z obawami, bo nie zaliczyły udanych startów w lidze, a po drugie z nadziejami, bo każda chciała walczyć o kolejną rundę rozgrywek Pucharu Polski. Cóż, zdecydowanym faworytem tego meczu byli Poloniści i to palców jednej ręki nie starczy, by powiedzieć dlaczego. A to dlatego, że grają w III, a nie w IV lidze, a to dlatego, że grają w ścisłej czołówce i walczą o II ligę, a to, że mają zdecydowanie lepszych, droższych piłkarzy, a to, że w ostatnich latach nie wygrywali z Victorią i chcieli się za wszelką cenę zrehabilitować, a to, że przed meczem z Bałtykiem Gdynia potrzebowali spotkania, w którym strzelą kilka goli i uwierzą w swoją moc, a jest ona, szczególnie w ataku – ogromna, można by tak jeszcze i jeszcze… Victoria, o czym pisałem w zapowiedzi meczu, mogła, a nie musiała. Obawiałem się tylko jednego – że po pozytywnym meczu z Iskrą i zwycięstwie 3:1 Victoria zaliczy potężny cios z Polonią, z którego nie podniesie się, by walczyć o zwycięstwo w sobotę z Wartą Międzychód. I zaliczyła, ale uważam, że nie ma powodów do niepokoju, ale zanim o tym, skupmy się na chwilę na tym, co się wydarzyło na murawie wrzesińskiego stadionu.
Victoria wyszła do tego meczu bardzo osłabiona, w następującym zestawieniu:
Nowicki – Szaufer (85″ Cieślak) , Kistowski, Widelski, Brzostowski (46’Szczublewski) – Stańczyk, Groszkowski (78’Bibel) , Krawczyński, Górzyński (75′ Bartkowski) – Jankowski (68′ Szymański) – Sanocki.
Polonia przystąpiła do tego meczu w następującym zestawieniu: Frąckowiak – Henriquez (68` Ceglewski), Borucki, Skrobosiński (60` Wujec), Kozłowski, Zgarda, Kujawa, Bartkowiak (46`Szynka), Biegański (57` Nowak), Buczma (57` Mandrysz), Pawlak (46` Brychlik)
W składzie naszej drużyny nie było pauzującego za kartki Adriana Chopci, chorego Gułajskiego, kontuzjowanego Jandego – proszę zauważyć, że to wszystko piłkarze linii obrony. No i nie trzeba było czekać na efekty tych braków – już w 7. minucie Buczma uciekł młodemu Hubertowi Szauferowi, po czym mocno, płasko dośrodkował piłkę na przedpole bramki Tobiasza Nowickiego, a tam z metra do pustej bramki kopnął Biegański. Było 1:0 dla Polonii. Po zdobyciu gola Polonia osiągnęła dużą przewagę, usiadła, jak to się kolokwialnie mówi, na gospodarzach, którzy nie potrafili sobie poradzić. Ale w 15. minucie Victoria przeprowadziła pierwszy odważny atak. Filip Brzostowski zagrał do Macieja Sanockiego, ten odegrał do wchodzącego na wolne pole Mikołaja Jankowskiego i ten, na dwa razy, bo po pierwszym strzale bramkarz obronił, wpakował piłkę do siatki. Gol na 1:1 i nadzieja, na lepsze, aktywniejsze, bardziej wyrównane granie. Niestety, była to tylko nadzieja. Polonia szybko otrząsnęła się z chwilowego marazmu i w ciągu dwóch minut przeprowadziła akcje, po których Tobiasz Nowicki bronił w sytuacjach sam na sam, najpierw wygrał pojedynek z Bartkowiakiem, potem z Pawlakiem. W 21. minucie sędzia Lizak podjął bardzo kontrowersyjną decyzję. Z 1. metra w rękę, w polu karnym, trafiony został Hubert Szaufer. Mając ułamek sekundy na reakcję nie mógł nic, ani z ręką uciec, ani uniknąć uderzenia. I mimo że od dawna takich karnych się nie gwiżdże sędzia Lizak, głuchy na protesty piłkarzy Victorii, dał gościom jedenastkę. Pewnym egzekutorem był Krzysztof Pawlak i Polonia prowadziła 2:1. Ten sam zawodnik, jeszcze w pierwszej części spotkania, po dośrodkowaniu Luis’a Henríquez’a, głową trafił na 3:1 dla Polonii.
Oceniając I część meczu trzeba zwrócić uwagę na 3 aspekty:
1. Praktycznie wszystkie bramki dla Polonii padły po akcjach lewą stroną, gdzie grał młody Hubert Szaufer. Ale czy tylko on odpowiada za straty? Absolutnie nie! Przed nim, na wahadle grał Michał Górzyński, który przeciwko Polonii chciał się pokazać z jak najlepszej strony, bo do Victorii jest wypożyczony właśnie ze Środy, ale w pierwszej połowie, nie po raz pierwszy w tym sezonie, Michała na placu nie było, zawiódł na całej linii. Nie tylko nie potrafił utrzymać się przy piłce na połowie rywali, ale absolutnie nic, a nic nie pomagał Szauferowi w obronie, gdy jego flanką nacierali Buczma, czy Henriquez.
2. Znakomitą postawę Tobiasza Nowickiego, który rozgrywał osobisty mecz z Polonią i bronił w sytuacjach wprost beznadziejnych i co najważniejsze dopiero się rozgrzewał.
3. Mało zdecydowane granie Victorii, bojaźliwe, nastawione na obronę. Owszem, nie mieliśmy kilku graczy, byliśmy, że tak powiem uziemieni, ale gdy tylko ruszyliśmy do ataku obrona Polonii popełniała błędy i szkoda, że ataki Victorii były tak sporadyczne.
Po przerwie trener Bekas dokonał pierwszej zmiany. W miejsce narzekającego na uraz, w przededniu meczu z Wartą Międzychód, Filipa Brzostowskiego wprowadził Macieja Szczublewskiego, cofając do obrony Michała Stańczyka. Niestety, w 55 minucie Victoria straciła 4. gola, jego strzelcem był Krzysztof Biegański. W 69. minucie było już 1:5 po bramce Brychlika, który ze środka wszedł jak w masełko między naszych stoperów i stanął twarzą w twarz z Tobiaszem Nowickim – niestety, trafił celnie do siatki. Gdzie byli środkowi obrońcy? Jak w czeskim filmie – nikdo to neví! 🙁 Potem nastąpiły zmiany, które dają Victorii nadzieję na przyszłość. Na murawie stadionu przy Kosynierów, po raz pierwszy w zespole seniorów pokazali się Hubert Bartkowski i Dawid Cieślak, wszedł także Jakub Bibel i proszę mi wierzyć, że z tej mąki będzie chleb. Ci młodzi ludzie, ambitni, walczący, o bardzo dobrych warunkach fizycznych są nadzieją Victorii na przyszłość, Obecnie grają w drużynie juniorów Janusza Hofmana, ale wiem, że z każdym meczem trener Bekas będzie chciał dawać im szansę, szczególnie Hubertowi Bartkowskiemu, który po prostu zapowiada się rewelacyjnie, ale także Cieślakowi, który ma potężne pokrętło w nogach. Cieszy i to bardzo, że rośnie nowe pokolenie naszych młodych piłkarzy, to trzeba nie tylko uszanować, ale przede wszystkim pielęgnować.
W 88 min. Widelski otrzymał drugą żółtą kartkę i opuścił boisko, a chwilę potem Brychlik, po znakomitym, wprost niesamowitym dograniu, Jędrzeja Kujawy, ustalił wynik meczu na 6:1 dla Polonii. Niespodzianki nie było, bo być nie mogło. Wygrała drużyna znakomicie poukładana, wiedząca po co wychodzi na murawę, rozdrażniona ostatnimi remisami, pragnąca zwycięstwa i chcąca jeszcze walczyć o awans.
Muszę przyznać, a zdradzę, bo może nie wszyscy o tym wiedzą, że Polonię oglądam od kilku lat, szczególnie z uwagą odkąd trenerem tej drużyny został Krzysztof Kapuściński. Byłem na Jego powitaniu w Środzie, na pierwszej konferencji prasowej. Nie ukrywam też, że kibicuję panu Krzysztofowi, bo z małym klubem, jakim byli Błękitni, potrafił przeciwstawić się Lechowi. Odkąd Krzysztof Kapuściński objął Polonię, to z całym szacunkiem dla jego poprzedników, Polonia weszła na inny wymiar, inny poziom sportowy. Jest zespołem, jak na III ligę kompletnym, i to zasługa całego teamu, od piłkarzy, poprzez sztab trenerski, a na zarządzie, z prezesem Ratajczakiem na czele, kończąc. Czapki z głów przed wami Panowie! Mam tylko nadzieję, że nasza Victoria pójdzie Waszym śladem, że tak jak Wy będzie dążyła do doskonałości, od najmłodszych grup, od dzieci, od akademii, po seniorów. Toczycie ścieżkę, którą chciałbym, by moja Victoria podążała! A dzisiaj gratuluję Polonii awansu i życzę sukcesu w 1/4 Pucharze Polski.
Teraz mogę wrócić na chwilę do tego, o czym napisałem w lidzie, do tego, że mimo klęski Victoria ma powody do optymizmu przed meczem z Wartą Międzychód. O młodzieży i ich pukaniu do wrót pierwszej drużyny już wspomniałem. Cieszy to ogromnie. Poza tym rozmawiałem ze schodzącymi z murawy piłkarzami, wiedzieli, że polegli, ale z uśmiechem mówili o meczu z Wartą Międzychód. Bałem się załamania, tzw, podcięcia skrzydeł, a tutaj uśmiech i wiara w to, że z Wartą musi być lepiej. Do teraz pamiętam minę kapitana Szymona Krawczyńskiego, który jest uosobieniem klubu, jego twarzą, charakterem, który powiedział mi – będzie dobrze, przegraliśmy dzisiaj, ale w sobotę to będzie inny mecz, powalczymy o zwycięstwo, i za to Szymonie ogromny SZACUN – mam tylko jeszcze prośbę, wiem, że nie musisz mobilizować Brzozy, Jankesa, Tobiasza, czy Groszka, ale zrób wszystko co w twojej mocy, by zmobilizować pozostałych. Ten mecz musimy wygrać!
A oto co po meczu we wrześni powiedział trener Polonii, Krzysztof Kapuściński:
Teraz czas na szkoleniowca Victorii, głos ma Tomasz Bekas:
A teraz kilka zdjęć z dzisiejszego meczu i do zobaczenia w sobotę!